Wpis z mikrobloga

Ludzie nie przestają mnie zaskakiwać, a tym bardziej ich brak zrozumienia dla innych. Kameleony #!$%@?.

tl;dr:


Warto się wczuć w sytuację.

Wyczołguję się dzisiaj z #pracbaza (handel nie uznaje, że w niedzielę Bozia kazał odpoczywać) i nachodzi mnie ochota na browarka po robocie, a że Ąszą jest piętro niżej, to ruszam energicznym krokiem, wpadam na dział z piwem, zgarniam dwie buteleczki złocistego trunku i uderzam do kasy. Nawet nie ma specjalnie długiej kolejki, idealnie. Przede mną stoi tylko jakiś Chińczyk(tutaj upraszczam, bo miał skośne oczy, może był z Chin, może z Japonii, może z Wietnamu, a może urodził się w Polsce, jest patriotą i znawcą literatury polskiej, nieistotne, na #!$%@? drążyć temat, powiedzmy, że to Chińczyk), kobieta na pierwszy rzut oka 5/10 w skali Ruchenheita i facet, oboje z wyglądu zwykłe Polaczki. Facet około 30 lat, ubrany w męską, sportową kurtkę, jakieś czarne adasie, włosy krótkie, z lekkim, jasnym koprem pod nosem. Ot ziomek jakich wiele, z wyglądu lekki #przegryw. Chińczyk i Polka są razem, kupują parę piw smakowych, płacą i odchodzą kilka kroków. Okazuje się, że czekają na tego faceta, a ten za swoje zakupy płaci oddzielnie. Kasjerka(starsza Pani - nie stara, ale starsza) sprawnie obsługuje typa i przychodzi bolesny dla każdego kupującego moment zapłaty za spontanicznie #!$%@? do koszyka dobra. Ziomek wyjmuje kartę, sugerując tym samym, że nie interesuje go płatność gotówką. Standardowe pytanie o kartę Ąszą. Typ nie reaguje, tylko nadal trzyma w łapie kartę płatniczą. Kolejne pytanie: "Zbliżeniowo?" Koleś potwierdza skinieniem głowy. Do tego momentu tylko ja interesuję się całą sytuacją, pewnie z racji tego, że jestem następny w kolejce i chcę jak najszybciej posadzić dupsko w samochodzie i ruszyć przez prawie cały #krakow do domu. W tym momencie pojawiają się pierwsze trudności. Klient przykłada kartę do czytnika(czy jak to się tam nazywa) i... nic. Drugie podejście, efekt podobny, a w zasadzie to brak efektu. Kasjerka delikatnie sugeruje, że coś jest nie tak i może warto byłoby rozważyć "tradycyjne" wklepanie PINu. Koleś sprawia wrażenie, że nie słyszał tej uwagi. Próbuje zapłacić zbliżeniowo po raz kolejny, później jeszcze parę razy, zawsze z takim samym skutkiem. Pani na kasie już lekko poirytowana(kolejka się wydłuża, a kryzys już prawie taki jak na wschodzie Ukrainy, a widoków na jego zażegnanie brak), ponawia swoją wcześniejszą propozycję, tym razem głośniej, bardziej zdecydowanym tonem. Klient w końcu ustępuje i bez słowa podaje kartę kasjerce. W tym momencie wszyscy w kolejce są już zainteresowani dalszym rozwojem sytuacji, bo chwile już czekamy i ludzi powoli #!$%@? strzela, bardzo delikatnie rzecz ujmując. Uprzejma Pani zgodnie z procedurą sprawdza czy karta jest podpisana zgodnie z nazwiskiem widniejącym na froncie i... Kolejna komplikacja. Okazuje się, że na karcie widnieje nazwisko Beata Jakaśtam(imię prawdziwe, nazwisko nieistotne). Kasjerka przygląda się na zmianę kolesiowi którego obsługuje i trzymanemu w ręce kawałkowi plastiku, po czym stwierdza na głos, lekko zakłopotana, że karta należy do Beaty Jakiejśtam. Cisza. Kieruje całkiem naturalne pytanie do obsłużonej chwilę wcześniej kobiety, która wraz z Chińczykiem niecierpliwie oczekuje na swojego towarzysza, czy to ona jest Panią Beatą.

I w tym momencie spada grom z jasnego nieba, jakby ktoś wrzucił granat do klatki z chomikami.

Stojący przy kasie osobnik pierwszy raz otwiera paszczę i wyraźnie damskim głosem, z ogromnym wyrzutem stwierdza: "ale przecież to ja jestem Beata Jakaśtam".

