Wpis z mikrobloga

Taka sytuacja. Z miesiąc temu miałem bardzo ciekawą przygodę. Otóż jadąc testowym autem, zatrzymałem się bardzo kulturalnie przed przejściem dla pieszych i chciałem puścić starszą panią przez przejście, która stała po mojej prawej. Tak też zrobiłem, bacznie obserwując czy ktoś nie wjedzie mi w dupę, jak to często przy takim hamowaniu ma miejsce. Na szczęście za mną nic nie jechało, a dodatkowo w tym miejscu obowiązuje ograniczenie do 40 km/h, więc nikt mnie nie zmiecie nawet przy zgapieniu Gdy Pani już bezpiecznie była jednym krokiem od pokonania całego przejścia, czyli pokonała niemal całe dwa pasy. Usłyszałem pisk opon, znajomy dźwięk opony ścierającej się o asfalt. Zdążyłem tylko szybko puścić hamulce, co by ewentualnie zniwelować uderzenie i JEB. Strzał w dupę od innego samochodu. Myślę sobie pięknie, 200 KM od temu, październik, sobota po południu - super! Uderzenie było dosyć słabe, wiec samochód o własnych siłach odjechał na bok na zatoczkę. W lusterku wstecznym widziałem czerwono wściekłe seicento z dość niemrawą miną. Widziałem też że pani, która nim kierowała szybko wyszła z auta i złapała się za głowę - nie z bólu, raczej z #olaboga co to się staneło. Szybko wyskoczyłem do pani, gadka szmatka, nic panie nie jest? Nieeeee, nic się nie stało, tylko auto zniszczone. Ja mówię, że auto to mało ważne bla bla bla, dobrze że nic się nikomu nie stało. Nie to żeby mnie się pytała czy coś mi się stało, ale to już inna historia. Dopiero po chwili miałem czas popatrzeć na zniszczenia i co ciekawe Hyundai i20 Coupe (tak, to auto ma w nazie Coupe!!) praktycznie nie posiadał zniszczeń! No dobra, lekko pękł zderzaczek, i światła od podświetlenia rejestracji wskoczyły do środka (działały, potem je włożył na swoje miejsce), ale to wszystko! Potem podchodzę do Seicento i tak:
-po pierwsze auto nie mogliśmy odepchnąć na bok, bo tak się zgiął przód że zablokował koła. Dopiero ktoś się zatrzymał i pomógł nam przesunąć innym autem za pomocą holu (jak to czytasz kolego, to wielkie dzięki!)
-oba światła zbite
-maska pogięta
-prawe nadkole pogięte
-lewe nadkole pogięte
-lewe drzwi pogięte!! to dla mnie szok, ale widać na zdjęciu że jest wgniotka
-dodatkowo silnika nie dało się odpalić, więc jakieś tam wewnętrzne zniszczenia

Z racji, że było to auto testowe, zadzwoniłem na policję żeby mieć wszystko na papierze. Zadzwoniłem tez przy okazji wcześniej do PR Hyundai i bardzo miła pani powiedziała, że jak się śpieszę to wystarczy spisać oświadczenie i to wszystko. Jak jednak mam czas to wezwać policję. Najpierw pomyślałem, że pani, która wjechała mi w dupę bardzo miła to nie będę jej na koszty narażał, bo mandat dostanie czy coś. Potem sobię jednak przypomniał, że coś tam przeburkiwała że niepotrzebnie tak gwałtownie hamowałem i tak dalej. Ale myślałem że w szoku czy coś była. No nic, nie będe ryzykował wzywam policję.

Bagiety przyjechały po 30 minutach, okazało się że to nie ich rewir, że dyspozytor błędnie odczytał dane ze słupka które podałem i że musi ktoś innych przyjechać. Mówie, spoko panowie czekam tu już ponad godzinę wiec i kolejną poczekam. Ale na szczeście zadzwonili do dyspozytora powiedzieli o co chodzi i pozwolił im przyjąć sprawę. No i teraz się zaczyna najlepsze. Policjant (swoją drogą dwóch tak koło 35 lat, bardzo mili, kompetentni i z poczuciem humoru!) jeden do mnie jak wyglądało zdarzenie, a drugi do pani. Powiedziałem co i jak, poszli do radiowozu, spisali dane dowodu, ubezpieczenia i tak dalej. Dmuchnąłem w alkomat, pani tez, każdy z nas 0.0. Poważni ludzie, bez problemu z alkoholem.

