Wpis z mikrobloga

Nigdy w życiu nie zrozumiem kobiet, które siedzą w domu i nie mogą k---a pojąć, że facet po pracy jest zmęczony.
Ja rozumiem, że kobieta zajmuje się domem, czasem też dziećmi i to też wymaga energii, ale kuźwa, nie porównujmy opieki nad dzieckiem do z-----------a na budowie/na magazynie czy gdziekolwiek indziej.
Facet nie może tam sobie siąść, puścić TV, albo napić się kawy kiedy ma na to chęć.

Nigdy nie zrozumiem n-----------a na niebieskie "jak on może wrócić z pracy i chcieć odpocząć zamiast wrócić i zmienić mnie w opiece nad dziećmi, albo sprzątać, oczywiście ja już palcem nie kiwnę, bo PRACOWAŁAM W DOMU a jak mu nie pasuje to się mogę zamienić".

No k---a może, normalnie, a Ty zamiast jęczeć to zrób mu kolacje, bo wszystko co masz zawdzięczasz jego pensji.

A jeśli uważasz, ze opieka nad Twoim dzieckiem to praca cięższa niż ta Twojego faceta i Ci źle to kuźwa oddaj, bo szkoda dziecka skoro podchodzisz do rodzicielstwa w takich kategoriach.

Mówię oczywiście o różowych, które nie pracują, siedzą w domu i oczekują, że facet po pracy będzie zapieprzał jeszcze w domu.

#logikarozowychpaskow
#niepopularnaopinia
#zwiazki
  • 109
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@atrapa: zgadzam się. Tym bardziej, że matki są 24 godz w pracy. Nie 8 czy 14, tylko 24. Bo jesteś na okrągło z dzieckiem. Zwłaszcza, gdy mieszkacie 200 km od rodziny i nie masz matki, ciotki etc, którzy wpadną na zawołanie i na 2 3 godz zabiorą dziecko. I pomyśleć co będzie, gdy się skończy urlop macierzyński. Kobieta - żłobek, dziecko, dom, zakupy i praca etatowa. A mężczyzna nadal tylko
  • Odpowiedz
@atrapa: ja na swojego męża nie mogę narzekać, gdyż pomaga jak najbardziej w wychowywaniu dziecka. Jak tylko jest w domu oczywiście. Ale jest mega ciężko jak On jest ciągle w pracy, Ty tylko wstajesz w nocy etc, na głowie masz zakupy, dziecko i wszystko dokoła. To i czasem 24h to za mało, aby wszystko ogarnąć. Chyba, że masz wyj#$%e, obiadki dla dziecka kupujesz w słoikach, w mieszkaniu syf, a na
  • Odpowiedz
@egoistyczny_logistyk: Tak właśnie jest czytany ;)
@kropkoprzecinek: Nie, nie majaczę, atencji mam wystarczająco dużo. Sama mam dziecko, pracuję, ogarniam dom. Nie mówię, że to jest łatwe, mówię, że jest łatwiejsze niż fizyczna tyra.
@niktastoi: Brak towarzystwa to jest akurat ciężki aspekt, miałam przez rok siedzenie tylko z dzieckiem, no i koleżankami, które mają dzieci, teraz się unormowało.
@paruweczka: Mam dziecko, faceta i prowadzę dom, dodatkowo pracuję. No i mam czas śmieszkować.
@M_K_Z: To również dość częste niestety.
@
  • Odpowiedz
@Lim3: Kwestia tego czy facet jest p---ą i da się wsadzić pod pantofel. Mam kuzynkę która przepracowała w całym swoim życiu łącznie 0 godzin. Jedyne jej zajęcie po tym jak jej syn dorósł to malowanie paznokci, czytanie gównoksiążek dla bab, chodzenie po sklepach z ubraniami i głaskanie kota. Kuzyn po przyjściu z pracy od razu idzie do garów żeby ugotować swojej damie obiad, sprząta kuwetę, robi pranie i sprząta a
  • Odpowiedz
@Lim3: Każdy związek jeżeli ma być dojrzały to musi się "dotrzeć" i przejść przez wiele trudności, szczególnie właśnie takich jak piszesz, gdy codzienna rzeczywistość psuje nieco wyidealizowany model małżeństwa czy związku, powszechnie funkcjonujący w naszych głowach.

Przeżyłem w swoim wiele burd, wiele afer i kłótni. Nieraz nawet w początkowej fazie "wyjeżdżała do mamusi", czy po cichych dniach były ostre rozmowy o rozwodzie. Jednak paradoksalnie to wszystko zbliżało, bo wszystkie takie sytuacje kończyły się poważnymi dyskusjami "o nas". Dzisiaj już lata się kłóciłem, nie wkurzałem, nie denerwowałem. Po prostu dopiero po wypracowaniu modelu w którym zarówno jej jak i mi jest niesamowicie przyjemnie zajęło lata. Też kiedyś były pretensje o to wszystko, ale dzisiaj jest moją najlepszą przyjaciółką, z którą rozumiem się bez słów.

Związek to nie są kwiatki bratki i namiętności. To jest od czasu do czasu, bo jednak większą część miesiąca widzicie się nawzajem w mało zgrabnych gaciach
  • Odpowiedz
@niktastoi: szczerze to unikam spotkań z drugimi matkami. Nie jestem w stanie znieść tekstów typu " mój Antoni jest taki mądry robi sam sisiu do nonia", a "moja Karyna już ma dwa ząbki". Dochodzi do tego, że mówią do Ciebie jak do 1 rocznego dziecka. Mimo, że i tego nie rozumiem.. Ja do swojego dziecka mówię jak do dorosłego. Nie "spłaszczam" słów, gdyż zależy mi na tym, aby i Ono
  • Odpowiedz
  • 0
@TSP89: ja z innymi matkami tez nie lubię , z powodów wymienionych przez Ciebie. Mam kilka koleżanek z dziećmi z którymi gada się ok, ale większość jak piszesz.
  • Odpowiedz
@Lim3: a co mają powiedzieć kobiety które nie tylko opiekują się dzieckiem, gotują, sprzątają, piorą ale jeszcze pracują? ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz