Wpis z mikrobloga

#tfwnogf #stulejacontent #przegryw #feels #tfwnobf #wychodzimyzprzegrywu #psychologia #depresja

To jest post nr 4.

Post nr 1, 2, 3

Ufff, musiałem sobie zrobić dzień przerwy od pisania i zebrać myśli. Tak jak zapowiadałem - w tym poście będzie ciąg dalszy Części II oraz rozpoczęcie Części III. Do dzieła.

ACHTUNG - jak wspomniałem w komentarzach, psychologia jest TYLKO narzędziem. Może być użyta w celu zrozumienia siebie i naprawy swojego życia jak również w celach - bez ogródek powiem - zbrodniczych. Ta adnotacja to odpowiednik znaczka "18+" w grach komputerowych. Jeżeli ktoś wpadnie na pomysł niecnego wykorzystywania takiej wiedzy niech się tym NIE dzieli w komentarzach.

Zniecierpliwionych zapewniam, że juz w tym poście pojawią się te wyczekiwane "rady" i jest to przedostatni post cyklu także absolutnie nie żeruję na atencji - te wpisy nie będą się wlekły w nieskończoność. Żeby jednak te rady miały zakładaną przeze mnie skuteczność, to musicie mieć komplet wiedzy, którą chcę się podzielić. Bez tego - ani rusz. Tym niemniej piszę to już ze zwykłej przyzwoitości, aby mieć poczucie dobrze wykonanej roboty - nie wątpię, że czytając to już nie będziecie dowiadywać się nowych rzeczy a jedynie potwierdzi się to, do czego zdążyliście dojść sami. W mniejszym bądź większym stopniu.

********************

Po lekturze ostatniego posta nauczyliśmy się na czym polegają i jak się rodzą nasze wymówki od podjęcia działań, które podjąć byśmy chcieli. Teraz powinniśmy każdą taką wymówkę wyłapać, wyrobić sobie nawyk analizowania sytuacji, w których odstępujemy od działania. Nie musimy jeszcze nad tym pracować (a w każdym razie ode mnie tego nie usłyszycie, dopóki nie skończę cyklu) - wystarczy, że zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy sterowani i nasza dotychczasowa "wolność" to tylko nieśmieszny żart.

Od tego momentu, nasze myślenie powinno wyglądać tak:

Przykład 1

Początek roku akademickiego, trafiliśmy do nowej grupy, nikt nikogo nie zna. Szybko wyłapujemy różowego, który trafia w nasze gusta. Byłoby super się do niej zbliżyć, pogadać, poznać ją. Trafia się sytuacja, że stoi sama na korytarzu albo okazuje się, że siedzi sama w ławce. Niestety - paraliż. Ani nie podchodzimy na korytarzu ani nawet nie pytamy "Czy mogę z Tobą siedzieć". Oczywiście błyskawicznie rodzi się zestaw racjonalizujący:

- Taka ładna, na pewno ma kogoś

- W grupie zaraz zaczną mnie obgadywać, że próbuję poderwać

- Jak mnie spławi to reszta grupy będzie miała beke

- Nie mam pojęcia co powiedzieć - wyjdę na nieudacznika w jej oczach

- Wyjdę na desperata jakiegoś, będę więc udawał że mam ją w dupie, przeczytałem na Mirko, że tak trzeba (xD)

STOP

Co też ostatnio przeczytaliśmy? No właśnie. Te myśli są fałszywe. Nikt się nie będzie ze mnie śmiał bo ludzie nawet nie zauważą a poza tym mają to w dupie, nie mam absolutnie żadnych przesłanek na temat tego czy jest wolna czy też zajęta (trzeba więc sprawdzić) a wykopowi eksperci od wszystkiego to banda kretynów. A zatem prawdziwymi są myśli dokładnie przeciwne niż te, które się w nas zrodziły.

Mimo to dalej nic nie robię - mam dziwne uczucie w okolicach mostka. Nie mogę się ruszyć.
BOJĘ SIĘ .

