Piję właśnie piwo na jakimś rondzie, na które wszedłem nie po przejściu, zaraz będę prowadził auto w "stanie nietrzeźwości" i bez pasów, a gdybym miał teraz motocykl to jechałbym przez te parę ulic bez kasku na własną odpowiedzialność. Wiecie dlaczego?
Bo jestem teraz w kraju, w którym na wielu polach panuje normalność. #!$%@? i burdel, ale paradoksalnie również normalność. Bo takie drobne, codzienne rzeczy, pewna doza zaufania do obywatela i prostej, codziennej
Bo jestem teraz w kraju, w którym na wielu polach panuje normalność. #!$%@? i burdel, ale paradoksalnie również normalność. Bo takie drobne, codzienne rzeczy, pewna doza zaufania do obywatela i prostej, codziennej
Mój wpis będzie raczej utrzymany w tonie gloryfikującym system norweski i jednocześnie demonizującym ten polski, więc na początku muszę zawrzeć próbę pewnego usprawiedliwienia dla Polski: Norwegia ma wielokrotnie od nas mniejszą gęstość zaludnienia, dodatkowo różnych wędrówkowych perełek w otoczeniu natury jest tu znacznie więcej niż w Polsce, tak więc powierzchnia tych pięknych terenów przypadająca na jednego mieszkańca jest tu wybitnie
Also nie posraj się z tym zagrożeniem dla pieszych, akurat quadami i motocyklami mało kto jeździ po jakichś ważniejszych szlakach turystycznych, zazwyczaj są to randomowe leśne drogi, rowerzysty #!$%@?ącego downhill pomiędzy spacerującymi ludźmi też jakoś nie widziałem.