W między czasie inny wątek, przyjechał ktoś z rodziny pani od seicento (parę chwil przed bagietami). Pierwszy problem jaki zrobił, Zatrzymał się na środku drogi, nawet awaryjnych nie wlączył i idzie do nas. Droga 1 pasmowa, w takim dołku, przejście dla pieszych, no ogólnie fatalnie tak stawać. A już też zmrok się powoli robił wiec słabo bardzo. Od razu mówię do niego, że 10 m dalej ma wjazd do posesji niech tam zaparkuje, żeby nie było kolejnej niepotrzebnej stłuczki. Odburknął, niech poszerzą drogi, a nie ja będę przestawiał auto. Oho, myślę prawdziwy Janusz motoryzacji. Dodatkowo przyjechał Golfem 2. Będzie ciekawie. Po mojej drugiej prośbie przestawił jednak auto i tym razem w sposób mistrzowski: zamiast wjechać przodem w ten wjazd, to on prawą stroną zajechał tam, a lewa strona na drodze. Czyli dobre metr zachodził na ulicę. Znowu do niego idę i mówię, że wystaje, że zator i pokazuje że już się korkuje (nie dość że każdy ciekawy co tam się dzieje to jeszcze Janusz blokuje drogę). On powiedział, że sam tak mu kazałem i nie będzie zmieniał. Ja mówię, że dobrze, policja już jest w drodzę to poza stłuczką będzie musiała jeszcze mandat za parkowanie wystawić. On coś tam się ugotował, ale i tak nie przestawił. Dopiero jak ludzie trąbili to łaskawie wjechał. Cały czas tez obserwowałem jak mocno gestykulował to pani ale ciężko było wątek wyciągnąć. Wracamy do policji.

Dość szybko policji wezwała naszą dwójkę i powiedziała że 300 zł (nie pamiętam dokładnej kwoty, ale chyba 300) mandatu na panią która jest sprawcą i to wszystko. Ja głupi pytałem czy nie da się mniej albo bez mandatu bo w sumie zniszczony samochód już jest wystarczająca nauczką i tak dalej. Policjant powiedział że niestety nie może, że w tył, że przejście, że jakby tam było przedszkole i tak dalej :) No i każdy się zgodził z policją i poszlismy czekać w samochodach aż wypiszą kwit. Mineło 10 sekund pani po szybkiej rozmowie z Januszem motoryzacji wróciła na biegu do policjantów i coś tam mocno lamentuje. Ja już miałem dość stania i podsłuchiwania to wróciłem do auta. Rozmawiała z nimi 20 minut, aż w końcu mnie wezwali raz jeszcze. Powiedzieli że pani nie chce przyjąć mandatu, że to moja wina była, niepotrzebnie hamowałem. Niepotrzebnie zatrzymałem się przed przejście. I to najlepsze: za szybko jechałem. Tak ja za szybko #!$%@? jechałem. Co więcej to czerwone seicento wyprzedałem dobry 1 km wcześniej na trasie, i jechało naprawdę bardzo wolno. I jak tak pan policjant mi wszystko mówił to nagle panią oświeciło i wróciła przyjąć mandat. Ehhh te #rozowepaski

#autowizja <-mój tag o testowaniu samochodów

#wypadek #samochody #hyundai i chyba też #logikarozowychpaskow

zdjęcia poglądowe samochodu mojego poniżej
Pobierz pussyrider - Taka sytuacja. Z miesiąc temu miałem bardzo ciekawą przygodę. Otóż jadąc...
źródło: comment_B6sqh5X57g2tpMFsbPaHx4TdYNjlygrE.jpg
  • 68
@pussyrider: mi kiedyś seicento wyjechało w tył (audi a4 b5 sedan) przy prędkości ok 20km/h. U mnie rysa na zderzaku a w seicento :
-odpadł zderzak przedni
-#!$%@? reflektory przednie
-wyciek z chłodnicy
-wygieta maska przednia

XD
@graf_zero: oczywiscie, ze mit... ktos nie uwazal w podstawowce na fizyce. Jedyna roznica jest taka, ze jak hamujesz to przod Ci nurkuje, no ale januszebezpiecznejjazdy oczywiscie powiedza, ze lepiej przyebac z wieksza predkoscia, "bo sie auta skleja i bedzie lepiej"...
o zniszczone. Ja mówię, że auto to mało ważne bla bla bla, dobrze że nic się nikomu nie stało. Nie to żeby mnie się pytała czy coś mi się stało, ale to już inna historia. Dopiero po chwili miałem czas popatrzeć na zniszczenia i co ciekawe Hyundai i20 Coupe (tak, to auto ma w nazie Coupe!!) praktycznie nie posiadał zniszczeń! No dobra, lekko pękł zderzaczek, i światła od podświetlenia rejestracji wskoczyły do
@pussyrider: coś w tym jest z tymi uszkodzeniami przy takich stłuczkac
sAm też kiedyś wjechałem w tył hyundaia i30 (2013r) i u niego w sumie to draśnięta klapa bagażnika, pęknięty zderzak i tyle było widać, a ja musiałem w swojej starej Renówce 19 wyklepać błotnik, maskę, wymienić połamany zderzak, chłodnicę, lampę, do tego pogięta podłużnica i pas przedni