Jak tu Sylwestra zaliczyć
- 532
@lechwalesa: skarpety LGBT
- 610
Ten uczuć, gdy masz możliwość dodania jednego z pierwszych komentarzy i nic śmiesznego nie przychodzi do głowy ლ(ಠ_ಠლ)
- 1495
Manicouagan - jezioro, na którym znajduje się wyspa, która ma większą powierzchnię, niż samo jezioro.
#geografia #ciekawostki
#geografia #ciekawostki
- 186
Prosiliście mnie o wpis na temat misji Voyagerów, którym zawdzięczamy niemal całą wiedzę o zewnętrznych planetach Układu Słonecznego. Rzecz jasna takowy się pojawi, lecz uznałem, że zanim przyjdzie nań pora, trzeba uhonorować prawdziwego pioniera badań gazowych olbrzymów - sondę Pioneer 10, która była pierwszym wytworem ludzkiej ręki, który przebył pas planetoid.
Program Pioneer był, jak sama nazwa wskazuje, jedną z pierwszych poważniejszych prób eksploracji kosmosu. Jego początki były jednak stosunkowo nieudane - z dzewięciu pierwszych misji, w większości skoncentrowanych na badaniu Księżyca, powiodła się tylko jedna. Z czasem jednak udawało się pokonywać trudności i podjęto decyzję o wysłaniu w odstępie nieco ponad roku dwóch sond w kierunku zewnętrznych planet Układu Słonecznego. Jako pierwszy, 3 marca 1972 roku w przestrzeń wyruszył Pioneer 10. W kwietniu roku 1973 Ziemia pożegnała z kolei Pioneera 11.
Obawy naukowców budził zwłaszcza przelot przez pas planetoid. Choć z roku na rok odkrywano ich coraz więcej, badacze wciąż nie byli pewni co do jego struktury. Istniała obawa, że składa się on z niezliczonej ilości drobnych obiektów i prawdopodobieństwo zderzenia z którymś z nich (a co za tym idzie, możliwego uszkodzenia lub nawet zniszczenia sondy) jest bardzo wysokie. O dziwo jednak, podróż przez orbitę Ceres i jej pokrewnych ciał przebiegła bez większego kłopotu i dzięki temu ludzkość zyskała możliwość obejrzenia z bliska największej planety Układu Słonecznego.
Zdjęcia,
Program Pioneer był, jak sama nazwa wskazuje, jedną z pierwszych poważniejszych prób eksploracji kosmosu. Jego początki były jednak stosunkowo nieudane - z dzewięciu pierwszych misji, w większości skoncentrowanych na badaniu Księżyca, powiodła się tylko jedna. Z czasem jednak udawało się pokonywać trudności i podjęto decyzję o wysłaniu w odstępie nieco ponad roku dwóch sond w kierunku zewnętrznych planet Układu Słonecznego. Jako pierwszy, 3 marca 1972 roku w przestrzeń wyruszył Pioneer 10. W kwietniu roku 1973 Ziemia pożegnała z kolei Pioneera 11.
Obawy naukowców budził zwłaszcza przelot przez pas planetoid. Choć z roku na rok odkrywano ich coraz więcej, badacze wciąż nie byli pewni co do jego struktury. Istniała obawa, że składa się on z niezliczonej ilości drobnych obiektów i prawdopodobieństwo zderzenia z którymś z nich (a co za tym idzie, możliwego uszkodzenia lub nawet zniszczenia sondy) jest bardzo wysokie. O dziwo jednak, podróż przez orbitę Ceres i jej pokrewnych ciał przebiegła bez większego kłopotu i dzięki temu ludzkość zyskała możliwość obejrzenia z bliska największej planety Układu Słonecznego.
Zdjęcia,
- 20
@Eestel: Naszła mnie pewna refleksja czytając o sondach kosmicznych. W niedalekiej przyszłości wysyłamy w kosmos z Ziemi jakiś obiekt (oczywiście to tylko takie gdybanie), w stronę najbliższego nam układu gwiezdnego czyli układu Proximy Centauri. Dzielą nas o ile się nie mylę ponad 4 lata świetlne. Jeśli udałoby się nam rozpędzić taką sondę do choćby 0,5% prędkości światła, to mielibyśmy ziemski obiekt w sąsiednim układzie za jakieś 800 czy 900 lat.
@Turambetto: Pięć: New Horizons, Pioneer 10 i 11 oraz Voyager 1 i 2. Nawiększą prędkość uzyskała ta pierwsza - 22,85 km/s.
- 488
Wywędrowaliśmy ostatnio dość daleko od Słońca. Region Obłoku Oorta wydaje się przestrzenią niezwykle odległą. Rok świetlny, jaki dzieli najbardziej zewnętrzne z jego obiektów od naszej Dziennej Gwiazdy to jednak wciąż tylko niespełna ¼ dystansu do najbliższego gwiezdnego sąsiada – Proximy Centauri. Sonda Voyager 2, szybsza z sióstr bliźniaczek, która w 1977 roku opuściła Ziemię dotrze w pobliże innej bliskiej gwiazdy, Ross 248 za około 38 tysięcy lat. Rozmiar pustki i prędkość, z
- 186
Uznałem, że wobec palącej chęci zaspokojenia Waszej wiedzy oraz mojej wpadki ze zdublowanym postem jestem Wam winien zadośćuczynienie. Dlatego już teraz zapraszam na krótką podróż w stronę obłoku Oorta.
Pluton, odkryty w 1930 roku przez Clyde'a Tombaugha krąży wokół Słońca w średniej odległości około 6 miliardów kilometrów, czyli mniej więcej 40 razy dalej niż Ziemia. Daleko za jego orbitą znajduje się formacja, w porównaniu do której Pas Kuipera jest doskonale opracowaną encyklopedią. Mowa rzecz jasna o obłoku Oorta.
Łączną masę wszystkich ciał pochodzących z Obłoku szacuje się na około pięć mas Ziemi. Można go podzielić na dwie części: wewnętrzną, w której obiekty okrążają Słońce zgrupowane wokół płaszczyzny jego równika (oczywiście z pewną tolerancją) i zewnętrzną, przypominającą wielką bańkę i sięgającą aż jednego roku świetlnego od naszej Dziennej Gwiazdy. Uczeni przypuszczają, że to właśnie częśc zewnętrzna jest źródłem komet długookresowych, które na skutek oddziaływania innych gwiazd oraz pływów galaktycznych są wytrącane ze swoich pierwotnych orbit i kierowane ku Słońcu. Część z nich opuszcza z kolei na stałe strefę dominacji naszej gwiazdy i zostaje wytrącona w przestrzeń międzygwiezdną.
Na
Pluton, odkryty w 1930 roku przez Clyde'a Tombaugha krąży wokół Słońca w średniej odległości około 6 miliardów kilometrów, czyli mniej więcej 40 razy dalej niż Ziemia. Daleko za jego orbitą znajduje się formacja, w porównaniu do której Pas Kuipera jest doskonale opracowaną encyklopedią. Mowa rzecz jasna o obłoku Oorta.
Łączną masę wszystkich ciał pochodzących z Obłoku szacuje się na około pięć mas Ziemi. Można go podzielić na dwie części: wewnętrzną, w której obiekty okrążają Słońce zgrupowane wokół płaszczyzny jego równika (oczywiście z pewną tolerancją) i zewnętrzną, przypominającą wielką bańkę i sięgającą aż jednego roku świetlnego od naszej Dziennej Gwiazdy. Uczeni przypuszczają, że to właśnie częśc zewnętrzna jest źródłem komet długookresowych, które na skutek oddziaływania innych gwiazd oraz pływów galaktycznych są wytrącane ze swoich pierwotnych orbit i kierowane ku Słońcu. Część z nich opuszcza z kolei na stałe strefę dominacji naszej gwiazdy i zostaje wytrącona w przestrzeń międzygwiezdną.
Na
@KisielBB: tak zwany "słoneczny żagiel". Tani, ale wolny w rozpędzaniu, zyskujący prędkość dzięki promieniowaniu słonecznemu i strumieniowi płynących od niego cząstek.
- 7
@Eestel: Sedna nie zyskała miana planety karłowatej. Jej właściwości kwalifikują ją aby uznać ją za taką w przyszłości, ale na dzień dzisiejszy planet karłowatych mamy 5: Pluton, Ceres, Haumea, Eris, Makemake.
- 204
Pas planetoid to bez dwóch zdań ciekawa formacja. Znacznie dalej od Słońca znajduje się jednak równie interesujące skupisko ciał, które, ze względu na liczbę tajemnic jakie kryje, zasługuje na oddzielny wpis.
Pas Kuipera, bo o nim mowa, rozpościera się za orbitą Neptuna, ostatniej jak na razie planety Układu Słonecznego. Choć teoretycznie podobny do pasa planetoid, jest od niego znacznie większy i zawiera w sobie większą masę (nawet dwustukrotnie!). Znaleźć w nim można o wiele więcej dużych obiektów. Należą do niego między innymi znane planety karłowate: Pluton, Makemake czy Haumea.
Dlaczego znajdujące się w Pasie obiekty nie połączyły się w jedno, duże ciało? Podobnie jak w przypadku ich bliższych krewnych winę za to ponosi Jowisz, który wespół z Saturnem wypchnął w poczatkowej fazie istnienia Układu Slonecznego na dalsze orbity Urana i Neptuna. Te z kolei oddzialywały na okoliczne ciała, uniemozliwiając ich połączenie się.
Naukowców
Pas Kuipera, bo o nim mowa, rozpościera się za orbitą Neptuna, ostatniej jak na razie planety Układu Słonecznego. Choć teoretycznie podobny do pasa planetoid, jest od niego znacznie większy i zawiera w sobie większą masę (nawet dwustukrotnie!). Znaleźć w nim można o wiele więcej dużych obiektów. Należą do niego między innymi znane planety karłowate: Pluton, Makemake czy Haumea.