Przykład 2

Mieszkamy w wieżowcu na 8 piętrze. Zachciało nam się czegoś ze spożywczaka na dole. Niestety winda w remoncie więc trzeba zaiwaniać po schodach. Nie chce nam się. Jaka jest więc najszybsza droga dostania się na dół, żeby choć w jedną stronę było łatwo? Oczywiście - skoczyć z balkonu. Coś nas jednak blokuje. Racjonalizujemy ten paraliż:

- Za wysoko

- Zabiję się

- Za wysoko

- Na dole jest beton

- Będą mnie zbierać szufelką

Ale zaraz. Przecież właśnie nam się włącza mechanizm obronny. Ostatnio czytaliśmy, że te mechanizmy rujnują nam życie a myśli usprawiedliwiające są myślami fałszywymi, odwrotnymi od myśli prawdziwych. A więc - wcale nie jest za wysoko, to tylko złudne wrażenie, to że inni się pozabijali skacząc to nic nie znaczy - dopóki nie sprawdzimy empirycznie nie mamy pewności (bo może oni na główkę skakali więc my skoczymy na nogi).

OK. W dalszym ciągu jednak coś nas paraliżuje. Znowu -
BOJĘ SIĘ .



Dochodzimy Mirki do brakującego elementu naszej układanki. Powyższa sytuacja pokazuje bowiem pewien absurd, choć logicznie rzecz biorąc sytuacja jest analogiczna do tej pierwszej. Zawczasu przypomnijcie sobie przykład z pustym skrzyżowaniem z Części I oraz "Przykład 5" + Elementy 6a i 6b mechanizmu obronnego z poprzedniego posta.

Powiedzieliśmy sobie że ludzka psychika ma dwa poziomy - świadomość i podświadomość. W przypisie nr 2 w poprzednim wpisie, wspomniałem o jeszcze jednym podziale naszej mózgownicy. Podziale który współistnieje z tym pierwszym i który jest z nim ściśle powiązany. Wkleję obrazek który powie więcej niż tysiąc słów:

Do tej pory nie zdawaliśmy sobie sprawy (tzn. zakładając, że tylko czytamy bez żadnego myślenia :) ), z jednego niezmiernie ważnego faktu - wzorce dzielą się na kategorie. Choć wszystkie są tym samym (czyli wyzwalaczami różnych uczuć) to jednak mieszczą się w różnych szufladkach. Podział na EGO, Superego oraz ID to właśnie te trzy szufladki z naszymi wzorcami, trzy rodzaje.

I tak:

ID - nasze "zwierzęce" instynkty, obszar całkowicie zanurzony całkowicie i bardzo głęboko w podświadomości. Oznacza to, że modelowanie tego obszaru jest bardzo trudne i wymaga albo niezmiernie silnych bodźców bądź bardzo długiego okresu modelowania. Wzorce z tego obszaru (albo: tej kategorii) to wzorce, z którymi się urodzilismy. Wzorce te generują uczucie napięcia, stresu, popędu do zaspokojenia jakiejś potrzeby. ID pozostaje w ścisłej współpracy z procesami fizjologicznymi jednak może być też modelowane zgodnie z zasadą przyjemności (UZALEŻNIENIA). Chodzi o to, że odczuwanie przyjemności fizjologicznej, prowadzi do stworzenia wzorca w ID. Wzorzec ten będzie kojarzył jakąś czynność z wyrzutem hormonów szczęścia i będzie aktywowany zawsze, kiedy poziom tych hormonów opadnie. Aktywacja ta natomiast, będzie objawiała się uczuciem stresu, rozkojarzenia, szybszym biciem serca i poceniem się, lęku - Tzw. zespół abstynencyjny/syndrom odstawienny** . Uczucia te będą występowały do czasu wyrzutu endorfin. No właśnie - do czasu wyrzutu endorfin . Czy jest powiedziane skąd ten wyrzut ma nastąpić? Nie. Oczywiście - wzorzec kojarzy jakąś czynność z hormonami szczęścia ale możemy go oszukać, wyzwalając te hormony w inny sposób pod warunkiem, że stężenie tych hormonów będzie porównywalne albo przynajmniej niewiele mniejsze. Substancje uzależniające różnią się bowiem "siłą", tak samo jak zachowania - masturbacja, czy seks w ogóle, powoduje większy jednorazowy wyrzut hormonów niż jazda na rowerze, w czasie której wyrzut jest rozłożony w czasie. Dlatego łatwiej się uzależnić od porno niż od sportu :)

