Jestem z niebieskim od 2 lat, fantastycznie się dogadujemy od początku, razem mieszkamy. Mamy po 24 lata, jesteśmy oboje zaangażowani w ten związek, a chłopak to prawdziwy skarb... bystry, zaradny, wspierający. Wiele razy pomagał mi w różnych trudnych sytuacjach, więc nie mam wątpliwości, że naprawdę się o mnie troszczy. Nie jest też typem zazdrośnika i nie ma kontrolujących tendencji, zawsze czułam się swobodnie i miałam swoją przestrzeń. Kilka dni temu odkryłam, że zainstalował na moim telefonie keyloggera. Bardzo mnie to zdziwiło, postanowiłam mu o tym powiedzieć. Niebieski posmutniał i łamiącym głosem powiedział, że mnie kocha całym sercem, ale przeżył wcześniej dwie zdrady, strasznie je odchorował i musiał się jakoś zabezpieczyć, żeby więcej nie cierpieć... Do tego podobno jego kumpel kiedyś wpadł w depresję przez narzeczoną, która przyprawiała mu rogi. Mówiłam mu, że zaufanie to przecież podstawa związku, on na to, że rozumie, ale zbyt wiele doświadczył, by zaufać bezgranicznie bez sprawdzania, a przecież ma prawo kochać i być kochanym... Ostatecznie przeprosił i dał mi wolną rękę, chociaż widzę, że nie może się pozbierać.