Dlaczego znajdujące się w Pasie obiekty nie połączyły się w jedno, duże ciało? Podobnie jak w przypadku ich bliższych krewnych winę za to ponosi Jowisz, który wespół z Saturnem wypchnął w poczatkowej fazie istnienia Układu Slonecznego na dalsze orbity Urana i Neptuna. Te z kolei oddzialywały na okoliczne ciała, uniemozliwiając ich połączenie się.
Naukowców
- 142
Zima tuż, tuż, więc zgodnie z tradycją coraz częściej towarzyszą nam opady deszczu. Na Ziemi z atmosfery spada woda, w różnych stanach skupienia. Wynika to oczywiście z cyrkulacji wody w naszej życiodajnej atmosferze. Idealne ciśnienie atmosferyczne sprawia, że woda występuje we wszystkich stanach skupienia w temperaturach umożliwiających utrzymanie życia w znanej nam postaci.
Opady atmosferyczne występują jednak nie tylko na naszej planecie. Na wielu znanych nam planetach, a nawet księżycach następuje atmosferyczna cyrkulacja najróżniejszych substancji skutkująca opadami – ale nie wody. No więc właśnie, co spada na powierzchnię innych ciał niebieskich?
Najbliższą planetą z występującymi opadami atmosferycznymi jest Wenus. Planeta ta posiada gęstą atmosferę. Tak gęstą, że ciśnienie tam panujące jest 93 razy większe od ziemskiego. To ciśnienie panujące w ziemskich oceanach na głębokości 1 km! Temperatura przy powierzchni, poprzez gigantycznych rozmiarów efekt cieplarniany (atmosfera składa się w 95% z dwutlenku węgla!), sięga 460 stopni Celsjusza. To więcej niż temperatura topnienia ołowiu (327,46 C)! Naturalnym zatem wydaje się fakt, że deszcze raczej z wody się nie składają (choć naukowcy twierdzą, że we wczesnych etapach istnienia planety, atmosfera przypominała ziemską). Otóż na Wenus z nieba pada czystej postaci kwas siarkowy. Parasolki, o ile nie byłyby wykonane z tytanu, zużywałyby się raczej szybko.
Opady
Opady atmosferyczne występują jednak nie tylko na naszej planecie. Na wielu znanych nam planetach, a nawet księżycach następuje atmosferyczna cyrkulacja najróżniejszych substancji skutkująca opadami – ale nie wody. No więc właśnie, co spada na powierzchnię innych ciał niebieskich?
Najbliższą planetą z występującymi opadami atmosferycznymi jest Wenus. Planeta ta posiada gęstą atmosferę. Tak gęstą, że ciśnienie tam panujące jest 93 razy większe od ziemskiego. To ciśnienie panujące w ziemskich oceanach na głębokości 1 km! Temperatura przy powierzchni, poprzez gigantycznych rozmiarów efekt cieplarniany (atmosfera składa się w 95% z dwutlenku węgla!), sięga 460 stopni Celsjusza. To więcej niż temperatura topnienia ołowiu (327,46 C)! Naturalnym zatem wydaje się fakt, że deszcze raczej z wody się nie składają (choć naukowcy twierdzą, że we wczesnych etapach istnienia planety, atmosfera przypominała ziemską). Otóż na Wenus z nieba pada czystej postaci kwas siarkowy. Parasolki, o ile nie byłyby wykonane z tytanu, zużywałyby się raczej szybko.
Opady
- 51
@rozjebator: ta HD189733b wygląda na bardzo przyjazny świat. Wychodzisz sobie z rana na spacerek, a tam wiaterek 7000 km/h i mżawka ze szkła. Rezygnujesz i wchodzisz na mirko, by się pośmiać z kumpla mieszkającego na OGLE-TR-56b.
- 45
@qnebra: A z obu boki zrywa Mirek tarzający się w diamentach na Neptunie: "Co, tylko 15k na rękę? Nawet mi was nie żal" ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- 301
Zgodnie z Waszymi sugestiami, dziś przyjrzymy się kolejnemu elementowi naszego Układu Słonecznego, o którym w szkole nie uczą zbyt wiele. Nie uciekniemy daleko od Jowisza, bowiem przeniesiemy się do pasa planetoid, bardzo silnie z największą planetą Układu związaną.
Pas planetoid rozciąga się między orbitami Marsa a Jowisza. Składa się z setek tysięcy drobnych obiektów, spośród których tylko nieliczne (według obecnej wiedzy około 200) osiągają rozmiary przekraczające 100 kilometrów średnicy. Wbrew wyobrażeniom, łączna ich masa jest stosunkowo niewielka - wynosi zaledwie 4% masy naszego Księżyca. Co więcej, połowa łącznej masy planetoid przypada na cztery największe - Ceres, Pallas, Hygieę i Westę.
Dlaczego jednak te obiekty nie połączyły się i nie uformowały kolejnej planety Układu Słonecznego? Winę za to ponosi oddziaływanie grawitacyjne Marsa i Jowisza. Nadało ono krążącym w pasie planetoid ciałom tak duże prędkości, że przy zderzeniach nie były się one w stanie łączyć. Co więcej, część planetoid zostało przechwyconych przez grawitację planet i stało się ich satelitami, jak to ma miejsce w przypadku chociażby dwóch księżyców Marsa - Fobosa i Deimosa.
