300240 - 13 - 222 - 114 - 201 = 299690
poniedziałek: 13 km. Chciałem podjechać na rondo Dmowskiego na godzinę W, ale kilometr przed złapałem flaka bez zapasu... Na ustawkę też nie dojechałem.
wtorek: 222 km. Spontaniczne solo, bo pogoda w miarę ok. Pojechałem na stare tereny. Najpierw jazda pod wiatr, pod górkę, dziurawymi drogami i co chwila sprawdzałem mapy, więc średnia była kiepska. Po obiadku wracałem inną trasą, już z górki, lepszymi drogami, z pamięci i z wiatrem. Rekordowy dystans solo. Średnia wyszła lepsza niż planowałem, więc jestem zadowolony :)
czwartek: 114 km. Zwykła szybsza Góra Kalwaria. Lecz słońce już zauważalnie wcześniej zachodzi :/
niedziela: 201 km. Warka luźną nogą, ale momentami z bólem łydki. Przekroczone 10.000 km w tym roku :) Tylko na stravie brakuje jakiejś aktywności.
poniedziałek: 13 km. Chciałem podjechać na rondo Dmowskiego na godzinę W, ale kilometr przed złapałem flaka bez zapasu... Na ustawkę też nie dojechałem.
wtorek: 222 km. Spontaniczne solo, bo pogoda w miarę ok. Pojechałem na stare tereny. Najpierw jazda pod wiatr, pod górkę, dziurawymi drogami i co chwila sprawdzałem mapy, więc średnia była kiepska. Po obiadku wracałem inną trasą, już z górki, lepszymi drogami, z pamięci i z wiatrem. Rekordowy dystans solo. Średnia wyszła lepsza niż planowałem, więc jestem zadowolony :)
czwartek: 114 km. Zwykła szybsza Góra Kalwaria. Lecz słońce już zauważalnie wcześniej zachodzi :/
niedziela: 201 km. Warka luźną nogą, ale momentami z bólem łydki. Przekroczone 10.000 km w tym roku :) Tylko na stravie brakuje jakiejś aktywności.
Słaby tydzień, bo jakoś tak zimno i ponuro się zrobiło, niczym na jesieni. Dlatego nie ma fotek, a i opisywać nie ma czego...
poniedziałek 78 km. Szkoda gadać, brak sił.
czwartek
@tytyrytek: Szanuję.