Aktywne Wpisy
lysowsky +1
Tragedia, motomirki. Moje życiowe problemy dosięgnęły nawet auta. Na ostatniej prostej przed domem mam do pokonania wzniesienie. Czasami bywa, że muszę się na nim zatrzymać, żeby ustąpić pierwszeństwa, a następnie ruszam. Z ręcznego. Tym razem nie mogłem tego zrobić, bo rano uszkodziłem sobie dłoń. Ruszałem z hamulca nożnego. Trzymałem za długo nogę na pedale sprzęgła + dodałem za dużo gazu, bo pod 5k obrotów, gdzie na 6k zaczyna się czerwone pole. Efekty?
#niedziela - dzień, za którym nie przepadam. Wróciłem z żoną i córkami od teściów, a że wczoraj kupiliśmy dziewczynom prezenty na dzień dziecka, to dziś postanowiłem najstarszej (lvl8) pomóc składać układ planetarny, który sobie zażyczyła... Młodej po 2h znudziło się składanie drobnych detali, najmłodszej (lvl1), znudziło się siedzenie w domu w ogóle, a że żona nie chciała spędzać słonecznego popołudnia w mieszkaniu, postanowiła zabrać pociechy na spacer. Zostałem ja (składający, malujący i wieszający planety) i moja średnia córka (lvl3,5), bawiąca się lego.
Męczę się więc z orbitami planet, kombinuję żeby wyważyć układ i nagle dziecko przemawia do mnie tymi słowy:
"Tatusiu wiesz, ja bardzo chciałabym znów zobaczyć Pana Jezusa - On był dla mnie taki dobry"
Zamarłem na chwilę! Może i jestem katolikiem, dzieci mam ochrzczone, najstarsza za 2 lata idzie do komunii, ale (nie żebym był z tego dumny) nie jesteśmy przesadnie pobożni, w kościele córka była może ze 3x w życiu, o religii nie rozmawiamy w domu w ogóle, a o Jezusie lvl3,5 wie tyle, że umarł na krzyżu (sama kiedyś zapytała) i już.
Ciary obleciały mi plecy i myślę sobie skąd taki tekst (!?) Postanowiłem więc kontynuować temat i mówię:
Ja: "Tak? A dlaczego mówisz znowu? Widziałaś już kiedyś Pana Jezusa?"
Lvl3: "No tak, kiedyś byłam w takim ogromnym budynku i poleciałam aż do chmur! I tam był Pan Jezus!"
W tym momencie odłożyłem całą robotę przysiadłem przy niej i pytam:
Ja: "No i jak tam było, czy ten Jezus coś do Ciebie mówił?"
Lvl3: "Było fajnie Tatusiu i bardzo chciałam iść do Niego, ale On nie chciał"
Ja: "To znaczy, powiedział Ci, że masz do Niego nie iść?"
Lvl3: "Tatusiu On nie ruszał buzią, ale powiedział mi, że mam wracać do domku"
W tym momencie moje "WTF" osiągnęło zenit, łzy naszły mi do oczu, ale łamiącym głosem zdołałem zapytać jeszcze:
Ja: "I co, wróciłaś do domku?"
Lvl3: "No tak tatusiu, a Pan Jezus poszedł do słońca i zniknął. a ja chciałam iść do Niego, bo On był taki dobry"
Łzy same waliły mi się po policzkach, jak groch. Serce grzmociło, jak oszalałe, a myśli miałem miliard na sekundę. To była najdziwniejsza rzecz, jaka w życiu mi się przytrafiła i w sumie do teraz mnie to przeraża!
Może wyolbrzymiam, może źle na to patrzę, może coś przeoczyłem, ale po 1-sze, córka za żadne Skarby nie miała możliwości usłyszeć (nigdy i nigdzie) takiej historii, po 2-gie o Jezusie nie ma pojęcia ponad to, że to On jest na krzyżu, po 3 jak się później dowiedziałem od żony córka wczoraj po zakupach zapytała czy zabierzemy ją do kościoła, bo bardzo chciała by zobaczyć Jezusa!
Nie mam pojęcia, co o tym myśleć, bo jak dla mnie, to ona swoimi słowami i rozumowaniem 3 letniego dziecka, przedstawiła mi dziś opis śmierci klinicznej (w takim rozumieniu, w jakim przedstawiali śmierć ludzie w niejednej książce na ten temat i w jakim przedstawiał ją mój wuj św.pamięci). Z innej strony zabrzmiało to, jak jakieś wspomnienie czy opis zdarzeń z poprzedniego wcielenia (jeśli by przyjąć, że takowe istnieje). A patrząc jeszcze inaczej, równie dobrze ktoś mógłby to uznać za rodzaj jakiegoś objawienia, albo znaku (od bardzo dawna winiłem się za to, że tak bardzo oddaliłem się od Boga i swojej religii)! Na chwilę obecną nie odrzucam żadnej możliwości, bo dla mnie to co się stało, jest absolutnie niewytłumaczalne.
Jestem szczerze przerażony i nie mam pojęcia, jak mam iść spać, nie patrząc na nią co chwilę, czy wszystko w porządku.
A pytając zupełnie poważnie, to co Wy o tym myślicie? Z góry proszę o nie czepianie się wiary/niewiary i tłumaczenia, jak głupim trzeba być żeby wierzyć/nie wierzyć - nie o to tu chodzi.
tl;dr:
#truestory #religia #katolicyzm #wiara #dzieci #pytanie
Też nie wiem co o tym myśleć. Sen w śnie? Czyjś żart? (raczej by został później wyjaśniony)
Edit. Rzucilem okiem w komentarze, do samego kościoła jak Młoda chce oczywiscie idźcie, jednak pomocy u księży nie ma co szukać.
BTW! Zastanawia mnie też czemu wszyscy niewierzący (albo większość) zawsze jest tak agresywna i kończy swoje wywody wyzwiskami. Tylko dlatego, że ktoś ma inny światopogląd? Serio?
jak masz taka potrzebę to idź z tym do psychologa
ja sam ze swojego doświadczenia mogę ci powiedzieć ze jak byłem mały to widziałem raz bardzo dziwna rzecz i będę to pamiętal pewnie całe życie, choć oczywiście nie myślę o tym cały czas i nie jest to jakaś trauma, bynajmniej nie świadoma
to była realna wizja i nie pamiętam niestety jej dokładnie, jedynie zarys, albo nie chce pamiętać bo wiem ze byłem przerażony
dzieci żyją w dziwnym świecie, mają plastyczne umysły i sa jakby zawieszone między swoją wyobraźnia a światem realnym, być może to co okreslam wyobraznia jest czymś więcej ale tego nikt z nas się raczej nie
3 próby i bez syna.
Tak, jak wiadomo każdy rodzic jest wykwalifikowanym psychologiem i wariografem w jednym. Ręce opadają.
BTW to dziecko może np. odtwarzać sen albo realistyczną fantazję i technicznie nie będzie "kłamać".
@hufosterex: ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@maciejze: założę się, że nie macie dzieci :-)
@Zaff:
A kto ci broni miec swoj swiatopoglad? Miej. Ale wiedz ze jest to swiatopoglad ktory wylsztalcila w tobie wymyslona opowiesc 3letniego dziecka. Spojrz z boku jakie to zalosne. Dorosly, ustatkowany facet z rodzina zaczyna wierzyc w Boga dlatego ze uslyszal opowiastke od malego dziecka. Litosci chlopie. Zastanow sie nad soba i nad swoja rodzina skoro potrafisz byc taki niestabilny.
Btw. ciekawy jestem czy twoja corka tez widzialaby Jezusa gdybys