Choć
Pas planetoid rozciąga się między orbitami Marsa a Jowisza. Składa się z setek tysięcy drobnych obiektów, spośród których tylko nieliczne (według obecnej wiedzy około 200) osiągają rozmiary przekraczające 100 kilometrów średnicy. Wbrew wyobrażeniom, łączna ich masa jest stosunkowo niewielka - wynosi zaledwie 4% masy naszego Księżyca. Co więcej, połowa łącznej masy planetoid przypada na cztery największe - Ceres, Pallas, Hygieę i Westę.
Dlaczego jednak te obiekty nie połączyły się i nie uformowały kolejnej planety Układu Słonecznego? Winę za to ponosi oddziaływanie grawitacyjne Marsa i Jowisza. Nadało ono krążącym w pasie planetoid ciałom tak duże prędkości, że przy zderzeniach nie były się one w stanie łączyć. Co więcej, część planetoid zostało przechwyconych przez grawitację planet i stało się ich satelitami, jak to ma miejsce w przypadku chociażby dwóch księżyców Marsa - Fobosa i Deimosa.
Choć
@Eestel: Odwalasz kupę świetnej roboty. Już nawet w ciemno plusuję, potem czytam i jak dotąd się nie zawiodłem ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Ledwo zielonka, a już 500+ obserwujących
- 332
Pora na wpis, jak się zapewne domyślacie, traktujący o Ganimedesie, największym satelicie galileuszowym Jowisza. Wcześniej omawiałem Europę i Kallipso. Okazuje się, że Ganimedes to swego rodzaju połączenie tych dwóch obiektów.
Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na ukształtowanie powierzchnii. Część tego satelity jest stosunkowo gładka, pokryta rowami wyrzeźbionymi przez wydostający się z wnętrza materiał, zupełnie jak na Europie. Część jednak jest bardzo ciemna i geologicznie stara, co przywodzi na myśl Kallipso. Co jeszcze łączy Ganimedesa z tymi ciałami? Zapraszam do kolejnej części wpisu.
Zanim o podobieństwach, parę informacji ogólnych. Ganimedes ma 5268 kilometrów średnicy. To zdecydowanie największy satelita w Układzie Słonecznym - jego średnica jest większa od drugiego w tej klasyfikacji Tytana o 118 kilometrów. Mniejszy niż on jest również Merkury (4879 km średnicy), najbliższa Słońcu planeta Układu a także Pluton, do niedawna jeszcze za planetę uznawany (2302 km). Paradoksalnie, Ganimedes jest jednak bardzo lekki. Zbudowany jest bowiem w dużej mierze z lodu.
Tak
Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na ukształtowanie powierzchnii. Część tego satelity jest stosunkowo gładka, pokryta rowami wyrzeźbionymi przez wydostający się z wnętrza materiał, zupełnie jak na Europie. Część jednak jest bardzo ciemna i geologicznie stara, co przywodzi na myśl Kallipso. Co jeszcze łączy Ganimedesa z tymi ciałami? Zapraszam do kolejnej części wpisu.
Zanim o podobieństwach, parę informacji ogólnych. Ganimedes ma 5268 kilometrów średnicy. To zdecydowanie największy satelita w Układzie Słonecznym - jego średnica jest większa od drugiego w tej klasyfikacji Tytana o 118 kilometrów. Mniejszy niż on jest również Merkury (4879 km średnicy), najbliższa Słońcu planeta Układu a także Pluton, do niedawna jeszcze za planetę uznawany (2302 km). Paradoksalnie, Ganimedes jest jednak bardzo lekki. Zbudowany jest bowiem w dużej mierze z lodu.
Tak
- 3
- 1
O widzisz, i tego mi było trzeba ;)
Edit: dopiero teraz zobaczyłem, który to jest rok! Wow, to się nazywa wyprzedzanie czasów ;) Super 303! Byłbym wdzięczny, jakbyś napisał co ta kobieta mówi ;P
Edit: też już wiem:
Edit: dopiero teraz zobaczyłem, który to jest rok! Wow, to się nazywa wyprzedzanie czasów ;) Super 303! Byłbym wdzięczny, jakbyś napisał co ta kobieta mówi ;P
Edit: też już wiem:
I was alone in my room...Something grabbed me, and smothered me
- 0
- 6
Władysław Komendarek Boiler Room & Ballentine's Stay True Poland Live Set
746 - 1 = 745
#1000setow #mirkoelektronika #muzykaelektroniczna #electronic
746 - 1 = 745
#1000setow #mirkoelektronika #muzykaelektroniczna #electronic
- 1
@WenerycznaPrzygoda: Dobry, dobry. Miałem okazję spotkać go osobiście, niesamowicie
pozytywny człowiek.
pozytywny człowiek.
- 179
Po krótkiej eskapadzie do układu Ziemia - Księżyc powracam w stronę Jowisza. Dziś pora przyjrzeć się jego drugiemu pod względem wielkości satelicie - Kallisto.
