Wpis z mikrobloga

@Joxek: Wg mnie oba te filmy to arcydzieła ale na inny sposób. Oba też miażdżą całkiem dobrego Marsjanina. Grawitację cenię za rewolucyjne podejście techniczne i audiowizualne (z dobrą stereoskopią 3D immersja była fenomenalna), niesamowicie długie ujęcia (słynne mastershoty Cuarona). Jedność miejsca akcji i czasu, stosunkowo krótki metraż i bardzo nieskomplikowana fabuła jest tu wręcz atutem (piękno w prostocie). Interstellar lubię za emocjonalny spektakl i jedno z najlepszych połączeń reżyserii z soundtrackiem