Wpis z mikrobloga

@Ginden: W taki sam sposób ryzykujesz wiecznym potępieniem swojego dziecka, jak syndromem Downa u swojego dziecka. W obu przypadkach, nie masz na to wpływu. Jeżeli uważasz, że masz, to ociera się to o kompleks boga.
W ogóle, życie kończy się śmiercią - bardzo traumatycznym doświadczeniem dla organizmu. Lepiej nie płodzić dzieci.
  • Odpowiedz
@zerozero7: Argument został odrzucony, ponieważ dowolna choroba powoduje skończone cierpienie, a wieczne potępienie powoduje nieskończone cierpienie. Jak łatwo zauważyć, nieskończone cierpienie przez całą wieczność jest nieskończenie bardziej niepożądane niż skończone cierpienie przez całe życie.

@Strain: Lepszy dla kogo? Bo przecież nie dla nieistniejącego, bo byty, które nie istnieją, nie mają interesów.
  • Odpowiedz
ponieważ dowolna choroba powoduje skończone cierpienie


@Ginden: Dlaczego nieskończoność cierpienia ma w ogóle znaczenie?
Weź pod uwagę dwie alternatywy. Albo człowiek egzystuje przez skończony okres czasu (i ma Downa), albo nieskończony (i trafia do piekła). W obu przypadkach "skazujesz" (jak masz kompleks boga) tego człowieka na cierpienie przez całą jego egzystencje. Argument o nieskończoności jest zerowy w tym wypadku, ponieważ odnosi się jedynie do okresu egzystencji.
Robisz też założenie, że
  • Odpowiedz
@Ginden: Katolicyzm zakłada że Bóg jest sprawiedliwy, a więc do piekła trafi ten, kto na to zasłuży. Jakkolwiek brutalnie by to nie brzmiało, ale czy miałoby im być żal człowieka, który zasłużył na swój los? Ja bym nawet powiedział że można uznać piekło za coś pozytywnego, bo czy nie jest dobrym karanie złych ludzi?
  • Odpowiedz
@Ginden: ale wiesz, że piekło w chrześcijaństwie (pewnej jego części, np. ŚJ.) to nie miejsce palącego się #!$%@? i diabła skakającego na jakimś #!$%@? mule i #!$%@?ącego wszystkich którzy się tam znaleźli przez wieczność, tylko:

Świadkowie Jehowy w następujący sposób interpretują termin piekło: jest on budzącym niewłaściwe skojarzenia tłumaczeniem hebrajskiego שְׁאוֹל (sze’òl) i greckiego Ἅδης (háides). Według nich oba terminy odnoszą się do miejsca pobytu zmarłych, w którym
  • Odpowiedz
cierpienie*∞ > cierpienie


@neib1: W perspektywie cierpienia przez całą swoją egzystencję, jakie znaczenie ma czas? Cierpienie nie jest jakąś niezależną prawdą - pojawia się wyłącznie w kontekście życia człowieka. A śmierć nie wybawia od cierpienia. Więc w sumie to :

cierpienie = cierpienie (duh)
  • Odpowiedz
@neib1: Brak egzystencji od niczego nie wybawia, oprócz egzystencji ( ͡° ͜ʖ ͡°). W szczególności nie wybawia od cierpienia.
Skoro śmierć jest końcem, to w jaki sposób może wybawiać od czegokolwiek, skoro po prostu znikasz? Twoje hipotetyczne życie (czyli okres, w którym istniejesz) nadal będzie wypełnione cierpieniem. Więc śmierć niczego nie zmienia w kwestii cierpienia
  • Odpowiedz
@zerozero7: Zmienia wszystko. Brak egzystencji wypełnionej cierpieniem jest końcem cierpienia. Okres, w którym istniejesz zakończył się. Cierpienie istnieje tylko teoretycznie w pamięci ludzi. Również przemijającej.
  • Odpowiedz
Okres, w którym istniejesz zakończył się.


@neib1: Tak, ale cierpienie nie. Cierpienie trwało przez całą twoją egzystencję i nigdy się nie skończyło (ponieważ umarłeś). To tak samo, jakby trwało przez nieskończony czas.

Brak egzystencji wypełnionej cierpieniem jest końcem
  • Odpowiedz
@zerozero7: I tu właśnie zgadzam się z faktem, że ważne są konteksty. Zgadzam się z faktem, że śmierć jest końcem cierpienia i egzystencji. Cierpienie wieczne rozpatruje hipotetycznie - choć nie zgadzam się z tym konceptem jako fałszywym.

Inaczej - podczas koncertu słuchasz muzyki, i nagle tracisz przytomność. Czy muzyka dla ciebie kiedykolwiek się skończyła?

Tak. W momencie utraty przytomności.

Albo jeszcze inaczej - jeżeli życie ludzkie to odcinek, a kolor
  • Odpowiedz
Kolor czerwony kończy się wraz z odcinkiem. Prosta czasu biegnie dalej.


@neib1: Prosta czasu jest zupełnie bez znaczenia w momencie końca egzystencji, ponieważ nie ma tej osoby, która mogłaby odczuwać upływ czasu. Ta osoba też nigdy nie odczuje końca cierpienia, stąd biorąc pod uwagę fakt, że cierpienie nie istnieje w żadnych innych formach niż w kontekście życia tej konkretnej osoby, to to cierpienie nigdy się dla niej skończyło. Wszystko, co
  • Odpowiedz
Czas tu jest bez znaczenia (ponieważ śmierć nie daje ulgi z oczywistych przyczyn - ulgę trzeba też poczuć, a żeby ją poczuć, to trzeba żyć ( ͡° ͜ʖ ͡°) ).


@zerozero7: Czas ma tu diametralne znaczenie. Nie piszemy tu o uczuciu ulgi (czyli zamianie czerwonego w zielony) - tylko o końcu cierpienia.
Cierpienie kończy się w czasie i każdy wolałby je odczuwać całe życie niż wieczność.
  • Odpowiedz
Cierpienie kończy się w czasie

@neib1: Cierpienie przecież istnieje wyłącznie w czasie życia (nie poza życiem). Więc jeżeli kończy się razem ze śmiercią, to w tym konkretnym odcinku czasu, jakim jest życie, nigdy się nie kończy. Więc równie dobrze mogłoby trwać wieczność.

Czas ma tu diametralne znaczenie.


Czas poza życiem przecież dla nas nie istnieje, więc jakie
  • Odpowiedz
Różni je właśnie czas. Takie ma znaczenie.


@neib1: Czyli jakie konkretnie?
Czym się różni cierpieć przez całe życie od cierpienia przez całe życie?
Inaczej - jaka jest różnica między życiem w cierpieniu przez 30 lat, a życiem w cierpieniu przez 60 lat (zakładając, że po tym czasie umieramy)? Co wcześniejsza śmierć tutaj zmienia? Co czas tutaj zmienia?
  • Odpowiedz