Ganimedes, największy księżyc Jowisza jest większy niż Merkury. Kallisto posiada niemal taką samą średnicę (4820 km wobec 4879 km najbliższej Słońcu planety) jak on, lecz jednocześnie jest dużo lżejszy. Zawdzięcza to stosunkowo dużej zawartości lodu w swoim wnętrzu, który stanowi około 50% jego łącznej masy. Podobnie jak pod powierzchnią Europy, wewnątrz Kallisto najprawdopodobniej kryje się ocean ciekłej wody. Rozpościera się on jednak znacznie głębiej niż na opisywanym niedawno satelicie (około 100 kilometrów pod powierzchnią). W odróżnieniu od Europy, woda nie wydostaje się na powierzchnię, która sprawia wrażenie bardzo starej.
Charakterystyczną cechą Kallisto jest bardzo niskie albedo. Odbija zaledwie 22% padającego nań światła, co jest jedną z niższych wartości w Układzie Słonecznym. W przeciwieństwie do innych księżyców galileuszowych, ten satelita nie jest powiązany z nimi żadnym rezonansem. Obraca się jednak synchronicznie, nieustannie zwracając ku Jowiszowi jedną ze swoich półkul. Krąży od swojej macierzystej planety bardzo daleko - promień orbity wynosi 1,8 miliona kilometrów co sprawia, że jest nieco mniej narażony na promieniowanie Jowisza niż trzy pozostałe duże księżyce.
Kallisto
Ganimedes, największy księżyc Jowisza jest większy niż Merkury. Kallisto posiada niemal taką samą średnicę (4820 km wobec 4879 km najbliższej Słońcu planety) jak on, lecz jednocześnie jest dużo lżejszy. Zawdzięcza to stosunkowo dużej zawartości lodu w swoim wnętrzu, który stanowi około 50% jego łącznej masy. Podobnie jak pod powierzchnią Europy, wewnątrz Kallisto najprawdopodobniej kryje się ocean ciekłej wody. Rozpościera się on jednak znacznie głębiej niż na opisywanym niedawno satelicie (około 100 kilometrów pod powierzchnią). W odróżnieniu od Europy, woda nie wydostaje się na powierzchnię, która sprawia wrażenie bardzo starej.
Charakterystyczną cechą Kallisto jest bardzo niskie albedo. Odbija zaledwie 22% padającego nań światła, co jest jedną z niższych wartości w Układzie Słonecznym. W przeciwieństwie do innych księżyców galileuszowych, ten satelita nie jest powiązany z nimi żadnym rezonansem. Obraca się jednak synchronicznie, nieustannie zwracając ku Jowiszowi jedną ze swoich półkul. Krąży od swojej macierzystej planety bardzo daleko - promień orbity wynosi 1,8 miliona kilometrów co sprawia, że jest nieco mniej narażony na promieniowanie Jowisza niż trzy pozostałe duże księżyce.
Kallisto
- 27
@prezes_n:
@JaroslaPolskeZbaw: A co my mamy z tego, że Ty żyjesz?
Ja nie chcę żeby ktoś za moje podatki uczył się ale nic z tego nie wyciągał. Tak jak np. Ty...
Nie korzystasz z GPS, nie interesuje Ciebie informacja o pogodzie na jutro. Nie chcesz widzieć skąd się wzięliśmy ani w jaki sposób powstał wszechświat. W sumie to takim ludziom jak Ty wystarczy tylko miska z jedzeniem do szczęścia.
Ja nie chcę żeby ktoś za moje podatki uczył się ale nic z tego nie wyciągał. Tak jak np. Ty...
Nie korzystasz z GPS, nie interesuje Ciebie informacja o pogodzie na jutro. Nie chcesz widzieć skąd się wzięliśmy ani w jaki sposób powstał wszechświat. W sumie to takim ludziom jak Ty wystarczy tylko miska z jedzeniem do szczęścia.
- 770
Czas na dłuższą wizytę w układzie Jowisza. Planeta, która w renesansie zmieniła sposób postrzegania kosmosu kryje w sobie wiele ciekawostek i kilka nierozwiązanych do dziś zagadek.
Zwykło się mówić, że Jowisz jest „królem” planet Układu Słonecznego. To miano jest jednak w pełni uzasadnione. Waży bowiem ponad dwa razy więcej niż pozostałe planety razem wzięte. Jest tak masywny, że powoduje przesunięcie się środka ciężkości naszego Układu ponad górne warstwy atmosfery Słońca co sprawia, że dla hipotetycznych obserwatorów, śledzących je z jakichś odległych planet sprawia ono wrażenie, jakby "bujało się na boki".
Spora masa sprawia, że Jowisz nieco różni się od pozostałych znajdujących się w naszym systemie ciał. Przede wszystkim dlatego, że emituje więcej ciepła, niż sam otrzymuje od Słońca. Dzieje się tak dlatego, że ten ogromny glob bardzo powoli (w tempie kilku centymetrów rocznie), lecz nieustannie się kurczy. Choć mówi się, że jest swego rodzaju „nieudaną gwiazdą”, czyli obiektem, który zgromadził zbyt mało materii, by jego masa wywołała reakcje termojądrowe, do osiągnięcia masy krytycznej zabrakło mu sporo. Aby zacząć świecić, musiałby być około 70-75 razy cięższy.