Stąd tak trudne do wyleczenia jest uzależnienie od kokainy bądź amfetaminy - są to jedne z najsilniejszych (jeśli nie najsilniejsze) substancji, których nie ma czym zastąpić i uzależniony w trakcie odwyku ogromnie cierpi z powodu depresji i zespołu abstynencyjnego. Już wiecie zatem, dlaczego jak ktoś rzuca palenie to zaczyna się obżerać chipsami :D

Ciekawostka: w ID jest również wzorzec odpowiedzialny za orientację seksualną. Tzn. wzorzec ten wyzwala uczucie pożądania i napięcia seksualnego na widok przedstawiciela konkretnej płci.

Ego - to jest to, co powszechnie nazywane jest "instynktami samozachowawczymi". Wzorce z kategorii EGO wyzwalają uczucie strachu, mające nas chronić przed ulegnięciem wypadkowi. Zauważmy, że Ego jest stosunkowo delikatnie zanurzone w podświadomości a duża część znajduje się w świadomości. Czemu tak i jak to działa?

Tworzenie wzorców Ego polega na obserwacji świata i praw nim rządzących (obszar świadomości), wyciągnięcia wniosków z tej obserwacji i zapisaniu tego w postaci wzorca w podświadomości. ALE. Fakt, że wzorce te są bardzo płytkie (obrazek) sprawia, że bardzo łatwo je zmienić, jeżeli tylko prawa rządzące światem ulegają zmianie. Na tym opiera sie tzw. postęp :) Bez tego rozwój nauki byłby niemożliwy. Bez tego, po obejrzeniu na własne oczy dziesięciu skoków z wieżowca wraz z ich skutkami, sami weszlibyśmy na szczyt i skoczyli aby sprawdzić co się stanie :) Wyłączone by zostało myślenie przyczynowo-skutkowe. Ważne - dzieci (zwłaszcza te najmłodsze) z przyczyn oczywistych nie mają wzorców EGO. Dlatego się parzą, topią ,wypadają z okien. Nie wiedzą co się stanie, nie mają wzorca, który by je hamował lękiem. Schorzenia Ego leczy się terapią behawioralną. PRZEGRYW/STULEJA/FOBIA SPOŁECZNA jest w istocie wynaturzeniem Ego, które zagrożenia upatruje tam, gdzie go nie ma.

Ciekawostka: Jakie zatem Krzysztof Kolumb musiał mieć cojones, żeby popłynąć do tej Ameryki ( ͡° ͜ʖ ͡°) A zatem świat popychają naprzód ludzie ODWAŻNI.

Superego - istota człowieczeństwa. Bezprecedensowy majstersztyk. To jest to, co potocznie nazywane jest sumieniem, moralnością. Wzorce z kategorii Superego wyzwalają albo uczucie stresu (nazywane "wyrzutami sumienia") albo uczucie szczęścia (określamy to "dumą"). Czym zatem jest to nasze sumienie? Zbiorem pewnych aksjomatów, wyobrażeń, idealnym obrazem siebie który przyjmujemy najpierw z poziomu świadomości, czysto intelektualnie, żeby potem powtarzanie w myślach jakiejś nowej zasady moralnej utworzyło w podświadomości WZORZEC. Również do kategorii Superego należą postanowienia, cele i wizja siebie, do której chcielibyśmy dążyć a które najpierw musimy przyjąć intelektualnie, przeczytać o nich, zapoznać się z nimi. Dlatego na powyższym rysunku czubek Superego znajduje się w świadomości a jego korzeń w podświadomości.

