Wpis z mikrobloga

Wyobrażacie sobie taką sytuację? Podwoziłem przez ponad rok koleżankę do pracy (20 km w jedną stronę), nie brałem od niej hajsu, bo ja i tak jeździłem do pracy, a jak miała mi dać połowę to (100 zł) to wolała kupić bilet miesięczny i jeździć autobusem. Ja z drugiej strony jak miałem brać od niej 50 zł no to bez sensu, to wolałem nic nie brać.
Aż pewnego dnia zbliżały się moje urodziny i standardowo w pracy zbiórka na prezent (średnio po piątaku) Jakiś czas później okazało się, że kolega zbierał i podszedł do tej koleżanki, na co ona stwierdziła, że jej tego dnia nie będzie i jej się nie opłaca.
No kurcze jak się o tym dowiedziałem to poczułem się jak ostatni frajer, kurde rozumiem nie dać bo nie ma się kasy czy coś, ale stwierdzić, że się nie opłaca, po prostu masakra.

#cebula #truestory #gorzkiezale
  • 37
@macabrankov: są takie głupie #!$%@? i nic nie poradzisz, ja tak samo wozilem koleżankę do pracy z 2 miesiące, nie brałem pieniędzy bo stwierdziłem że ja i tak jeżdżę. Pewnego razu było wyjście na pracowe piwko. Trafiliśmy do jakiegoś pubu gdzie nie można było płacić kartą bo była awaria terminala, więc ta koleżanka mi kupiła browara. Na drugi dzień w robocie, po tym jak ja oczywiście podwiozlem przyszła do mnie po
Heh, ja po tygodniu podwożenia kogoś z, pracy do domu, spytałem ile kosztuje ja bilet do domu. Chciałem połowę z tego 5zl. Teraz widzę jak czeka 20 min na busa do domu i pakuje się do ciepłego busa ;D
@xkorzen: widzisz, jeżdżę teraz dalej z kolega za friko i dalej nie biorę pieniędzy chociaż pytał kilka razy o to. Tylko, że takie dorzucanie sie implikuje pewne problemy, tzn. jeśli ja zostaję dłużej w robocie to on musi czekać lub wracać autobusem i jeśli miałbym potem odliczać mu te bilety żeby być fair to ponownie stwierdzam, że szkoda zachodu. Ale akurat tego znajomka znam dużo lepiej i wiem, że nie #!$%@?,
@xkorzen: no dokładnie - ja nie czekam i mówię że wychodzę o tej i o tej, a on albo czeka albo autobus. Z resztą jeździłem kiedyś jako pasażer i dopłacać sam miałem pewne oczekiwania i nie lubiłem czekać na mojego kierowcę, ale wtedy to było 40 km i inne pieniądze
@macabrankov: nie martw się cumplu. Ja też woziłam przez rok praktycznie codziennie kogoś. Czasem po trzy osoby. Miałam jeszcze wtedy seicento. Jedną osobę wysadzałam gdzie indziej, kolejne jeszcze gdzieś indziej, masakra. Pomijając już to, że rozpędzałam się w 60 sekund do setki ( ͡° ʖ̯ ͡°) to jeszcze tyle zaczął spalać, że daj spokój. A jak zmieniłam samochód, stwierdziłam, że już #!$%@?ę. Zaczynam dbać o nowy nabytek.