Wpis z mikrobloga

272 625 - 268 = 272 357

Udało się!

Kwestia była taka, że byłem w Kołobrzegu, musiałem odstawić pewne auto do Gdańska i jakoś trzeba było wrócić (PKP odpada bo śmierdzi). Od jakiegoś czasu o tym wiedziałem, ale ciągle sprawę odkładałem do momentu aż nie dostałem telefonu, że w ten weekend muszę auto oddać. Co dziwne stres był, a przecież rower to tylko zabawa.

Podróż nastawiona na dojechanie, bez zwiedzania itd, głównie po drogach wojewódzkich. Pierwsza setka (prawie do Słupska) szła pięknie, nie za ciepło, nie za zimno, wiatr w plecy albo wcale. Przed samym Słupskiem wiatr przestał być taki korzystny i tu pierwszy kryzys. Co raz częstsze przerwy 5-min, nie mogłem się dobrze rozpędzić. Za Słupskiem na trochę odzyskałem siły, wiatr w miarę korzystny to już przyspieszyłem i jazda na Darłowo. Im bliżej tym silniejszy wiatr boczny z tendencją do wiania w ryj. Dupa już boli, ręce bolą i drętwieją, masakra. W samym Darłowie postój na pizzę i piwko. Wszystko fajnie, ale zdałem sobie sprawę, że jeszcze trochę km do zrobienia i tu przyszedł drugi kryzys psychiczny. Jadę dalej, wiatr już tylko niekorzystny, chciałem się przedostać mierzeją z Dąbek do Łazów, niestety nie da się i sporo km nadrobione. Gdy zawróciłem do Dąbek burza i deszcz :/ No w burzy nie będę jechał. Schowałem się pod wiatą, a tam pewien ślązak "Chester" opowiada mi jak to strasznie go szef potraktował i musi wracać stopem do Wrocławia. Gość tak nadawał, że mnie zmęczył i niestety wyruszyłem póki jeszcze padał deszcz. Doszczętnie zmokłem, trzeci kryzys (już miałem dzwonić po różowego, żeby autem przyjechała). Na szczęście po trzecim kryzysie, po 200km przychodzi już obojętność (ja tak mam), nagle ból staje się mniejszy, tylko trochę na głowę pada (śpiewanie na głos, lekkie otępienie itp). Od Mielna droga już prosta, wiem mniej więcej za ile będę w domu. Jeszcze tylko jedna przeszkoda - wąskie slicki i leśna mokra droga. Dobre chociaż to, że w końcu zamontowałem lampkę za punkty payback, bo już się ciemno zrobiło. W domu różowy przywitał szampanem i piwem, jestem zwycięzcą :)

Trochę danych:
Start o 7:30, dojazd przed 22.
Zapasowa dętka, power bank, łyżki, zestaw imbusów itd.
Bułka z pasztetem, dwa snickersy, dwa batony proteinowe (z decathlona, straszne gówno, można zęby połamać), prince polo, mała pizza, piwo, 3x 600ml izotonika (jeden przygotowany w domu, później na bieżąco robione nowe z tabletek isostar).
To już trzecia wyprawa 200km+, poprzedni rekord pobity o 34km.
Rower Cube cross pro z założonymi slickami 28x622.

#rowerowyrownik #100km #200km #250km #chwalesie
jonzi - 272 625 - 268 = 272 357

Udało się!

Kwestia była taka, że byłem w Kołobr...

źródło: comment_JEGgWxZjEBs23ufyx4LBSFtYCwTcp5Eq.jpg

Pobierz
  • 36
@jonzi: Nie do końca. Są dwie główne zalety szosy: waga i pozycja. Niższa waga pomaga wyłącznie jak robisz pojazdy i dużo startów/stopów. Pozycja pomaga przy aerodynamice (ale to powyżej 30km/h), nie pomaga w samopoczuciu (obijanie sobie żołądka udami itd.). Ja np. teraz męczę się crossem, bo organizm przyzwyczaił się do szosy (trochę inna pozycja, inne mięśnie pracują). Toteż jak nie masz szosy to nie ma się czym przejmować (chyba że chcesz
@WilkEurazjatycki: No właśnie, zajebista średnia! Ile to czasu zaoszczędzone, albo w tym samym czasie więcej km. Chciałbym szosę, ale wyłożyć 2k+ zł i się ma okazać, że dużo lepiej nie będzie to słaba opcja. Może ja po prostu powolny jestem :)
@jonzi: jak kupisz szose dopasowana pod wzrost, do tego dolozysz wpinane buty typu spd, jakis oddychajacy stroj kolarski, przyzwyczaisz sie do pozycji na szosie i utwardzisz dupsko (mi zeszlo dobre 1500km) to naprawde zauwazysz roznice i to zdecydowana. Ja raz zrobilem jakies 210km ze srednia 31km/h, a mam amatorska szosowke :) Oczywiscie sam rower nic nie da, bo ja trzaskalem codziennie setki ze srednia 29-32km/h i stad potem dobre srednie :)
@WilkEurazjatycki: sporo tych warunków "jeżeli"

szose dopasowana pod wzrost

wpinane buty typu spd

oddychajacy stroj kolarski

przyzwyczaisz sie do pozycji na szosie

utwardzisz dupsko (mi zeszlo dobre 1500km)

a na koniec jeszcze

trzaskalem codziennie setki ze srednia 29-32km/h i stad potem dobre srednie

hehe :D