Wpis z mikrobloga

Po zakończeniu w 1969 r. emisji oryginalnego „Star Treka” a przed premierą filmu „Star Trek: The Motion Picture” (1979) jedna z najpopularniejszych w ostatnich kilkudziesięciu latach franczyz science fiction znalazła się w dziwnym miejscu. Pomimo tego, że stacja NBC skasowała serial z powodu słabych wyników oglądalności, jego powtórki emitowane na lokalnych amerykańskich stacjach telewizyjnych nie tylko udowodniły, że przyciąga on jednak sporą rzeszę widzów, ale nadal ma telewizyjny i kinowy potencjał. Ten marketingowy potencjał został też szybko dostrzeżony przez wydawnictwo Bantam Books, które od 1967 r. wydawało adaptacje scenariuszy „Star Treka” pióra Jamesa Blisha (1925-1975). Skoro zaś póki co, nie można było liczyć na przygody załogi USS Enterprise na telewizyjnym ekranie (z wyj. „Star Trek: The Animated Series” z l. 1973-1974) perypetie statku Zjednoczonej Federacji Planet przeniosły tymczasowo jedynie się na karty papieru.

„The Starless World” Gordona Eklunda (ur. 1945) z 1978 r. opisuje misję Enterprise, który udaje się do centrum Galaktyki, celem monitorowania zauważonej tam niedawno obecności Klingonów. W trakcie wyprawy załoga Enterprise napotyka pochodzący z zaginionego statku USS Rickover prom kosmiczny z jedną osobą na pokładzie. Cudownie ocalony to Thomas Clayton były kolega kapitana Kirka z czasów Akademii Gwiezdnej Floty, który zniknął po tym gdy został z niej wyrzucony za oszustwo. Rozbitek jest roztrzęsionym wrakiem człowieka, przeświadczonym o tym, że jest prorokiem bóstwa zwanego Ay-nab. Krótko po tym Enterprise napotyka na swojej drodze ogromną planetę, która okazuje się sferą Dysona zbudowaną wokół małej gwiazda. Według Claytona ta gwiazda to Ay-nab, który teraz ściąga do wnętrza sfery Enterprise, gdzie ten zostaje unieruchomiony na okołosłonecznej orbicie. Sfera tymczasem zmierza ku czarnej dziurze, a Kirk musi wymyśleć jak może wydostać się z pułapki…

Książka jest napisana, sprawnym rzemieślniczym stylem, i stanowi może nie tyle pełnoprawną powieść co przerobiony na nią scenariusz odcinka serialu. Da się to zauważyć w schemacie akcji, od jej zawiązania, przez rozwinięcie i zakończenie. Widać, że autor musiał się nieco ograniczyć w trakcie pisania by wpasować się w znaną widzom/czytelnikom formułę. Ucierpiał na tym ciekawy koncept świata położonego w sferze Dysona, który przywodzi na myśl Pierścień Larry’ego Nivena. Ogromna, niezbadana powierzchnia zostaje w praktyce sprowadzona do jednej wioski zamieszkanej przez tubylców czczących swojego boga-gwiazdę Ay-naba, który kieruje ich ku zagładzie. Wielka szkoda, bowiem Eklund w 1970 został razem ze swoim współautorem Gregorym Benfordem laureatem nagrody Nebula za opowiadanie „If the Stars Are Gods?”, więc można było liczyć na nieco więcej. Niemniej jeśli ktoś lubi uniwersum Star Treka warto zapoznać się z książka, która powstała przed ustaleniem ściślejszego kanonu. Ot taka pulpowa przygoda w starym stylu, przy czym przyznam szczerze, że mogliby ją zekranizować w „Strange New Worlds” oczywiście nieco zmieniając fabułę, bo obecne pomysły scenarzystów są czasami niezbyt trafione.

#sheckleyrecenzuje #startrek #strangenewworlds #ksiazki #scifi
Sheckley2 - Po zakończeniu w 1969 r. emisji oryginalnego „Star Treka” a przed premier...

źródło: 347598751_6684146688308461_6500226155799483891_n

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
@Sheckley2: toż to odcinek TNG, gdzie znajduja statek rozbity na sferze dysona, a tam Scotty w zapętlonym w diagnostyce bufforze transportera... I też wlatują do sfery, i też zostają uwięzieni.
  • Odpowiedz