Wzorce tworzą się na takiej samej zasadzie jak w ID - wypełniając jakieś postanowienie rodzi się uczucie przyjemności, dumy, satysfakcji. Powtarzając tę czynnośc (albo zachowując się wedle przyjętego przez nas systemu moralnego) tworzy się wzorzec. Z czasem wędruje on aż na samo dno podświadomości. To się nazywa szlifowanie charakteru :)

Co można zauważyć:

- Superego z tej racji, że również wydziela uczucie szczęścia pozostaje często w konflikcie z ID. Uczucie to się różni od uczucia zaspokojenia, generowanego przez to drugie - jest jakby mniej "wulgarne", głębsze, bardziej satysfakcjonujące. Uczucie to jest leczniczym balsamem na naszą SAMOOCENĘ podczas gdy to drugie ją podkopuje. Panowie którzy odnieśli sukcesy w #nofapchallenge na pewno by tu mieli coś do powiedzenia :)

- Słyszeliście o syndromie amotywacyjnym? Występuje on przy każdym uzaleznieniu. Objawia się to tym, że zaspokajamy napięcie i popęd jakimś uzależnieniem zamiast "wzniosłymi" czynami zgodnymi z Superego. Wskutek tego - wszystko nam obojętnieje, olewamy zajęcia, kontakty towarzyskie, wokół nas panuje totalny bałagan. Zaspokojenie popędu zaczyna kojarzyć nam się tylko z zapaleniem trawki czy wódą, graniem na kompie czy siedzeniem na mirko. Tym niemniej - superego wciąż działa i mamy wyrzuty sumienia.

- Depresja, perfekcjonizm i nerwica natręctw to własnie schorzenia superego - stawiamy sobie tak wysokie cele, że nie mamy szans ich wypełnić i nie mamy szans odczuć dumy. Jedynym źródłem szczęścia zostaje zatem ID.

- To, że w ogóle zdajecie sobie sprawę ze swojego przegrywu to właśnie zasługa tego dysonansu między Superego a Ego. To pierwsze mówi że coś trzeba zrobić a to drugie stwierdza, że to nie możliwe. Do tego - w przypadku #tfwnogf - dochodzi popęd seksualny który wyjątkowo współgra z Superego. Cyrk na kółkach.

- Czy jeśli stwierdziłem, że moralność i sumienie niejako "wybieramy" sobie sami (intelektualnie), to znaczy, że pojęcie dobra i zła stają się względne? Nie do końca. Mówiłem w poprzednim poście (w przypisie), że dzieci mimo braku wzorców reagują szczęściem na sympatię okazywaną przez otoczenie i lękiem na agresję otoczenia. Jest to naturalna cecha człowieka, której ja nie potrafię wytłumaczyć (wyjątek - Socjopatia). Dlatego za czynione dobro, ludzie odpłacą nam sympatią a my będziemy szczęśliwi. Czyniąc zło - zareagują agresją a my będziemy nieszczęśliwi. Oczywiście mówię tu w ujęciu ogólnym. Wiadomo, że ludzie nie zawsze reagują zgodnie z przewidywaniami.

Na czym więc polega pewna odmienność "Przykładu 5" z poprzedniego posta? Że tam do działania próbowała nas popchnąć nie chęć osiągnięcia szczęścia własnego ale moralność i skłonność do poświęcenia się drugiemu człowiekowi. Aczkolwiek i jedno i drugie zawiera się w Superego :) Od moralności też zależy czy częściej wpadamy w wariant 6a mechanizmu obronnego czy też 6b (Samo stwierdzenie o sobie, że jest się przegrywem świadczy o autokrytycyźmie i wysoko rozwiniętej moralności - także jest się z czego cieszyć :) )

Wniosek: MECHANIZMY OBRONNE SĄ KONIECZNE A MY MUSIMY TYLKO JE NAPROSTOWAĆ


I tutaj - WRESZCIE PRZECHODZIMY DO CZĘŚCI III.

Część III - Zmienić

Teraz najtrudniejsze.

Ok, jest fajnie, przeczytaliśmy wszystko, jesteśmy zafascynowani złożonością a jednocześnie niesamowitą prostotą ludzkiej psychiki (albo wkurzeni i zniecierpliwieni taką ilością pozornie nieprzydatnych informacji). W głowie fruwają nam nowo poznane pojęcia i zaczynamy zastanawiać się głęboko nad swoim życiem. Obiecałem, że spróbuję w tym pomóc również konkretnymi radami. Najpierw wymienię je pojedynczo a na koniec opiszę niejako "filozofię" do której powinny Was doprowadzić.

