Spotkałam dzisiaj w autobusie starą znajomą z podbazy chyba. Bardzo słabo utrzymywałyśmy kontakt, ale jakoś tak się zgadałyśmy w tym busie. Ona lvl 25, miesiąc temu urodziła drugiego gówniaczka. W sumie to o tym wiedziałam, bo wysrywa zdjęciami dzieci na fejsie, czy insta jak #!$%@?. Ale jakoś mi to nie przeszkadza, czaję bazę, że dzieciak to wielkie wydarzenie, wielka miłość, bla bla bla.
No i i tak sobie gadamy, fajnie jest. Ona tam mówi, że 'mama teraz nie ma dużo czasu', 'mamusia się nie wysypia', czy 'mama teraz w ogóle nie wychodzi z domku'. No tu też czaję bazę, jeden gówniak 2 letni i jeden miesięczny to pewnie faktycznie ciężka sprawa. W pewnym momencie mówi 'dzieci zostały teraz z babcią, a mama może załatwić coś na mieście'.
I tu mi się zapaliła pierwsza lampka. No bo sobie myślałam wcześniej, że fajnie, że jej mama tak dużo pomaga. Wiadomo, że pomoc jest bardzo ważna, szczególnie przy dwójce dzieciaków. Ale, że co? Gówniaki zostały z jej babcią, a jej mama mogła wyjść do miasta? Coś tak średnio czaję i pytam jej, gdzie siedzi
No i i tak sobie gadamy, fajnie jest. Ona tam mówi, że 'mama teraz nie ma dużo czasu', 'mamusia się nie wysypia', czy 'mama teraz w ogóle nie wychodzi z domku'. No tu też czaję bazę, jeden gówniak 2 letni i jeden miesięczny to pewnie faktycznie ciężka sprawa. W pewnym momencie mówi 'dzieci zostały teraz z babcią, a mama może załatwić coś na mieście'.
I tu mi się zapaliła pierwsza lampka. No bo sobie myślałam wcześniej, że fajnie, że jej mama tak dużo pomaga. Wiadomo, że pomoc jest bardzo ważna, szczególnie przy dwójce dzieciaków. Ale, że co? Gówniaki zostały z jej babcią, a jej mama mogła wyjść do miasta? Coś tak średnio czaję i pytam jej, gdzie siedzi
Czy ja robię jakiś błąd w myśleniu? Lvl 28.
W domu było slabo ale bez patologii. Z kasą było bardzo cienko, czasami z żarciem na styk. Rozrywek zero, wakacji zero. Spodnie za 100 PLN? Chyba się poprzewracało. W domu odkąd pamiętam walka na linii ojciec matka. Ale bez używek, przemocy itp. Porządni ludzie ale za cholerę nieprzystosowani do wspólnego życia. Jak się domyślacie nie bardzo to pomagało w życiu społecznym, gdzie znajomi se latali po 18tkach i klubach, a ja se mogłem spić piwo na ławce z kumplem i ponarzekać na świat.
Gardziłem mocno i nie chciałem tak żyć, jak miałem z 15 lat to serio, ‚jak tak skończe to sznur’. Twardo stąpałem po ziemi, jakieś predyspozycje mialem to aktualnie jest dobry zawód + poboczny skill zarobkowy + mam DG którą buduję i jest szansa, że nie powtórzę żywota rodziców. Młodości z tego tytułu nie stwierdzono, bardzo dużo pracy i nauki, co zarobiłem wsadzałem w siebie, zero fajnych rzeczy do lvl 25. Plan puszcza sok, ale jest to okupione MASĄ pracy, brakiem wolnych weekendów w latach liczonych, masą czasu poświęconą na wyrwanie się z tych schematów biedy. Dojeżdżam 1,5h w jedną stronę do stolicy codziennie.