- Żałuję, że zwyzywałem menedżerkę sklepu, wiesz, tę spasioną ropuchę. Szef mnie teraz wzywa.
- Ale co jej powiedziałeś?
- Tej purchawie?
- Tak.
- Że jest gruba.
- Cóż, musisz pójść do szefa - no i zjeść tę żabę.
Gdy usłyszałam ów nieczęsto używany frazeologizm, stwierdziłam, że szkoda mi żab. Powszechnie uchodzą za wredne i obleśne, podczas gdy to bardzo pożyteczne zwierzęta (w przeciwieństwie do ludzi).
W alternatywnej rzeczywistości żaby na
- Czym się Kasia zajmuje?
- Niczym.
- Nie pracuje?
- Uczyła angielskiego, ale co to za praca. Teraz są wakacje, więc bąki zbija.
- Skoro ma labę, to może przyjedźcie do niej do Warszawy? Pójdziecie do galerii handlowej, kupicie sobie telewizor, bluzeczkę na promocji, pizzę w pizzerni. Takie w tej Warszawie galerie mają!
- Twierdzi, że na razie nie ma czasu. I ona po galeriach nie chodzi.
- To co ona
Ostatnio trafiam na książki, których fabuła kręci się wokół zbrodni, a w książkach tych nagminnie występują chorzy psychicznie bohaterowie.
Oczywiście cierpią oni na same fascynujące schorzenia - w rodzaju romantycznej depresji, schizofrenii bądź manii prowadzącej do okrutnych czynów.
Zazdroszczę autorom tych książek, bo sama potrafiłabym napisać chyba tylko o nerwicy natręctw.
To wyjątkowo głupie schorzenie.
Wyobraźcie sobie taki scenariusz:
Zaginęła Agnieszka Pyra.
Agnieszka Pyra jest niewidomą pięciolatką, którą obsesyjnie fascynują ziemniaki. Wie
- Te dzisiejsze dziewczęta to takie rozstrojone - mówi do mnie emerytka, pokazując palcem kobietę stojącą przed nami w aptecznej kolejce.
Kobiecie widać spod sukienki majtki.
Chyba majtki. Pewna nie jestem.
Klienci dopytują o hiperprzyswajalne żelazo wydobyte z jądra ziemi, o jakieś grejpfrutiany magnezu (kilogram w jednej tabletce!), nad-syropy, które podczas randki pozwolą uniknąć kaszlu, zawału i biegunki jednocześnie, o #!$%@? max, duo-wtranżalan (gdy chudzielec wcale nie je), o olej ze śledzion
@Dutch: Dostałam na Sylwestra 2010, musiałam jechać na ostry dyżur. Pamiętam absurdalną rozmowę z lekarzem, brzmiała ona mniej więcej tak:
- To prawie na pewno czerwonka. Co pani ostatnio jadła?
Wymieniłam, między innymi, mandarynki.
- To prawie na pewno te mandarynki - pani doktor skrzywiła się.
- Mandarynki?
- Tak. Na pewno obsrał je jakiś murzyn.
- Słucham?
- Murzyni tak robią. Na złość Polsce i Europie.