1) Zapominamy wszystko co przeczytaliśmy

WUT?? Czemu?? Temu, że wszystkie te informacje miały na celu tylko i wyłącznie odmitologizowanie oraz zrozumienie lęku, który zabraniał nam się cieszyć życiem. Teraz, gdy pojawi się uczucie lęku mamy sobie tylko przypomnieć, że jest on fałszywy (chyba, że stoimy na szczycie wieżowca :) ). Wystarczy, że w sytuacjach powodujących irracjonalny strach, przywołamy taką myśl:

"Hej, kiedyś coś tam czytałem i wyszło, że ten lęk to ściema i ja byłem o tym święcie przekonany. Nie pamiętam już co tam było napisane ale skoro wtedy tak mi wyszło to i teraz ten lęk jest ściemą"

Nie może być przecież tak, ze będziemy co chwila czytać tą epopeję żeby nabrać odwagi. Oczywiście - jeśli czujecie potrzebę to uporządkujcie sobie całą tą wiedzę, przelećcie kilka razy wzrokiem wszystko co napisałem a potem przechodzimy do działania . Tylko działanie nas naprawi.

W dodatku widzę po sobie podczas pisania tych tekstów, że nieustanne zagłębianie się we własną psychikę jest bardzo niszczące i zdecydowanie nie popycha nas przód. Wystarczy raz, a dobrze. Ja po skończeniu pisania albo usunę konto albo zablokuję sobie przynajmniej wypok na jakiś czas żeby się odtruć.

2) Wyłączamy myślenie

Szczęśliwi ci, którzy mają fizyczną pracę. Ci którzy pracują umysłowo będą ciut mieli gorzej. Gapiąc się w komputer, pozostając w bezruchu, leżąc bez celu na kanapie - automatycznie zaczynamy myśleć. Biorąc pod uwagę fakt, że nasze myśli są skażone przez wadliwe uczucia - nic dobrego z tego nie wyniknie. Rodzi się poczucie beznadziei i aby osiągnąć radość zasiadamy do internetu, gier, seriali. Wszystko aby tylko stłumić myśli. Tak więc:

Na sam początek wyłączamy kompa, muzykę, seriale. Oczyszczamy się niejako. Z głowy muszą wyparować wszystkie zagłuszacze czyli: afery którymi się pasjonowaliśmy, poczynania bohaterów z naszego serialu, polityczne gówno-burze w których staliśmy na linii frontu miliard newsów które dzis przeczytalismy. To wszystko przestaje mieć znaczenie - przestajemy interesować się na chwilę światem bo ten kręcił się przed nami i będzie kręcił sie po nas. Nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia dla poświęcania swojego życia "interesowaniu się" rzeczami na które albo nic nie znaczą albo na które i tak nie mamy doraźnego wpływu. Oczywiście - nie ma nic złego w interesowaniu się polityką. Niemniej - chcemy się od tego odciąć aby nabrać dystansu. Chcemy aby nie wywoływało to u nas emocji (najczęściej agresji). Potem wrócimy ale na swoich zasadach.

W stanie tej "abstynencji" trwamy aż kurz w naszej głowie opadnie i znowu zdamy sobie sprawę z własnej samotności i przegrywu. Rodzi się rozpacz i czarne myśli. I teraz zaczynamy trenować umysł aby wyrobić sobie nawyk BYCIA TU I TERAZ . I tak:

- Ja zacząłem od tego, że usiadłem na na kanapie i skupiałem swoją uwagę na meblach stojących dookoła - identyfikowałem jaki to mebel, określałem jego kolor i błyskawicznie przeskakiwałem do następnego robiąc to samo (żeby nie zatrzymywać się w jednym miejscu). Przypominam, że dręczyły mnie myśli samobójcze. Albo krótko spoglądałem na własne dłonie starając się "doświadczyć" samego siebie, określając - prawie na głos - gdzie się znajduję i co robię (siedzę :) ) To po to aby przekierować uwagę z naszej wewnętrznej #!$%@? na świat zewnętrzny. Jest to trening i nie musi od razu się udac - spokojnie.