Oż#!$%@?.jpg

Wszyscy stojący w kolejce zamierają, każdy ma oczy wielkie jak cycki Karoliny Szostak, a szczęki opadają na glebę z takim hukiem, że włączają się alarmy w samochodach stojących na parkingu po drugiej stronie budynku.

Chwila ciszy, konsternacja, atmosfera się zagęszcza, Beata(albo bardziej Beat) wpisał/a PIN odbiera paragon i potwierdzenie, po czym rzuca pełne pogardy spojrzenie w kierunku Pani Kasjerki, obraca się na pięcie o 90 stopni w prawo i nerwowym krokiem odchodzi kiwając głową na znak zniesmaczenia zaistniałą właśnie sytuacją. Towarzysze Beata, sądząc po ich minach, również nie potrafili pojąć jak można nie rozpoznać w ich koledze kobiety. Cała trójka - Chinol, Polka i babochłop Beat pomknęli czym prędzej w stronę ruchomych schodów, rzucając jeszcze po drodze kilka niezbyt pochlebnych epitetów pod adresem Bogu ducha winnej Kasjerki. Biedna Pani na kasie cała czerwona, opiera łokcie o blat(może to nie blat, ale chodzi o to płaskie, w którym jest dobrze nam znane laserowe pikające #!$%@?ństwo w marketach), złożyła dłonie jak do modlitwy i siedzi bez ruchu parę sekund, prawdopodobnie zastanawiając się czy przypadkiem nie zostanie #!$%@? do kierownika i oskarżona o nietolerancję i nie wyleci z roboty na zbity pysk. Po tym jak wraz ze swoimi współkolejkowiczami doszliśmy do siebie i pozbieraliśmy zęby z podłogi, a Pani się ogarnęła kolejka rusza, płacę za swoje browary i ruszam na parking rozważając w sercu to co się chwilę wcześniej #!$%@?ło.

Ja rozumiem, że można być... niezbyt urodziwą niewiastą, tak jak Beat, może nawet był/a on/a w trakcie zmiany płci, za pomocą jakiejś kuracji hormonalnej czy innej, walczącej z naturalnym porządkiem rzeczy metody, no ale #!$%@?.

Wyglądał/a jak facet, ubierał/a się w męskie ciuchy, nie odezwał/a się ani słowem i jeszcze ma pretensję do biednej Pani Kasjerki, że wzięła ją/jego za faceta, do którego bardzo skutecznie starał/a się upodobnić. No #!$%@? ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Może by mnie to nie ruszyło i nie opisywałbym teraz tej historii, gdyby nie zachowanie tego osobnika płci nijakiej.

Jestem nietolerancyjny? No jestem, bo dla mnie #niebieskiepaski mają się ubierać jak faceci, a nie w babskie fatałaszki czy inne rurki, a #rozowepaski mają wyglądać tak, żeby uniknąć sytuacji takich jak opisana powyżej.

#truestory #bekazpodludzi #logikarozowychpaskow i w #!$%@? #gorzkiezale
  • 16
@surykator: jeśli to Auchan w krakowskiej Bonarce, to zwykle można sobie odpuścić płacenie zbliżeniowo, bo odniosłam wrażenie, że w większości przypadków te ich nakładki przy terminalach płatniczych nie działają...
@xamil54: A ja, #!$%@?, nie cierpie.

@surykator:

Przede mną stoi tylko jakiś Chińczyk(tutaj upraszczam, bo miał skośne oczy, może był z Chin, może z Japonii, może z Wietnamu, a może urodził się w Polsce, jest patriotą i znawcą literatury polskiej, nieistotne, na #!$%@? drążyć temat, powiedzmy, że to Chińczyk),


No tak, na #!$%@? drazyc temat, skoro juz go wydrazyles, inne jakies, #!$%@?, zlociste trunki. Calosc moznaby opisac zgrabnie w kilku
@surykator:

Przede mną stoi tylko jakiś Chińczyk(tutaj upraszczam, bo miał skośne oczy, może był z Chin, może z Japonii, może z Wietnamu, a może urodził się w Polsce, jest patriotą i znawcą literatury polskiej, nieistotne, na #!$%@? drążyć temat, powiedzmy, że to Chińczyk)


Eee - azjata może byłoby lepiej? ;)
@DBR9: @ziomegson: @jombsik: przerost formy nad treścią był zamierzony, żeby ktoś kto to czytał skupił się na sytuacji podobnie jak ja w tamtej chwili. Od #!$%@? błędów stylistycznych teraz widzę, wiec rozumiem, że komuś mogło się to źle czytać, ale miałem ochotę to opisać w taki a nie inny sposób i cieszę się, że części osób to się jednak spodobało :)