Jowisz
Zwykło się mówić, że Jowisz jest „królem” planet Układu Słonecznego. To miano jest jednak w pełni uzasadnione. Waży bowiem ponad dwa razy więcej niż pozostałe planety razem wzięte. Jest tak masywny, że powoduje przesunięcie się środka ciężkości naszego Układu ponad górne warstwy atmosfery Słońca co sprawia, że dla hipotetycznych obserwatorów, śledzących je z jakichś odległych planet sprawia ono wrażenie, jakby "bujało się na boki".
Spora masa sprawia, że Jowisz nieco różni się od pozostałych znajdujących się w naszym systemie ciał. Przede wszystkim dlatego, że emituje więcej ciepła, niż sam otrzymuje od Słońca. Dzieje się tak dlatego, że ten ogromny glob bardzo powoli (w tempie kilku centymetrów rocznie), lecz nieustannie się kurczy. Choć mówi się, że jest swego rodzaju „nieudaną gwiazdą”, czyli obiektem, który zgromadził zbyt mało materii, by jego masa wywołała reakcje termojądrowe, do osiągnięcia masy krytycznej zabrakło mu sporo. Aby zacząć świecić, musiałby być około 70-75 razy cięższy.
Jowisz
@Eestel: Nie przypuszczałem, że satelity niektórych planet Układu Słonecznego mogą być większe od innych planet tworzących ten sam układ (Ganimedes>Merkury). Zawsze w mojej świadomości było obecne stwierdzenie, że planety są większe od księżycy. Dzięki, ta ciekawostka zrewidowała moją wiedzę.
- 42
@Eestel: warto też dodać że ogromna grawitacja Jowisza jest swoistym "ochroniarzem" Ziemii. W historii wszechświata Jowisz przyjął kilka ogromnych ciosów (asteroid, małych komet), które prawdopodobnie mogły zmierzać w kierunku naszej planety.
- 25
Szkoda że to fejk, ale fakt - ładny.
Tu też inny, ładny fejk...
Niestety w rzeczywistości nie ma tak efektownych widoków...
Tu też inny, ładny fejk...
Niestety w rzeczywistości nie ma tak efektownych widoków...
- 335
Wasze zastanowienie po moim ostatnim wpisie wzbudziła kwestia natury gazowych olbrzymów. Spieszę zatem z wyjaśnieniami.
To, że Jowisz, Saturn, Uran i Neptun składają się w głównej mierze z wodoru i helu nie oznacza, że te pierwiastki występują tam w takiej formie, jaką znamy na Ziemi. Jako gaz można je napotkać tylko blisko górnej granicy chmur, gdzie nie oddziałuje na nie wysokie ciśnienie (przykładowo - na Jowiszu do około 1000 kilometrów). Wraz z głębokością przechodzą w formę płynną, by z czasem przejść do formy zestalonej, która szczelnie otula jądro. Przypuszczenie, że jest ono zbudowane z pierwiastków cięższych wiąże się z hipotezą powstawania planet, która zakłada, że początkowo powstać musiały planetozymale (zarodki planet) na tyle masywne, by przyciągać duże ilości gazu.
Jak podkreśliłem wcześniej, wnętrze planet gazowych nie ma wyraźnego podziału na warstwy. Gazy przechodzą z jednej formy w drugą stopniowo, nierzadko wędrując wewnątrz globu. Z tego też powodu w chmurach olbrzymów występują chociażby wyładowania atmosferyczne i bardzo silne wiatry. Dość charakterystyczne dla planet gazowych są poziome pasy chmur, naprzemiennie rotujące w przeciwnych kierunkach. Przypuszcza się, że to właśnie one są odpowiedzialne za powstawanie tworów pokroju sześciokątnej burzy na północnym biegunie Saturna. Dodam jeszcze tylko, że przez górną warstwę chmur przedarła się kometa Shoemaker-Levy 9, która w 1994 roku "wpadła" w głąb Jowisza.
Wróćmy
To, że Jowisz, Saturn, Uran i Neptun składają się w głównej mierze z wodoru i helu nie oznacza, że te pierwiastki występują tam w takiej formie, jaką znamy na Ziemi. Jako gaz można je napotkać tylko blisko górnej granicy chmur, gdzie nie oddziałuje na nie wysokie ciśnienie (przykładowo - na Jowiszu do około 1000 kilometrów). Wraz z głębokością przechodzą w formę płynną, by z czasem przejść do formy zestalonej, która szczelnie otula jądro. Przypuszczenie, że jest ono zbudowane z pierwiastków cięższych wiąże się z hipotezą powstawania planet, która zakłada, że początkowo powstać musiały planetozymale (zarodki planet) na tyle masywne, by przyciągać duże ilości gazu.