- Będziemy bali się myśleć o czymkolwiek (jak załapałem o chodzi i poczułem czacze to przez pierwsze dwie noce nie potrafiłem zasnąć mimo zmęczenia - bałem się, że wrócą czarne myśli). Ale usnąć kiedyś będzie trzeba i myślenie także nas nie ominie. Trzeba zatem wygenerować sobie pozytywne (ale PRAWDZIWE!) myśli (na początek wystarczy nawet jedna taka myśl) a potem je powtarzać, utożsamiając się z jej treścią. To ma nawet nazwę - AFIRMACJE. A więc szukamy w sobie pozytywów - każdy jakieś ma. Czy to konkretne umiejętności, czy prestiżowy kierunek studiów, czy talenty (nawet jeżeli ich nie rozwinęliśmy). Mamy zacząć odczuwać dumę, z samego faktu że żyjemy i z potencjału jaki w nas drzemie. Powtarzam - myśli mają być prawdziwe. Nie mamy zacząć wmawiać sobie urojonych talentów czy cech charkateru. Jeżeli jesteśmy grubi i obleśni - na razie o tym nie myślimy i wyszukujemy pozytywów z innyc sfer zamiast próbować się oszukiwać. Skończy się to bowiem frustracją. Z czasem dostrzeżemy, że tych afirmacji się zrobiło tyle, że trzeba je zapisywać :)

Powyższe wygląda dość kretyńsko ale cóż.

2) Włączamy fizyczne działanie

Nie samym myśleniem człek żyje. Musi ono być poparte czynem. A zatem - musimy ruszyć swoje ciało (dlatego pisałem o szczęśliwcach z pracą fizyczną). Nie chodzi od razu o siłownię ani bieganie. Rzecz w tym aby w trakcie wykonywania jakiejs czynności manualnej skupiać na niej całą swoją uwagę, nadając kunszt temu co robimy. Odkurzamy, kroimy ogórka, przerzucamy worki z cementem, prowadzimy samochód, malujemy ścianę, whatever - jesteśmy tu i teraz. Chcemy zrobić to jak najlepiej a potem być dumnym z efektu.

Oczywiście jeżeli wiedziemy siedzący tryb życia - wybieramy się na siłownię lub biegamy (no teraz z tym bieganiem może być trudniej). A w naszej głowie dzieje się to samo - skupiamy się na tej sztandze. To jest nasze wyzwanie, które podejmiemy i które sprawi że jesteśmy dumni.

Tak jest Mireczki - duma i satysfakcja. Jakież to uczucia generowało Superego? No właśnie. To będzie główny kierunek naszych działań: Tworzenie wzorców w Superego i wymazywanie ich z ID . Uczucie dumy jest zaprzeczeniem niskiej samooceny, która to powoduje, że jesteśmy nieszczęsliwi w życiu.

Mówiąc po ludzku - Będziemy wzbywać się uzależnień zastępując je cnotami. Truizm i banał do kwadratu ale teraz chyba dostrzegacie w tym troszkę więcej, prawda?

3) Wychodzimy do ludzi ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zdradzeni o świcie - być może tak się teraz czujecie. Wszak to nic innego jak gówno-rada. Już tłumaczę.

Na początek powiem wprost - na razie na dziewczynę nie macie szans. Wyczują waszą panikę, wasz lęk i was albo spławią albo wpadniecie we friendzone. Stawiajcie sobie drobne cele - metoda małych kroczków.

Najpierw dwa słowa wprowadzenia. Dlaczego boimy się ludzi (albo tylko dziewczyn)? Bo podświadomość boi się zranienia, smutku. Ta sama podświadomość "postanowiła" więc, że nie będzie ich odczuwać wcale, już nigdy.

BŁĄD!!!
  • 51
@andrzejcebula: czegoś to nie rozumiem - ok godziny się ze stratą,To ale ważne jest też aby dostać się rozwijać w tej dziedzinie w której jesteśmy słabi - bow końcu ciągle niepowodzenia nas dobiją.

