Miałem przyjemność poznać pewną panią po dziewięćdziesiątce. Opowiedziała mi ona dosyć ciekawą historię o jaką Polaków nie podejrzewałem. Gdzie akcja się rozgrywała to nie mam większego pojęcia, nie pamiętam. Otóż chodziło o to że nieopodal wsi w której owa kobieta mieszkała w trakcie II WŚ ze swoją matką była stacja kolejowa na której zatrzymywały się niemieckie transporty do obozów pracy/zagłady (oczywiście niemieckich). Okoliczni mieszkańcy na ten czas kołowali butelkę spirytusu, grzali z
@naczarak: W kapitalizmie trza zasuwać wy socjaluchy. A tak całkiem serio to co się miało dziać? Jedz, śpij, sraj, podetrzemy ci dupsko bo twoi "rodacy" trafiają do pieca? To jest wojna, nikt się nie pieścił, grunt to przeżyć.
  • Odpowiedz
"Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał" Łk 9, 48

@naczarak: Tak, narazić się na karę śmierci (Niemcy wieszali) dla pomocy przy roli (wątpliwej, przynajmniej gdzieś do 11 roku życia). Zresztą, jakby dziecko pracowało na widoku, to każdy mógłby donieść, co skończyłoby się wyrokiem śmierci. Także taguj swoją wypowiedź jako #belkot
  • Odpowiedz