Jak podkreśliłem wcześniej, wnętrze planet gazowych nie ma wyraźnego podziału na warstwy. Gazy przechodzą z jednej formy w drugą stopniowo, nierzadko wędrując wewnątrz globu. Z tego też powodu w chmurach olbrzymów występują chociażby wyładowania atmosferyczne i bardzo silne wiatry. Dość charakterystyczne dla planet gazowych są poziome pasy chmur, naprzemiennie rotujące w przeciwnych kierunkach. Przypuszcza się, że to właśnie one są odpowiedzialne za powstawanie tworów pokroju sześciokątnej burzy na północnym biegunie Saturna. Dodam jeszcze tylko, że przez górną warstwę chmur przedarła się kometa Shoemaker-Levy 9, która w 1994 roku "wpadła" w głąb Jowisza.
Wróćmy
- 26
@Eestel: Coś konkretnego w końcu, a taki wałensa wrzuci fotkę z podpisem typu Dd i 1-2k plusów, nie o takie mirko nic nie robiłem.
- 20
@Wariner: Tutaj jest film: https://www.youtube.com/watch?v=CiLNxZbpP20
Wątpię, Jowisz i inne gazowe olbrzymy mogą nam się wydawać miękkie jak chmurka, ale naprawdę, jak zostało to podkreślone we wpisie, mamy tam bardzo wysokie ciśnienia, które zbijają materię. Sama kometa też nie spadła w jednym kawałku. Najpierw została rozerwana przez grawitację naszego olbrzyma, a dopiero przy następnym przelocie jej kawałki spadły na powierzchnię, spalając się w atmosferze i eksplodując.
W obrazku porównanie wielkości eksplozji
Wątpię, Jowisz i inne gazowe olbrzymy mogą nam się wydawać miękkie jak chmurka, ale naprawdę, jak zostało to podkreślone we wpisie, mamy tam bardzo wysokie ciśnienia, które zbijają materię. Sama kometa też nie spadła w jednym kawałku. Najpierw została rozerwana przez grawitację naszego olbrzyma, a dopiero przy następnym przelocie jej kawałki spadły na powierzchnię, spalając się w atmosferze i eksplodując.
W obrazku porównanie wielkości eksplozji
- 894
Tak jak obiecałem, mój kolejny wpis poświęcony będzie ogólnej charakterystyce gazowych olbrzymów. Wczorajsza notka na temat Saturna spotkała się z dużym zainteresowaniem, ale i sporą liczbą pytań na które, mam nadzieję, uda mi się teraz przynajmniej częściowo udzielić odpowiedzi.
Najogólniejszy podział zakłada istnienie w naszym Układzie Słonecznym dwóch typów planet: skalistych (Merkury, Wenus, Ziemia, Mars) oraz gazowych (Jowisz, Saturn, Uran, Neptun). Różnią się one między sobą diametralnie. Te pierwsze są stosunkowo niewielkie, mają dużą gęstość i długi okres obrotu wokół własnej osi. Gazowe giganty z kolei imponują rozmiarami (największy z nich, Jowisz, jest tylko dziesięciokrotnie mniejszy niż Słońce), mają bardzo małą średnią gęstość (Saturn nawet mniejszą niż gęstość wody, pozostałe planety gazowe nieznacznie ją przekraczającą). W dodatku bardzo szybko obracają się wokół własnej osi.
Największe planety Układu Słonecznego swoją nazwę zawdzięczają budowie. Ich głównymi składnikami są głównie wodór i hel z domieszkami innych pierwiastków. Nie posiadają, tak jak ciała skaliste, stałej powierzchni. Pod okrywającą je warstwą chmur kryje się gaz, gęstniejący wraz z głębokością a czasem przechodzący nawet w formę metaliczną. Otula ona niewielkie, skaliste jądro.
Cechą
Najogólniejszy podział zakłada istnienie w naszym Układzie Słonecznym dwóch typów planet: skalistych (Merkury, Wenus, Ziemia, Mars) oraz gazowych (Jowisz, Saturn, Uran, Neptun). Różnią się one między sobą diametralnie. Te pierwsze są stosunkowo niewielkie, mają dużą gęstość i długi okres obrotu wokół własnej osi. Gazowe giganty z kolei imponują rozmiarami (największy z nich, Jowisz, jest tylko dziesięciokrotnie mniejszy niż Słońce), mają bardzo małą średnią gęstość (Saturn nawet mniejszą niż gęstość wody, pozostałe planety gazowe nieznacznie ją przekraczającą). W dodatku bardzo szybko obracają się wokół własnej osi.
Największe planety Układu Słonecznego swoją nazwę zawdzięczają budowie. Ich głównymi składnikami są głównie wodór i hel z domieszkami innych pierwiastków. Nie posiadają, tak jak ciała skaliste, stałej powierzchni. Pod okrywającą je warstwą chmur kryje się gaz, gęstniejący wraz z głębokością a czasem przechodzący nawet w formę metaliczną. Otula ona niewielkie, skaliste jądro.
