Wpis z mikrobloga

witam #nocnazmiana
heheszkuję tak od jakiegoś czasu ("nie licząąąąc dniiii, gooodzin i lat") ze śmiesznych historyjek na mirko i tak przypomniała mi się pewna prawdziwahistoria z czasów jak jeszcze miałem różowypasek, czyli ło panie kto by to pamiętał.

Otóż mieszkamy z moim różowympaskiem i jej #!$%@? kotem u mnie, profit w #!$%@?. Ja palący motzno. W nocy oczywiście into internety no to i co jakąś godzinkę się na dymka wyszło a z racji, że w pomieszczeniu nie lubię palić to jedną nogą na balkonie, jedną w pomieszczeniu i tak sobie papiroska palę i czuję dobrze człowiek.
Noc jak każda inna, poranek już w sumie bo po grubo po 5, widno, w blaszane dasze tłucze deszcz, zimno jak #!$%@?. Ja oglądam śmieszne obrazki w internetach no i oczywiście jak to tak spać bez zapalenia papieroska przed snem. Wiem doskonale że ta mała kreatura lubi #!$%@?ć na balkon bo jej nie wolno, bo 3 piętro, balkon w żaden sposób nie zabezpieczony, w dodatku od sąsiadów przedzielony kilkoma prętami więc spoglądam gdzie sierściuch. Leży w drugim końcu pokoju i śpi. Dobrze, otwieram balkon w samych bokserkach, czuję ten orzeźwiający powiew między nogami, papierosek odpalony, czuję gorycz wpływającą leniwie do mych płuc. Życie jest piękne i tak palę sobie, spoglądając co jakiś czas na drugi koniec pokoju gdzie ta futrzana kula nienawiści, zła wcielonego i szatańskiego wyziewu leży. Kończę palić A TU NAGLE, NI Z TEGO NI Z OWEGO, WTEM: kota nie ma. No #!$%@?. Szukam więc po całym pokoju, kuchni, no wszędzie gdzie tylko sierściuch mógł być, balkon jak tylko skończyłem szlugcia palić zamknięty co by czasem nie #!$%@?ł w trakcie wnikliwych poszukiwań. Różowypasek śpi w najlepsze a ja w tych gaciach #!$%@? po mieszkaniu i szukam tego wszarza jakby mi gruby hajs wisiał . Nie ma, #!$%@? niech ginie, niech mu ziemia ciężką będzie. Oczywiście przeczuwam już, każda komórka mego ciała mówi mi gdzie ten kot może być. Otwieram balkon, oczywiście kot #!$%@?ł na balkon sąsiadów i tak z zaciekawieniem spogląda w dół stojąc na krawędzi balkonu. Dodam drogie mireczki, że ogólnie w domu rodzinnym posiadam psa, nie kota, więc nie przepadam za tymi stworzeniami a już zdecydowanie nie przygotowany byłem na to że jak zawołam "E KOT" to on mnie oleje sikiem prostym. Więc drę się w niebogłosy :taś taś #!$%@?, kici kici, chodź tu bo mnie kobita #!$%@? jak umrzesz: między mną a kotem krata oddzielająca nasze balkony. Nagle EUREKA przecież pies jak zobaczy żarcie to od razu przybiega do mnie z miłością i hołdy mi oddaje że łaskaw jestem zapełnić jego nigdy nie nasycony brzuch. Kot pewnie będzie podobnie działał, nie? No #!$%@? nie. Podsumujmy więc sytuację. Deszcz #!$%@?, ja w samych bokserkach leżę na balkonie, jedna ręka wolna próbuje jakoś dorwać kota, w drugą ręką potrząsam karmą próbując tego gnojka przywołać do porządku. Kot gapi się na mnie jak na debila stojąc na skraju balkonu, co rusz zerkając z zaciekawieniem w doł. 10 minut tak leżałem. Jestem pewny że od tego leżenia na balkonie dostałem legendarnego wilka, którym matka mnie straszyła w końcu kot się znudził tą marną błazenadą, przeszedł kawałek bliżej, może z daleka nie widział mojego obdardzie z godności i udało mi się go dorwać jakoś. A TU NAGLE, NI Z TEGO NI Z OWEGO, WTEM: na balkon zawitał mój różowy pasek, widzi ten obraz i zaspana oraz zdezorientowana mówi ażebym przestał inby z kotem #!$%@?ć i szedł spać.

kota już nie ma, różowegopaska też nie. Ogólnie koty to pały. Historia bez morału i nikt nie wstał i nie klaskał. Na plusy nie liczę, sprawdzam tylko czy mój jedyny sukces życiowy zostanie doceniony.
#koty ##!$%@? #rozowypasek #rozowepaski #gorzkiezale
  • 3