#anonimowemirkowyznania Od kiedy niedawno zacząłem się troszkę interesować psychodelikami to wielokrotnie w pewnych kręgach spotkałem z prawie że kultem Alicji w Krainie Czarów, w relacjach tripów (ale także w muzyce chociażby, np. piosenka White Rabbit autorstwa Jefferson Airplane) ten motyw i nawiązania do niego pojawiały się wyjątkowo często. Najczęstszą formą tej opowieści z jaką widziałem w kontekście LSD jest animacja z 1951r. na podstawie tej opowieści. Oglądanie tego na kwasie od początku wydawało mi się przereklamowane i takie cliché, że po prostu banda nawiedzonych ćpunków ogląda bajkę dla dzieci dorabiając sobie do tego jakąś dziwną historyjkę jak bardzo jest to głębokie, zajmujące i dające do myślenia, w dodatku interpretując ją kompletnie błędnie dopasowując do swojej narkotycznie wykreowanej wizji. Wydawała mi się czymś takim jak oglądanie tzw. stoner comedy (np. How High albo Ali G) po tym jak się zjarasz, które są totalnie stereotypowe ale mimo wszystko często w kręgach palaczy kultowe i w zamyśle mające być super śmieszne po zielsku, a dla mnie są tak samo beznadziejne na trzeźwo jak i na bani.
W sobotę postanowiłem zmierzyć się z Alicją na ok. 100 ug i zobaczyć na własne oczy jak to jest, i powiem wam że to było jedno z najdziwniejszych, najbardziej intensywnych i wykręcających mózg na drugą stronę przeżyć jakie było mi dane w ogóle doświadczyć. Poziom absurdu, pokrętnej logiki snu i wizualna strona całej przygody sprawiły że musiałem kilka razy wstrzymać oglądanie mówiąc na głos do siebie "Co?" "Co się tu w ogóle dzieje?". Nadal uważam że nie ma tam nic o narkotykach jak pewnie niektórzy chcieliby by było ale mimo wszystko przychodzące do głowy myśli w trakcie seansu sprawiały że miejscami naprawdę czułem się jakbym sam podążał w głąb króliczej nory tak jak główna bohaterka.
Teraz już rozumiem totalnie czemu jest to takie kultowe i jestem pod naprawdę olbrzymim wrażeniem i jeśli ktoś miałby okazję obejrzeć tę animację będąc w stanie trochę odmiennej wrażliwości to myślę że warto, chociaż ostrzegam że przeżycia mogą być naprawdę mocne i miejscami ciężkie do udźwignięcia.
@Dzonzi: jesli serio nie rozumiesz, dlaczego podawanie takich informacji za Twoje pieniadze jest idiotyczne, to zaslugujesz na to by Cie dojono z każdej złotóweczki na cele partyjne ( ͡°͜ʖ͡°)
@SmieszkaMewa: #!$%@? to jest tak prawdziwe.Moi rodzice jak sobie zrobią drzemkę po pracy to "no super, zajebiscie sie czuje", ja jak sobie zrobię takiego "six hour power napa" to zastanawiam się w którym tysiącleciu się urodziłem, na dodatek czuje się jeszcze gorzej niż przed tą drzemką XD
@wojna: masakra. Ciężko nam to sobie teraz wyobrazić, że jak to tak, setki tysięcy trupów chowanych pod kamienicami, szpitalami, w parkach; ciała niejednokrotnie zawinięte w prześcieradła i wrzucone w ziemię? Myślę, że mieszkańcy i powstańcy patrzyli na to nieco inaczej niż my dzisiaj.
Trzeba było przeżyć 5 lat okupacji w Warszawie w cieniu Pawiaka, trzeba było słyszeć codziennie odgłosy salw, tak, że przestawało się je słyszeć, trzeba było asystować na
@sultanomariano: Ostrożnie z tym cytatem, jego autor jest obwiniany razem z Okulickim o umyślne okłamanie dowództwa w celu wywołania powstania (jako szef wywiadu nie sprawdził informacji o wkroczeniu Armii Czerwonej na Pragę, bez ich obecności powstanie miało nie wybuchnąć). Pod tym kątem jest to unikanie winy za rzeź miasta.
#warszawa Wczoraj około 19 na skrzyzowaniu Reymonta i Kochanowskiego mój znajomy został potrącony przez samochód. Tutaj mam ogromną prosbe- czy nie był ktos z was albo waszych znajomych i nie widział tego zajścia? Znajomy potrzebuje świadka bo kierowca wykręca się z wszystkiego, a 2 osoby które miały być na świadka uciekły. Zostawcie proszę jakiegoś plusa żeby było to widoczne
Od kiedy niedawno zacząłem się troszkę interesować psychodelikami to wielokrotnie w pewnych kręgach spotkałem z prawie że kultem Alicji w Krainie Czarów, w relacjach tripów (ale także w muzyce chociażby, np. piosenka White Rabbit autorstwa Jefferson Airplane) ten motyw i nawiązania do niego pojawiały się wyjątkowo często. Najczęstszą formą tej opowieści z jaką widziałem w kontekście LSD jest animacja z 1951r. na podstawie tej opowieści. Oglądanie tego na kwasie od początku wydawało mi się przereklamowane i takie cliché, że po prostu banda nawiedzonych ćpunków ogląda bajkę dla dzieci dorabiając sobie do tego jakąś dziwną historyjkę jak bardzo jest to głębokie, zajmujące i dające do myślenia, w dodatku interpretując ją kompletnie błędnie dopasowując do swojej narkotycznie wykreowanej wizji. Wydawała mi się czymś takim jak oglądanie tzw. stoner comedy (np. How High albo Ali G) po tym jak się zjarasz, które są totalnie stereotypowe ale mimo wszystko często w kręgach palaczy kultowe i w zamyśle mające być super śmieszne po zielsku, a dla mnie są tak samo beznadziejne na trzeźwo jak i na bani.
W sobotę postanowiłem zmierzyć się z Alicją na ok. 100 ug i zobaczyć na własne oczy jak to jest, i powiem wam że to było jedno z najdziwniejszych, najbardziej intensywnych i wykręcających mózg na drugą stronę przeżyć jakie było mi dane w ogóle doświadczyć. Poziom absurdu, pokrętnej logiki snu i wizualna strona całej przygody sprawiły że musiałem kilka razy wstrzymać oglądanie mówiąc na głos do siebie "Co?" "Co się tu w ogóle dzieje?". Nadal uważam że nie ma tam nic o narkotykach jak pewnie niektórzy chcieliby by było ale mimo wszystko przychodzące do głowy myśli w trakcie seansu sprawiały że miejscami naprawdę czułem się jakbym sam podążał w głąb króliczej nory tak jak główna bohaterka.
Teraz już rozumiem totalnie czemu jest to takie kultowe i jestem pod naprawdę olbrzymim wrażeniem i jeśli ktoś miałby okazję obejrzeć tę animację będąc w stanie trochę odmiennej wrażliwości to myślę że warto, chociaż ostrzegam że przeżycia mogą być naprawdę mocne i miejscami ciężkie do udźwignięcia.
źródło: comment_bg7Hf8Aii3DXcGykeLATSeKw1f4nhSzd.jpg
Pobierz@AnonimoweMirkoWyznania: oczywiście, że jest. Scena z herbatą to jak mniemam analog alkoholu.
Poza tym dzieki za polecenie - jestem właśnie po seansie (o: