Jeśli R.Czarnecki byłby posłem na Sejm RP, to afery z kilometrówkami by nie było
Kilometrówki w Sejmie bazują na bezgranicznym zaufaniu. Poseł wpisuje w odpowiednią komórkę, ile kilometrów przejechał i za każdy otrzymuje 1,15 zł. Nie musi raportować skąd, dokąd i w jakim celu podróżował. Ba, nie musi nawet dostarczyć faktur ani paragonów za paliwo.
Goods z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 41
- Odpowiedz
Komentarze (41)
najlepsze
@Copperhead: świetny sposób żeby do polityki zachęcić najwybitniejsze jednostki
Trochę jak plebs żądający likwidacji immunitetu - puste populistyczne hasełka zawsze znajdą poklask
Dlaczego oni nie muszą nic dokumentować a ja jako przedsiębiorca muszę pisać kilometrówkę
Generalnie chodzi o to że posłowie mają miesięcznie przydział "na swoje biuro poselskie", którego nie można tak o to przelać na swoje konto, tylko trzeba pokrywać tym koszty (wynajmować lokale, zatrudniać ludzi) i tzw kilometrówka jest jednym z dopuszczalnych kosztów, który wyjątkowo trafia do kieszeni posła jako rekompensata za podróże, tylko na bazie deklaracji. Czyli de facto posłowie kilometrówką okradają swój budżet
Komentarz usunięty przez moderatora