Policjant urażony, bo kibic szedł na mecz i gwizdał.
Sytuacja w Białymstoku z meczu na mecz jest coraz bardziej absurdalna. Policja w ramach "prewencyjnych działań" zniechęca jak najwięcej osób do przychodzenia na stadion. Zobaczcie co oni wyprawiają - wykopujcie, by jak najbardziej nagłośnić sprawę.
z- 157
- #
- #
Sytuacja pierwsza - jeszcze bardzo zimny wieczór, Łódź, ulica piotrkowska (deptak!), ulewa max, ja z dziewczyną, nieprzygotowani (bez parasola). Idziemy do znajomych mieszkających na piotrkowskiej, przechodzimy na drugą stronę ulicy (po deptaku, ruch uliczny tylko dla mieszkańców, ograniczenie do 30km/h) - zero aut, deszcz leje, miga zielone, więc przechodzimy. Po 3 minutach, tuż przed bramą znajomych zajeżdża nam drogę suka (furgon policji), każą nam wchodzić przy kilkuanstu osobach do srodka, jakbysmy byli jakimis kryminalistami. Nieważne, że zielone migało - tuż przed tym jak skończylismy przechodzić zgasło i zapaliło się czerwone. Mandat po 100 zł dla każdego. Mówię im: panowie, kurde, ulewa jest, jestesmy cali przemoczeni, nic nie jechało, to jest deptak - nie i !$%#, auto mogło w każdej chwili przecież wyfrunąć spod ziemi, a na migającym zielonym się nie wchodzi. Mandat.
Sytuacja druga, ja i dwie koleżanki w parku (helenów), pierwszy gorący dzień wiosny, rozlożylismy się zdala od ludzi na polance na kocu i mielismy po 1 piwku (łącznie 3) każdy, umawialismy sie na majówkę - zajeżdza radiowóz, mandat 100 zł od piwa. Ci przynajmniej byli sympatyczni, to im trzeba oddać. Sami mówili, że prawo !$%#owe, ale muszą wypisać mandat (p%@%$@@enie, ale chociaż łatwiej było go przyjąć jak się miło