Poza tym odnosze wrażenie, że nie skończyłeś wątku zsamoocena.

A tak ogólnie to spoko tekst - można się z niego wiele nauczyć :)
@beliver: Oczywiście, że wątku nie skończyłem :) Samoocena będzie moim grande finale. Jednak pojęcie zostało wprowadzone i mam nadzieję, że Mirki same zaczęły węszyć.

Ja nigdzie nie napisałem, że mamy się poddawać. Przeżywanie smutku właśnie ma nas UCHRONIĆ od porzucania starań. W jaki sposób? Jeżeli od smutku będziemy uciekać w racjonalizację to w podświadomości zrobi się wzorzec: SMUTEK = COŚ ZŁEGO, ZA WSZELKĄ CENĘ UNIKAĆ. A czy jest lepsza metoda na
@beliver: Dodam jeszcze - dlaczego przeżywanie smutku wytworzy wzorzec? Bo przynosi ulgę ( ͡° ͜ʖ ͡°) A zatem rodzi się pewien paradoks - przeżywanie smutku jest przyjemne :) Podświadomość skojarzy przyjemne uczucie z płaczem i mamy nowy wzorzec, w pełni naturalny, dziecięcy i nieszkodliwy. Cały żal ze środa wywalany jest na zewnątrz łzami.

Ale smutek można też tłumić w sposób w prawidłowy sposób. Przedstawię go w ostatnim
@andrzejcebula: Pisałem z telefonu i swype mi błędów narobił ;d

Chodziło mi oto, że ważne jest, aby w dziedzinie w której nie jesteśmy dobrzy (oprócz akceptowania i przeżywania smutku) dodatkowo uczyć się, ćwiczyć.

Bo ja zrozumiałem z postu, że jak coś nam nie idzie, to nam tylko Ego wmawia, że nie damy radę i jak zaakceptujemy porażki i smutek to się wszystko ułoży. A się wg mnie nie ułoży jak nie
Kurde, nie wiem jak to wytłumaczyć


@beliver: Właśnie to jest teraz gigantyczny problem bo ja sam usiłując coś doradzić muszę się niesamowicie gimnastykować żeby uchwycić o co mi chodzi :)

Bo ja zrozumiałem z postu, że jak coś nam nie idzie, to nam tylko Ego wmawia, że nie damy radę i jak zaakceptujemy porażki i smutek to się wszystko ułoży. A się wg mnie nie ułoży jak nie będziemy mieli jakiegoś
@andrzejcebula: Faktycznie #nofapchallenge wpływa na wzrost samooceny. Z drugiej strony po 8 latach walenia do panienek.avi czuć wspomniany zespół abstynencyjny a objawia się on nagłymi zmianami nastroju. Raz moja pewność siebie osiąga szczyt, a za chwilę czuję się dosłownie jak gówno. Mam nadzieję, że to się unormuje jakoś.
@andrzejcebula: Pytanie co do części 3, punktu 2. Czyli radzisz przestać "zamulać myśli" głupimi rozrywkami jak muzyka, internet itp?

Co masz na myśli przez: W stanie tej "abstynencji" trwamy aż kurz w naszej głowie opadnie i znowu zdamy sobie sprawę z własnej samotności i przegrywu. Ja na przykład zdaje sobie sprawę ze swojego przegrywu, nawet myślałem o tym przez godzine czy tam dwie i niezbyt mnie to zdołowało. Po prostu to
@Mleczan: Pisałem w oparciu o siebie. U mnie np. siedzenie przy kompie było kompulsywne - siedziałem do 5 rano (dosłownie gwałcąc przycisk "odśwież" na otwartym mirko). Byle tylko właśnie nie usiąść i nie zacząć myśleć bo od razu mnie ogarniał lęk (nerwica) i straszny dół.

Ale nawet w lżejszych przypadkach ma to swoje uzasadnienie - po prostu bycie "tu i teraz" wymaga skupienia całkowitej uwagi na otoczeniu. Fruwające po głowie sensacje