Dziś minęło dokładnie 127 dni od dnia, w którym postanowiłem sprawdzić na własnej skórze to co ten @RadekKotarski napisał w swojej książce i czy to rzeczywiście jest prawda. Sam fakt nauki języka na poziomie B1 w 6 miesięcy zrobił niezłe wrażenie, więc pomyślałem że spróbuję.
Aby użyć metod znalezionych w książce, też wybrałem naukę języka, ale padło na francuski. Pomyślałem, że jak się już uczę to przynajmniej niech będzie szansa, że mi się ten język do czegoś kiedyś przyda :) Niestety, patrząc na terminy oficjalnych egzaminów okazało się że musiałbym zdążyć do 06.02 (bo wtedy byłaby okazji sprawdzenia się na B1), co uznałem za jednak przesadę. Następny termin był już w sesji letniej, więc to również nie miało sensu. Ostatecznie postanowiłem, że wybiorę się na 3 egzaminy (A1, A2, B1) do korepetytorki z języka francuskiego, którą poprosiłem o idealne odzwierciedlenie tego jakby egzamin wyglądał.
Co więcej, ze względu na to, że używam angielskiego w miarę płynnie, a francuski jest mimo wszystko podobny (dużo podobnej gramatyki, trochę słówek itd), to skróciłem czas z 6 miesięcy do 4 (z przyczyn losowych przedłużyło się o te parę dni).
I teraz oczywiście pytanie, czy książka pomogła? Wydaje mi się, że tak (przynajmniej zmotywowała), natomiast ciężko powiedzieć czy innymi sposobami efekt byłby gorszy (trzeba by było zapomnieć wszystko i spróbować jeszcze raz :P). Osobiście używałem około 4 metod nauki opisanych w książce do etapu A1/A2, między A2/B1 korygowałem i zostałem z jedną/dwoma, ponieważ miałem braki w konkretnych dziedzinach. Opuściłem dodatkowo 2 metody, które rzeczywiście chyba jeszcze bardziej by pomogły, ale po prostu już nie miałem na nie sił
Rok 2010 (albo inny) - na świecie pojawia się wirus o nazwie grypa. Na początku nie wygląda on na zjadliwy - osoby dotknięte grypą mają gorączkę, bóle głowy i inne podobne objawy. Niestety liczba przypadków rośnie i powoli niektóre osoby trafiają do szpitala.
Mija miesiąc - pojawiają się pierwsze zgony, liczba przypadków rośnie wykładniczo. W przestrzeni publicznej dojrzewają plany, aby coś tym zrobić - na początek rządzący proszę o zachowanie dystansu.
Ktoś wrzuca na wykop znalezisko, na którym jest to ogłoszone - pierwsze komentarze to "nikt nam nie zabierze wolności", "precz z naciskami". Artykuł trafia w gorące, 2000 wykopów - rządzący widząc taki protest, mówią że w sumie dystans niepotrzebny.