Jedyne wyjaśnienie które przychodzi mi do głowy to takie że dyskonty sprzedają jedzenie importowane, a gastro działało na krajowym. Ale może jest jakieś inne wyjaśnienie?
A skoro polski rolnik został z towarem którego nie może sprzedać, to co zjedli ludzie?
@hellfirehe: Sądzę, że przede wszystkim to nie jest sytuacja 1:1 na zasadzie "to czego nie kupiły restauracje, kupi sobie klient indywidualny i zje w domu". Gastronomia zużywa moim zdaniem dużo więcej
Tak się jeszcze miesiąc temu reklamowało jedno z legalnych stowarzyszeń rejestrujących hodowle zwierząt. Bo rozumiecie, pseudusy są poszkodowane, że muszą tłumaczyć, że "piesek jednak nie jest za darmo"! A potem nieuświadomieni ludzi się dziwią, że zwierzę "z rodowodem" za kilka stów ma dysplazję stawów, albo rzyga pasożytami. U nich można dostać "rodowód" za 35zł. Bo jak inaczej nazwać wydawanie papierów jedynie na podstawie oświadczenia "hodowcy"
(ಠ‸ಠ)
Zresztą każdy punkt tej listy jest tak strasznie zły ヽ( ͠°෴ °)ノ