Wpis z mikrobloga

Po tych wszystkich chlapach i pluchach w lesie wreszcie pojawiły się grzyby.
Od zawsze uwielbiałam zbierać grzyby. W dzieciństwie moim najlepszym kompanem był pan Waldek.
Był rok 2000, a pan Waldek właśnie wyszedł z więzienia. Mój ojciec dał mu pracę na gospodarstwie, jako że przez jakiś czas grali w lidze okręgowej w tej samej drużynie piłki nożnej.
Pan Waldek miał na ramieniu wytatuowaną gołą kobietę bez nóg oraz napis "Los ami".
(Jak się później dowiedziałam, kolega z celi pana Waldka źle wymierzył, i nogi się nie zmieściły.)
- Panie Waldku, a czemu pan poszedł do więzienia?
- Przez orgietkę.
- To znaczy?
- Miała plombę na piździe, a ja byłem na fleku.
- Aha. I co pan teraz chce robić?
- Zbierać grzyby. Postanowiłem dwa lata temu, że skoro wyjdę we wrześniu, to będę chodził na grzyby, codziennie, aż je wszystkie, #!$%@?, wyzbieram. Co do jednej.
- To super, bo ja też lubię zbierać grzyby. I nie mam z kim. Pójdziemy razem?
- Dobra, tylko coś mi obiecaj, gówniaro.
- A co?
- Że jeśli trafisz do paki, nie będziesz nasuwać taką kminą, bo będziesz mieć kleksa u gitu.
Obiecałam. Chodziliśmy na grzyby, a pan Waldek uczył mnie polskiego.
- Co tam masz? - pewnego poranka pan Waldek zagadał do garbatego dziadka z siatką wypełnioną po brzegi.
Ja - ubrana w gumofilce ojca i różowy sweter z lwem Simbą - stanęłam sobie kilka metrów dalej, nonszalancko ćwicząc wyciąganie otwartego noża z kieszeni.
Zważywszy na to, że miałam wtedy dziewięć lat, musiałam wyglądać naprawdę idiotycznie.
- No? Co tam masz w tej siatce?
- Rydze... Ale oddam wszystkie... - stęknął dziadek i już wciskał siatkę zaskoczonemu Waldkowi.
- Lepiej gadaj, gdzie takich nazbierać. Ja ci sprzedam miejscówę, gdzie są modrzewiaki. Rydze za modrzewiaki. Ke?
- Po moim trupie! - zaperzył się dziadek. - To tajemnica. Rodzinna. Zróbcie ze mną co chcecie.
- Słuchaj no...
- Grzyby oddam!
- Panie...
- Życie oddam! - krzyczał dziadek, a jego twarz zalśniła, poczerwieniała jak dojrzała truskawka 'Senga Sengana'. - Ale nic nie powiem!
- A idźże w #!$%@?. Sami te rydze znajdziemy.
Nie znaleźliśmy.
Ale i tak wesoło nam się zbierało.

#nunkunpisze #heheszki #truestory
  • 26
  • Odpowiedz
@Magnolia-Fan: Właśnie nie wiem skąd się wzięło to powiedzenie. Na grzybach jest zawsze dużo różnych emocji, no chyba że grzybów w ogóle nie ma, to wtedy jest tylko #!$%@? i rozczarowanie.
  • Odpowiedz
@nunkun: Rezolutna musiała być z Ciebie dziewczynka, skoro nie bałaś się zbierać grzybów z przestępcą. :D

"- Co tam masz? - pewnego poranka pan Waldek zagadał do garbatego dziadka z siatką wypełnioną po brzegi." Ta bezpośredniość. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

@Old_Postman co powiesz na zdrową rywalizację o miano naczelnego wykopwego pisarza? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
To, że dziewczyna się nie godziła, a facet był pijany/nazbyt napalony (ciężko powiedzieć, może i to i to, choć grypserka jest prosta, to sporo wyrażeń było zawsze semantycznie niejednoznacznych)
  • Odpowiedz
To, że dziewczyna się nie godziła, a facet był pijany/nazbyt napalony


@nunkun: Myślałam, że to znaczy, że była poniżej wieku zgody.

Siak czy owak- zaskakujące, że rodzice pozwalali Ci chodzić na grzyby z Waldkiem gwałcicielem.
  • Odpowiedz