Cechą
@Eestel: Bardzo fajna seria :)
Tylko mała uwaga. Piszesz, że Jowisz jest tylko ok. 10 razy mniejszy od Słońca. Jest mniejszy prawie o 1000 razy, 10 razy mniejsza jest tylko jego średnica :) W sumie to co piszesz też jest poprawne, co najwyżej mogłeś sprecyzować, że chodzi o średnicę.
Tylko mała uwaga. Piszesz, że Jowisz jest tylko ok. 10 razy mniejszy od Słońca. Jest mniejszy prawie o 1000 razy, 10 razy mniejsza jest tylko jego średnica :) W sumie to co piszesz też jest poprawne, co najwyżej mogłeś sprecyzować, że chodzi o średnicę.
- 104
@Eestel: uwielbiam to uczucie kiedy jeszcze przyswajasz wpis Estela z wczoraj, a już widzisz kolejny wrzucony. Kocham Cię Estel, odkrywaj ze mno kosmos.
No to i mnie się przytrafiło złamać nogę na prostej drodze nikt nie zna dnia i godziny
- 904
- 297
Grzechem byłoby pożegnać układ Saturna bez wpisu o samej tej planecie, drugiej co do wielkości w naszym Systemie Słonecznym.
Przede wszystkim, gęstość Saturna jest mniejsza niż wody - wynosi zaledwie 0,687 grama/centymetr sześcienny. To wartość najmniejsza spośród wszystkich planet Układu i jedyny taki przypadek w całym systemie. Mimo niskiej gęstości, szósta w kolejności oddalenia od naszej Dziennej Gwiazdy planeta i tak jest znacznie cięższa od Ziemi - około 95 razy. Cechą charakterystyczną jest niezwykły układ pierścieni, będący zapewne pozostałością po krążącym niegdyś i zniszczonym przez siły pływowe księżycu.
Jako pierwszy istnienie pierścieni zaobserwował już Galileusz, odkrywca czterech największych księżyców Jowisza. Wziął je jednak omyłkowo za dwa duże ciała, okrążające planetę. Właściwą ich naturę odkrył dopiero Christian Huygens, na którego cześć nazwano ostatnią sondę, która odwiedziła system Saturna. To właśnie ona uchwyciła, przedstawioną poniżej tarczę planety wraz z systemem pierścieni przysłaniającą Słońce.
Kolejną
Przede wszystkim, gęstość Saturna jest mniejsza niż wody - wynosi zaledwie 0,687 grama/centymetr sześcienny. To wartość najmniejsza spośród wszystkich planet Układu i jedyny taki przypadek w całym systemie. Mimo niskiej gęstości, szósta w kolejności oddalenia od naszej Dziennej Gwiazdy planeta i tak jest znacznie cięższa od Ziemi - około 95 razy. Cechą charakterystyczną jest niezwykły układ pierścieni, będący zapewne pozostałością po krążącym niegdyś i zniszczonym przez siły pływowe księżycu.
Jako pierwszy istnienie pierścieni zaobserwował już Galileusz, odkrywca czterech największych księżyców Jowisza. Wziął je jednak omyłkowo za dwa duże ciała, okrążające planetę. Właściwą ich naturę odkrył dopiero Christian Huygens, na którego cześć nazwano ostatnią sondę, która odwiedziła system Saturna. To właśnie ona uchwyciła, przedstawioną poniżej tarczę planety wraz z systemem pierścieni przysłaniającą Słońce.
Kolejną
@Viking: W przypadku planet gazowych niezwykle ciężko określić, co uznawać za ich "powierzchnię". Wobec tego zwykło się określać ich parametry (typu właśnie okres obrotu) na podstawie górnych, widocznych warstw chmur.
@Eestel: Przy okazji powinno się nadmienić, że sonda Cassini jest na orbicie Saturna już od 2005 roku i do dnia dzisiejszego prowadzi badania. Jednym z najciekawszych zjawisk na Saturnie jest charakterystyczny układ chmur na biegunie - heksagon:
- 813
Enceladus to kolejny charakterystyczny punkt w układzie Saturna. Ten stosunkowo niewielki (zaledwie 499 kilometrów średnicy) satelita odbija aż 99% padającego nań światła słonecznego. To największa wartość spośród wszystkich znanych obiektów okrążających naszą Dzienną Gwiazdę. Swoją niezwykle jasną powierzchnię zawdzięcza istnieniu gejzerów, wyrzucających z jego wnętrza cząsteczki lodu. Część z nich opada na księżyc, lecz sporo ulatuje także w przestrzeń kosmiczną, tworząc jeden z pierścieni Saturna.
Skąd na tak niewielkim satelicie, w dodatku
Skąd na tak niewielkim satelicie, w dodatku
- 116
Wróżę ci świetlaną przyszłość na tym portalu.
@Niedokonczone_Zdani: czy ja wiem. W końcu mu się te kulki skończą, a śmieszne obrazki się nie kończą.
@Lipathor: Tak jest, oczywiście orbitalny, czeski błąd, przepraszam i dziękuję za zwrócenie uwagi! :)
#bojowkadaty #heheszki
Komentarz usunięty przez autora