Wpis z mikrobloga

@slava: Oprócz tradycji, nie ma właściwie żadnego. Czasem wprowadzenie zapisu czysto fonetycznego wprowadzałoby większy chaos, na przykład w zapisywaniu ubezdźwięczeń (gdzie ubezdźwięcznienie jest zjawiskiem zależącym od otoczenia głoski), co byłoby niewskazane - ortografia powinna w maksymalny sposób upraszczać posługiwanie się słowem pisanym.

Do pisowni ó ch rz ą ę, dodałbym jeszcze pisownie nie - rozdzielną / łączną (to też nie jest potrzebne).
@mikessos: Nie zgodzę się z Tobą co do ó ch rz ą (om) ę (em).
co do pisowni "nie" to zgodzę się częściowo ;)


Osobiście nie chciałbym czytać np. artykułu czy książki w zapisie fonetycznym. Można sobie język połamać ;)
@slava: Kwestia przyzwyczajenia :) Mnie też to razi.

Ja wychodzę z założenia, że pismo to narzędzie. A narzędzie powinno być jak najprostsze w obsłudze. Pozłacanie młotka, wyłącznie po to, żeby ładnie wyglądał, nie czyni z niego lepszego narzędzia, wręcz przeciwnie. Służy jedynie szpanowaniu.

Czas spędzony w szkole na nauce ortografii i (przede wszystkim) tych bzdurnych regułek można było spożytkować w dużo lepszy sposób. Czas spędzony na zastanowienie się, czy napisać rz
@mikessos: Ja mam nadzieję, mimo wszystko, że nie dożyję czasów uproszczenia j. polskiego do tego stopnia, żeby pisać jak "sweet nastki" na swoich różowiutkich blogach (,)
@slava: To tylko kwestia czasu. Język naturalnie ewoluuje, tego nie powstrzymasz. Oficjalne zasady zawsze są jakieś pokolenie za stanem faktycznym, niemniej zawsze się muszą w końcu dostosować. Pocieszę cię jednak, że nawet po wprowadzeniu reformy, przez długi czas każdy będzie miał ją głęboko w dupie. Ostatnia duża reforma ortografii była wprowadzana gdzieś tak w połowie lat 30 XX wieku, a popularność zyskała dopiero po wojnie.