Korzystając z urlopu miałem ostatnio okazję przeczytać książkę wykładającego na Harvardzie ukraińskiego historyka Serhieja Plokhego (kurczę nie wiem jak odmieniać te angielskie transkrypcje z cyrylicy) pt. „Rosja-Ukraina. Największe starcie XXI wieku”, która wyszła u nas całkiem niedawno nakładem wydawnictwa Znak. Jeśli ktoś jest zainteresowany ukraińską perspektywą konfliktu, a przy tym nawet w miarę obiektywnym wprowadzeniem do korzeni ukraińsko-rosyjskiego antagonizmu to mogę tę pozycję szczerze polecić. Książka jest napisana w przystępny sposób, pomimo tego, że odwołuje się do zdawałoby się hermetycznego tematu wschodnioeuropejskich nacjonalizmów i ich kształtowania. Plokhy widzi źródło konfliktu nie tylko w kategoriach materialnych związanych z gospodarką, ale również a nawet przede wszystkim w konflikcie kulturowym pomiędzy tożsamością ukraińską a rosyjską. Opisująca tę kwestię część wstępna książki jest według mnie najbardziej poznawcza, chociaż podejrzewam, że w istocie stanowi zaktualizowane streszczenie poprzednich książek Plokhego, wydanych u nas w Polsce tj. „Kwestii rosyjskiej. Jak budowano naród i imperium” oraz „Wrót Europy. Zrozumieć Ukrainę”. Po tej części wstępnej autor opisuje meandry światowej oraz wewnętrznej ukraińskiej polityki w przededniu konfliktu i w jego trakcie, jednocześnie opisując dalej sytuację militarną na froncie doprowadzając swoją narrację do połowy 2023 r. Konkluzje Plokhego są w istocie niezbyt wesołe, nie bije z nich defetyzm, ale autor jasno mówi, że wygrana na pełną skalę tj. powrót do granic z 2014 r. nie jest najprawdopodobniej możliwy, a sam wynik wojny jest ściśle uzależniony od pomocy Zachodu. Może nie są tą zbyt odkrywcze tezy, ale jednak w zalewie bądź hurraoptymistycznym czy też defetystycznych tez dobrze przeczytać coś wyważonego.
Jak dla mnie liczy się również inny aspekt tej książki, a mianowicie to jak tworzy się narrację o obecnej wojnie na użytek zachodniego czytelnika, kształtując tym samym opinię społeczną i jej pryzmat postrzegania konfliktu. Jakkolwiek Plokhy ma dobry warsztat, to przecież nie sposób nie zauważyć, że reprezentuję pewien określony prozachodni i proukraiński punkt widzenia. Nie jest przy tym jednak bezkrytyczny wobec swojego kraju, a jednak udaje mu się zachować pewną dozę optymizmu w obliczu niewątpliwej tragedii jaką doświadcza jego kraj, naród a bezpośrednio członkowie pozostałej na Ukrainie rodziny autora. Według mnie książka jest warta zapoznania, zwłaszcza dla kogoś dopiero co zainteresował się tematem, lub chce też nieco odpocząć od geopolitycznej publicystyki uprawianej, przez niektórych autorów.
Dla co bardziej zainteresowanych: Polski jest tam mało (z imienia i nazwisko pojawiają się jedynie: Lech Wałęsa, Radosław Sikorski oraz Andrzej Duda), o Banderze i nacjonalistach ukraińskich niezbyt wiele itp. Temat Wołynia się nie pojawia, podobnie jak kwestia nieudolnych prób ukraińskiego nacisku dyplomatycznego na Zachód w 2023 r. oraz blokady środków amerykański na wojnę przez Kongres Stanów Zjednoczonych. Po części wynika z faktu, że książka była oddawana do druku w połowie 2023 r. a po części z tego, że autor musiał ciąć niektóre tematy by nie wpadać w zbędne
Jak dla mnie liczy się również inny aspekt tej książki, a mianowicie to jak tworzy się narrację o obecnej wojnie na użytek zachodniego czytelnika, kształtując tym samym opinię społeczną i jej pryzmat postrzegania konfliktu. Jakkolwiek Plokhy ma dobry warsztat, to przecież nie sposób nie zauważyć, że reprezentuję pewien określony prozachodni i proukraiński punkt widzenia. Nie jest przy tym jednak bezkrytyczny wobec swojego kraju, a jednak udaje mu się zachować pewną dozę optymizmu w obliczu niewątpliwej tragedii jaką doświadcza jego kraj, naród a bezpośrednio członkowie pozostałej na Ukrainie rodziny autora. Według mnie książka jest warta zapoznania, zwłaszcza dla kogoś dopiero co zainteresował się tematem, lub chce też nieco odpocząć od geopolitycznej publicystyki uprawianej, przez niektórych autorów.
Dla co bardziej zainteresowanych: Polski jest tam mało (z imienia i nazwisko pojawiają się jedynie: Lech Wałęsa, Radosław Sikorski oraz Andrzej Duda), o Banderze i nacjonalistach ukraińskich niezbyt wiele itp. Temat Wołynia się nie pojawia, podobnie jak kwestia nieudolnych prób ukraińskiego nacisku dyplomatycznego na Zachód w 2023 r. oraz blokady środków amerykański na wojnę przez Kongres Stanów Zjednoczonych. Po części wynika z faktu, że książka była oddawana do druku w połowie 2023 r. a po części z tego, że autor musiał ciąć niektóre tematy by nie wpadać w zbędne
Książka Mahbubaniego jest interesująca z uwagi na przytoczenie widzenia Azjatów (czy tez azjatyckich elit) na kwestię ostatniego wzrostu Chin, umieszczając go jednocześnie w szerszym kontekście międzynarodowym i
@Sheckley2: Ogólnie dość podobna historia do Polskiego państwa Jaxy z XVII wieku. Ciekawy jestem jak potoczą się losy Syberii w