Wpis z mikrobloga

Dzisiaj na poważnie. Będzie o #depresja i będzie długi tekst. Dlaczego chcę o tym pisać? Bo o (ironio losu) sam należałem do grupy ignorantów nie rozumiejących co to jest depresja. Potrafiłem powiedzieć jedynie "nie użalaj się nad sobą" i uważałem ludzi z depresją za słabych. Życie jednak tak mnie zweryfikowało, że sam zapadłem na depresję, może Bóg chce mi dać lekcję życia...

1. Co powoduje depresję?

Depresja jest chorobą psychiczną, taką samą jak schizofrenia, czy demencja. Przypadłość dotykająca niektórych i nie ma na to jednoznacznego wzorca.

Twój mózg wydziela serotoninę, która odpowiada za twój nastrój. Im więcej jej wydziela, tym bardziej jesteś szczęśliwy/podatny na zadowolenie. Bez tego się nie da- jak widzisz, jesteś w pewien sposób uzależniony od substancji i reakcji chemicznych zachodzących w twoim mózgu. Depresja charakteryzuje się niedoborem serotoniny, przez co choremu nic się nie podoba, nie uśmiecha się i nie widzi w niczym sensu. Bo jaki miałby widzieć w czymkolwiek sens, jeśli nigdzie nie widzi.... szczęścia?

2. Kto zapada na depresję?

Tutaj sprawa jest już bardziej złożona. Wiele osób myli swoją depresję z po prostu samotnością... Często mają podobne objawy co ludzie z depresją, ale lekiem okazuje się nowa dziewczyna, czy nowi znajomi. Depresja za to musi być leczona farmakologicznie. Nie ma innej opcji. Jako zagorzały wróg wszelkich terapeutów, psychiatrów czy leków odmawiałem i olewałem swój stan, który moge powiedzieć po jakimś czasie pogorszył się.

Depresja może mieć wiele przyczyn- nieprzyjemne dzieciństwo, problemy w pracą, rozstanie z dziewczyną, albo... po prostu. Znałem człowieka, który był bogaty, miał wszystko, a jednak powtarzał że czegoś mu brakuje. Serotoniny mu brakowało. Po 2 latach walki poddał się i zabił.

3. Wyjdź do ludzi- działa czy nie działa?

Ta rada MOŻE pomóc, ale w większości przypadków nie działa, lub szkodzi. Poza myleniem depresji z samotnością, ludzie często sami się w nią wpędzają przez siedzenie w domu i gnuśnienie. Człowiek męczy się nic nie robieniem i tutaj rada na wyjście z domu może być pomocna, ale też nie musi. Bo nawet jak wyjdzie, to nic nie zmieni.

Wakacje nie zmieniły zbyt wiele. Jedyny moment, w którym się uśmiechnąłem (tutaj chyba nie ma opcji się nie zajarać) to jazda skuterem wodnym i wybijanie się 2metry nad falę. Nawet bungee nie dało mi takiej frajdy. Ani paralotnia. Ale nie to jest ważne. Gdy tylko zszedłem ze skutera, wróciłem do swoich codziennych czynności. Bo depresja nie zawsze oznacza zamknięcie się w sobie, o czym będzie jeszcze później.

Były kobiety, a właściwie tyle, że fakt że nie mam jeszcze jakiegoś syfa jest chyba dowodem na to, że Bóg istnieje. Zacząłem pić tanie burbony, organizuję imprezy, a wśród znajomych uśmiecham się. Nie śmieję, uśmiecham. To mój sposób na zapomnienie o tym, kim jestem i jak bardzo siebie nienawidzę, swojego życia i co za tym idzie, swoją nienawiść obracam w stronę innych.

Więc moja osoba niech będzie dowodem na to, że wychodzenie z domu wcale nie pomaga :)

4. Podstępna i niebezpieczna

Czasem depresja może przypominać schizofrenię, w której głównym wrogiem jest tylko jeden głos- ten twój.

Jest wiele przypadków, w których ktoś popełnia nagle samobójstwo. Rodzina nie może w to uwierzyć- jak to? Zawsze uśmiechnięty, w towarzystwie rozmowny, gadatliwy. Właśnie to. W towarzystwie. Depresja nie oznacza jedynie siedzenia w kącie i płaczu nad własnym losem. Depresję mogą mieć osoby, które nigdy by na takie nie wyglądały. Ale nie robiąc z tym nic (nieważne czy z lekami czy bez) ich stan na przestrzeni lat będzie się systematycznie pogarszać.

Wyobraź sobie, że nie jesteś w stanie odczuć radości. Jedyne co potrafisz z siebie wydać, to wyuczone parsknięcie na żart znajomego, którego nawet nie wysłuchałeś do końca. Rodzina kupuje Ci samochód? Sspoko, niech będzie, wylane na to, jest to jest. Dziewczyna Cię rzuciła? Cóż, i tak gorzej się nie czujesz, więc przyjmujesz to jako fakt.

Mózg nie zachowuje balansu między optymizmem a pesymizmem. Widzisz jedynie czarne barwy, bo po prostu nie potrafisz widzieć świata inaczej. Nawet gdybyś chciał, próbował, starał się racjonalizować swój stan- ból jest wciąż ten sam, same shit, different day.

W końcu zaczynasz myśleć o końcu. Ostatki instynktu odwodzą Cię od tego pomysłu najdłużej jak się da, ale w końcu wygrywa Twój największy wróg- Twój depresyjny głos, który nie potrafi powiedzieć Ci nic innego, niż coś złego. A wisienką na torcie jest to, że jedyną ulgą, jedyne światełko jakie dostrzegasz, to koniec. Koniec samego siebie. Dlatego właśnie ludzie popełniają samobójstwa.

Nie chcę, żeby było za długo, ale chciałbym aby ludzie to przeczytali. Wiele osób źle postrzega depresję, niektórzy sami ją sobie wmawiają, a niektórzy mówią że inni sobie wmawiają. Ale fakt jest jeden- to choroba trawiąca ludzkość od zawsze. Jak wpis się przyjmie, będzie część druga :)

#depresja #oswiadczenie
  • 3
  • Odpowiedz