Wpis z mikrobloga

@to_jest_chyba_kurcze_zart: Przeżywacie te całki, jakby to był jakiś szczyt myśli ludzkiej, którego zrozumienie wymaga setek godzin tytanicznej pracy. A to się niczym nie różni od przekształcania tożsamości logarytmów czy rozwiązywaniu równania kwadratowego w liceum. I tu, i tu jest kilka prostych algorytmów, które się mechanicznie stosuje w każdym przypadku, po drodze mnożąc/dzieląc/dodając/odejmując jakieś proste wyrażenia.
@Butterface: co do samych całek, to nie powiem, czasu było w sam raz na rozwiązanie bez żadnego zastanawiania się, jak się do niej dobrać, a nie były one jakieś proste. Ale przy równaniach różniczkowych z innym prowadzącym była już masakra. W 45 min 5 zadań, gdzie samo sprowadzenie równania cząstkowego do postaci rozwiązywalnej zajmowało jakieś 15 min. Do tego całka zespolona, układ dwóch równań różniczkowych, jakieś proste i rozdzielonych zmiennych i
U mnie na ćwiczeniach, jak uczylismy sie calek, wykladowca polecił nie robić zadań rachunkowych i zostawić nam naukę liczenia do domu, a zająć się ambitniejszymi treściami
@Clermont: No dobra, tylko ja się nadal pytam czemu ta nauka całek służy? Owszem, mają one swoje zastosowania ale np. na informatyce służa tylko do odsiewu. By było zabawniej to zwykle przedmioty kierunkowe można traktować po łebkach i sporo ludzi którzy pojęcie nie mają o komputerach kończy infę.
@plushy: To nie wina całek, że inne przedmioty są źle nauczane. Na każdym ścisłym kierunku powinno być matematyki tak dużo, jak tylko się da. Jeśli nauczysz się sprawnie rozwiązywać problemy matematyczne i zdobędziesz pewien zestaw umiejętności matematycznych, to wiele problemów informatycznych czy ogólnie technicznych rozwiążesz potem błyskawicznie, a część z nich będzie trywialna. Chociaż oczywiście propagowanie przez wykładowców poglądu, że trzeba codziennie młócić po tysiąc całek polegających na zastosowaniu tego samego
@StefaniukBatory: @to_jest_chyba_kurcze_zart: Dużo się uczyłem matematyki w podstawówce a teraz nie dość, że na brak gotówki nie narzekam, to jeszcze:
-Miałem okazję pójść do lepszego LO gdzie byli normalni ludzie i na lepsze studia gdzie była świetna zabawa i naprawdę fajne osoby- z tego co widziałem na innych uczelniach już tak ciekawie nie było
-Szacunek dorosłych już ludzi z podstawówki, którzy uznawali mnie za geniusza bo to umiałem
-Wspominając dzieciństwo
@to_jest_chyba_kurcze_zart: Podaj uczelnię, pośmiejemy się. Jakoś wszyscy prowadzący z matmy, z którymi miałem do czynienia byli kompetentni i jeżeli mieli wyśrubowane wymagania, to też przedmiot był wykładany merytorycznie.

A wracając do analizy, to po prostu studentów przerasta myślenie. Całki to jeden z pierwszych problemów na matematyce, gdzie przestają działać schematy i trzeba się wykazać własnym myśleniem. W liceum to było fajnie, przy równaniu kwadratowym była delta, która zawsze działała, ale który