Odkąd szwagier wkręcił mnie w wędkarstwo (czyli dwa miesiące) złowiłem już sumika karłowatego, karasia, szczupaka, płotkę i dziś, na stawie u sąsiada, doszedł lin. Lin złowiony na koszyczek, zanęta uniwersalna, na haczyku dendrobena. Ze strasznym wyrzutem się na mnie patrzył dlatego po zrobieniu zdjęcia, wyjąłem haczyk i wpuściłem go do wody. Jeszcze się pewnie trafi bo na staw sąsiada mam zaproszenie tylko ja i jego zięć.
Staw u sąsiada to fajne miejsce
Staw u sąsiada to fajne miejsce
Zobaczyłem branie, ucieszyłem się że nowa przynęta daje radę. Hol był mega dziwny ale nie zrażałem się. Po wyciągnięciu okazało się że to nowa zanęta robi robotę. Mieliście podobnie?