Wpis z mikrobloga

Ostatnio trafiam na książki, których fabuła kręci się wokół zbrodni, a w książkach tych nagminnie występują chorzy psychicznie bohaterowie.
Oczywiście cierpią oni na same fascynujące schorzenia - w rodzaju romantycznej depresji, schizofrenii bądź manii prowadzącej do okrutnych czynów.
Zazdroszczę autorom tych książek, bo sama potrafiłabym napisać chyba tylko o nerwicy natręctw.
To wyjątkowo głupie schorzenie.
Wyobraźcie sobie taki scenariusz:
Zaginęła Agnieszka Pyra.
Agnieszka Pyra jest niewidomą pięciolatką, którą obsesyjnie fascynują ziemniaki. Wie o nich wszystko. Zna nazwy ponad 10 tysięcy odmian tej pysznej bulwiastej psianki; ba, gdybyście zapytali ją o różnicę między 'Andromedą' a 'Irgą', Agnieszka Pyra wyrecytowałaby wam kody DNA. Co do sekwencji.
W razie gdybyście nie wiedzieli, największy bank genów ziemniaka znajduje się obecnie w USA.
W miasteczku Sturgeon Bay, w stanie Wisconsin.
Ale Agnieszka Pyra nigdy nie była w Wisconsin.
Jest tylko biedną dziewczynką mieszkającą w Luboniu pod Poznaniem.
Pewnego dnia Agnieszka znika. Rodzice zatrudniają więc prywatną detektyw, która, jak się później okazuje, cierpi na silną nerwicę natręctw.
Jest noc. Detektyw zauważa, że spod domu państwa Pyrów właśnie odjechał podejrzany pojazd.
To czarny Fiat Multipla, który - jak na Multiplę - przyspiesza nadzwyczaj szybko.
Po to, by za chwilę złapać kapcia.
Wydawałoby się, że nasza bohaterka (detektyw, nie zaginiona Pyrówna) na pewno zaraz dogoni Multiplę, lecz, niestety, jest ciemno, a droga nierówna.
Opony auta wydają nieprzyjemny, chrupiący odgłos. Z każdym kolejnym wybojem przez głowę bohaterki przebiega natrętna myśl, że właśnie przejechała noworodka.
W wyobraźni detektyw pojawiają się bardzo sugestywne obrazy niechcianych dzieci, które - z zaklejonymi ustami - porzucono na kiepsko oświetlonej i garbatej drodze.
W końcu w kraju obowiązuje zakaz aborcji.
Nasza bohaterka ściga Multiplę, a ją samą ściga widok miażdżonych dziecięcych twarzy. Musi się więc co chwilę zatrzymywać, by sprawdzić, czy na pewno nie przejechała żadnego noworodka.
Każdy wybój sprawdza 9 razy. Inaczej jej mąż, który akurat jest na nartach, na pewno złamałby sobie kręgosłup.
Logiczne, prawda?
W tym czasie Multipla z przebitą oponą ucieka.
Przedłuża się śledztwo w sprawie zaginięcia Agnieszki Pyry, więc do powieści wkrada się kolejny wątek - życie rodzinne głównej bohaterki.
Detektyw ma męża, którego kocha.
Towarzyszą jej jednak obsesyjne myśli o tym, że tak naprawdę jest lesbijką. Codziennie, w sklepie spożywczym "Delikatesy Doroty", w jej wyobraźni lęgną się obrazy, w których molestuje kasjerki.
Oczywiście tylko te bez zębów, z trwałą ondulacją, wąsikiem i po sześćdziesiątce.
Nie może się pozbyć z głowy tych obrzydliwych scenariuszy, więc zaczyna się godzinami zastanawiać, czy aby na pewno nie sprawiają jej one przyjemności.
I czy aby na pewno nie jest lesbijką gerontofilką.
I tak dalej.
Sami widzicie - tego rodzaju kryminał nie sprzedawałby się zbyt dobrze.

#heheszki #nunkunpisze
  • 19
@nunkun: dobre by to było, byłabyś prekursorką nowego nurtu- powieści kryminalnej - społecznie zaangażowanej, jak nie będzie peanów na obecnie miłościwie nam panujących to nagrodę Nike masz w kieszeni ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@nunkun: czytałam ostatnio książkę, oczywiście też kręciła się wokół morderstwa i o dziwo główny bohater miał właśnie opisaną owa nerwicę natręctw, bo bał się ciemności, ale do tego stopnia, że jak zagalopował się w nocy na zadupie i nie miał jak wrócić to nie wychodził poza krąg światła, który dawała latarnia... Jak ludzka ćma ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ostatnio trafiam na książki, których fabuła kręci się wokół zbrodni, a w książkach tych nagminnie występują chorzy psychicznie bohaterowie.


@nunkun: a cóż to za książki?
@nunkun: Szanuję bardzo za to, że nie powielasz głupiego mitu o tym, że nerwica natręctw to takie coś, że ktoś lubi, jak jest wszystko równo poukładane ( ͡° ͜ʖ ͡°) Natrętne drastyczne i erotyczne wizje to właściwie najgorsza część tej choroby.
@Marbarella: Tak, wiele osob nie rozumie, że układanie rzeczy równo to zwykły pedantyzm, ale już na przykład przesuwanie kubeczka 7x6 serii tak by za kazdym razem okrążył sęk na biurku, a potem ustawienie go tak, by stał sie wierzchołkiem trójkąta sęko-długopiso-kubeczkowego, to pewnie OCD. Mnie jeszcze wkurza ten mit o tym, że wszyscy z nerwicą myją ręce milion razy dziennie.