Aktywne Wpisy
zloty_wkret +12
Czy to jest zgodne z prawem pracy?
Pracuję od jakichś 6 miesięcy w międzynarodowym korpo jako zwykły, szary korpo-ludek. Jedną z zasad, która panuje u nas w pracy jest to, że każdy do każdego ma zwracać się po imieniu. Z racji tego, że nie mam w zwyczaju zwracać się do starszych ode mnie osób bezpośrednio na "ty", a także z racji że nie mam ochoty w ogóle się spoufalać i skracać dystans
Pracuję od jakichś 6 miesięcy w międzynarodowym korpo jako zwykły, szary korpo-ludek. Jedną z zasad, która panuje u nas w pracy jest to, że każdy do każdego ma zwracać się po imieniu. Z racji tego, że nie mam w zwyczaju zwracać się do starszych ode mnie osób bezpośrednio na "ty", a także z racji że nie mam ochoty w ogóle się spoufalać i skracać dystans
Asarhaddon +987
Po jakimś czasie znowu dało się zauważyć i wyczuć twardą górkę na górze stopy. Kolejna wizyta u ortopedy, tomografia komputerowa i kolejna decyzja o operacji, znowu w czerwcu, w ten sam czwartek co rok wcześniej, który tym razem wypadał 12. Jak poprzednio, zostałem wypisany popołudniu po operacji i znowu spędziłem trochę czasu chodząc o kulach. Gdy po paru miesiącach guz znowu zaczął odrastać poszliśmy do innego lekarza, który postanowił zrobić biopsję, czyli znowu miałem zostać położony na stole operacyjnym, ale tym razem zamiast wycinać całego guza wycięli tylko kawałek do badań (próbki z wcześniejszych operacji też były badane). Był to pierwszy i ostatni zabieg wykonany za granicą… w Sosnowcu ( ͡° ͜ʖ ͡°), a było to o ile dobrze pamiętam w maju 2009 roku.
Po dwóch operacjach i wznowach trzeba było obrać inny kierunek niż ortopedia i tak trafiłem na onkologię gdzie na przełomie sierpnia i września (początek 3 liceum) zostały wykonane badania (tomografia komputerowej i biopsja cienkoigłowa) i wtedy po raz pierwszy zostało użyte słowo nowotwór, co nie było jednak najgorsze bo zaraz po tym usłyszałem, że jedyną opcją leczenia jest amputacja stopy. Ciężko wyobrazić sobie co wtedy poczułem, przecież byłem wysportowanym młodym człowiekiem, który cieszył się że idzie do szpitala na operacje, a nagle lekarz sprowadza mnie na ziemię i mówi, że chce mi amputować stopę… Nie zgodziłem się wtedy na to, wydawało mi się, że to za wcześnie żeby się „poddać”. Powiedziano mi, że takimi przypadkami zajmuje się profesor z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie i tak trafiłem do stolicy, gdzie zajął się mną ordynator oddziału onkologicznego, świętej pamięci profesor Wojciech Woźniak. Pierwszy raz do stolicy pojechałem w październiku, na prywatną wizytę u profesora, żeby stwierdzić czy kwalifikuję się do leczenia. 17 grudnia, 5 dni po 18 urodzinach miałem jechać do Warszawy drugi raz, tym razem możliwe, że nawet na amputację, jednak nie przyjmowali nowych pacjentów ze względu na jakąś chorobę na oddziale.
Takie małe #sadstory , ćwiczyliśmy w tym czasie poloneza na studniówkę i myślałem, że nie zatańczę z powodu operacji, ale skoro nie przyjęli mnie do szpitala nic nie stało na przeszkodzie. W Sylwestra koleżanka z klasy, z którą miałem tańczyć skręciła sobie kostkę (albo kolano) i ostatecznie nie oszukałem przeznaczenia i nie zatańczyłem ( ͡° ʖ̯ ͡°).
Do tego czasu choroba nie dawała mi się za bardzo we znaki, operacje co roku, kilka tygodni chodzenia o kulach, a później już powrót do tylko trochę ograniczonego funkcjonowania. Trud choroby był dopiero przede mną.
Takie pytanie, czy do kolejnej części, która będzie o chemioterapii i operacji w W-wie dołączyć zdjęcia stopy? Większość z nich jest dość drastyczna, a niektóre nawet bardzo (ze względu na komplikacje, które opiszę).
To tyle na dzisiaj, możliwe, że jeszcze dzisiaj, a jak nie to jutro, opiszę drugą część.
#jodachorujealesmieszkuje #medycyna (od kolejnego wpisu ograniczę się do własnego tagu)
@jaywalker Napisz później czy się czegoś dowiedziałeś.
Trzymaj się cumplu ( ͡° ʖ̯ ͡°)
@intruzzz Sam nie wiem, mam nadzieję, że już się tego na stałe pozbędę.
Zdjęcia zdecydowanie będą ok, tak samo jak wszelkie tomografie i wyniki innych badań. Myślę, że dla przeglądających wykop lekarzy, ratowników czy pielęgniarek zawsze będzie to dodatkowy materiał. Tylko warto tagować +18 wtedy takie rzeczy.
No niestety oddział tam nie jest zbyt duży i ja czasami na korytarzu leżałem.
Dzięki cumplu!
Dobre jedzenie? :D Nie wiem czy byłeś na chemioterapii tam ale ja obiad to tam zjadłem chyba tylko kilka razy i to przed chemioterapią, po operacji leżałem miesiąc na oddziale i poza śniadaniami i kolacjami nic nie ruszałem przez ten specyficzny, wyostrzony węch na chemioterapii. Z tego co pamiętam to większość osób tam jadła jedzenie spoza szpitala, a rodzice jedli to szpitalne :P