Wpis z mikrobloga

Byłam dzisiaj (właściwie wczoraj) w Mandze na wieczorze poezji Stanisława Barańczaka.

I było absolutnie wspaniale. Przede wszystkim - tłum ludzi. Wszystkie miejsca siedzące, stojące, ludzie gdzieś na podłodze, na dywanie, w korytarzu siedzieli i słuchali. Jak się przyszło chwilę przed godziną rozpoczęcia, to trzeba było czekać, aż człowieka w ogóle wpuszczą na salę. Serce rośnie, że ludzie przychodzą posłuchać, spotkać się, że to dla nich ważne. Że się o Barańczaku pamięta, że się czyta poezję. Coś niezwykłego.

Było trochę poważnie, było zabawnie. Było bardzo dużo dobrych słów, było dużo ciepła, dużo dobrych wspomnień, dużo życzliwości. Były piękne dźwięki, kawał dobrej poezji i widmo wspaniałego człowieka. O którym się mówi, że tłumacz z niego większy niż z Boya-Żeleńskiego, a poeta polski - jeden z największych. Jak powiedział kiedyś Miłosz - "jednoosobowa armia". Wspaniały, wybitny poeta Nowej Fali. Demaskator, przez wypowiedzi opozycjonista, pełen godności i szlachetności. Sam o sobie powiedział w rozmowie z bodajże Wyką "mój talent to moja moralność".

Dobre słowa były z ust przyjaciół, był Krynicki, był Zagajewski, była Lipska, był Bronisław Maj, był Leszek Moczulski, Krzysztof Siwczyk. Czytali wiersze, wspomnieniem podzielił się również Adam Michnik, zaśpiewał Turnau (tłumaczenia) i było trochę Podróży zimowej Opalskiego na małej scenie. Cudowne doświadczenie, szkoda tylko, że z tej smutnej perspektywy.

Korzystajcie z takich okazji i czytajcie Barańczaka, Wykopowicze i Mikroby!

Wklejam puszczony na spotkaniu wiersz. W odczytaniu Barańczaka to odsłuchania w tej audycji

Stanisław Barańczak
30.1.80: Śnieg IV

Należy go oglądać z autobusu "Jelcz"
starego typu, w którym okna całkiem czyste
nie są nigdy, z zasady; i należy mieć
miejsce siedzące z dermy pociętej żyletką
przez chuligana, z nudów; i należy lekko
mrużyc oczy, by twarze stłoczone, bezkrwiste
(mgliście znane, z widzenia) pokrywały wszystek
szarawy obszar szyby jak lustrzana śniedź;

i trzeba jechac w tłoku; i trzeba daleko,
na drugi koniec mózgu, ten, ktory ma przystęp
bezwiedny i swobodny do świata, danego
raz na zawsze, i z łaski; i przy sobie mieć
w tym autobusie to, co najbardziej dolega,
ludzką woń, asymetrię, odroczoną śmierć
(wsuwany - z góry, z wolna - do kieszonek serc
paszport z trwałą ważnością, ale w czasie przyszłym)
także kaszel, gderanie, łokieć, nikły śmiech -

dopiero wtedy można znieść ten ból puszysty,
tę biel przeszywającą, ten zbyt czysty śnieg.

#literatura #poezja #krakow #manggha #baranczak #stanislawbaranczak #polska #nowafala #kultura #snieg
  • 7
@pilot1123: Ja w tramwaju bluzgałam mało, bo się głównie zachwycałam (podobnie jak koleżanka, wymiana opinii o tym, co się ostatnio widziało i czego słuchało). Czytający pewnie poszli się napić, ale oni potem pewnie z rozrzewnieniem. A publiczność bluzga w myślach na myśl o Michniku. :)