#orangeisthenewblack to najbardziej przereklamowany szajs ever. Serial OBYCZAJOWY dla ludzi o przeciętnej lub niskiej inteligencji, w którym nie ma za grosz intrygi. Pierwsze 4 odcinki były o tym, że typiara dostała niesmaczne posiłki, jakaś lesba była zazdrosna o inna lesbę i o zaginionym śrubokręcie, przy czym wiedziałam kto go "ukradł" na długo przed tym, zanim zostało to pokazane. Nie polecam nikomu, 4 godziny zmarnowane.
#seriale #netflix
takie dobre to weeds?


@bartman28: Weeds zawsze będzie w moim top seriali. Moim zdaniem rewelacja. Z sezonu na sezon coraz lepszy. Jeden z nielicznych, który na pewno obejrzę jeszcze raz. Polecam bardzo.
Hej :-) Mam pytanie tylko do osób homoseksualnych, które oglądały/oglądają "Orange is the new black" na Netflix... No więc czy Waszym zdaniem przedstawione tam związki lesbijskie są oddane wiarygodnie? Osobiście źle się czuje patrząc na te sceny. Wydaje mi się, że ukazują one iż relacja homoseksualna to raczej zwierzęce zaspokajanie popędów niż jakiekolwiek romantyczne uczucie... Regularne teksty dziewczyn (przede wszystkim Voss i Chapman) o rżnięciu i dogłębnym lizaniu wywołują u mnie
Intelektualista - Hej :-) Mam pytanie tylko do osób homoseksualnych, które oglądały/o...

źródło: comment_15814299360s5ryTiMiYhn8mUYb8AZHl.jpg

Pobierz
Obejrzałem całe 7 sezonów praktycznie ciągiem (1-3 odcinki codziennie) i powiem tak - idzie się zżyć z tymi postaciami przez tyle odcinków. Sezony od 1-4 bardzo dobre, 5 ok, 6 i 7 (oprócz ostatnich odcinków) już mi się dłużyły, ale może to dlatego że oglądałem ciągiem. Podobało mi się to że serial luźno bazował na prawdziwych lub filmowych wydarzeniach z więzień. Ot np. wg mnie najlepszy smaczek na koniec jak Frieda pokazuje