Przede wszystkim, nie wiem, na ile mogę sobie tutaj pozwolić, żebym z ofiary nie stał się przestępcą. Historię spróbuję opisać w nieco ogólny sposób, licząc na Waszą pomoc w kwestii tego, co mogę udostępnić, a czego lepiej w mojej sytuacji nie robić.
W 2022 roku postanowiłem wykonać generalny remont mieszkania, przeznaczając na to wszystkie swoje oszczędności. Jednym z etapów całego procesu było wykonanie mebli na moje zamówienie. Zdecydowałem się na firmę PRZEPIS NA KUCHNIE, KATARZYNA PFEIFER, która na rynku istniała od wielu lat, miała swoje studio, a osoba je prowadząca wydawała się być wiarygodna. Oczywiście, podpisałem również umowę, a nawet dwie.
Pierwsza umowa dotyczyła wykonania mebli kuchennych, a druga - mebli do pozostałej części mieszkania (salon, sypialnia, pokój biurowy, łazienka). Kwestię pierwszej umowy nieco pominę. Napiszę tylko, że kuchnia "urodziła się" w ogromnych bólach i gdyby nie uczciwość (w sumie to za małe słowo, bo finalnie okazało się, że człowiek ten do całego przedsięwzięcia dopłacił, a sam stracił na współpracy z w/w firmą sporą ilość pieniędzy) stolarza, to i tutaj byłby duży problem.
Druga umowa opiewała na kwotę 50 000zł i przy jej podpisywaniu wpłaciłem zaliczkę w kwocie 25 000zł z tytułu faktury, którą otrzymałem. Dodam może, że umowa ta została podpisana na długo przed realizacją mebli kuchennych. Wtedy jeszcze wszystko wydawało się być w jak największym porządku. Sytucja nabrała tempa po "realizacji" umowy na meble kuchenne. Nagle telefon firmowy - PRZEPIS NA KUCHNIE, KATARZYNA PFEIFER - przestał odpowiadać, a studio zostało zamknięte. Domyśliłem się, co się dzieje i udałem się do adwokata.
W kwietniu 2023 roku, na rozprawie z mojego powództwa, sąd orzekł o:
- zasądzeniu od pozwanej, na moją rzecz, kwoty 25 000zł;
- zasądzeniu od pozwanej, na moją rzecz, kwoty 4 867zł, wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie, tytułem zwrotu kosztów procesu.
Niestety, ale wyrok sądu najprawdopodobniej nie zrobił żadnego wrażenia na pozwanej - nie nastąpił żaden kontakt z jej strony, a na konto nie wpłynęła nawet złotówka. Sprawa została skierowana więc do komornika. Do dnia dzisiejszego, z tytułu egzekucji komorniczej, odzyskałem zaledwie 2000zł, a ostatnie wpłaty to kwoty rzędu 90zł. Podejrzewam, że odsetki rosną szybciej, niż zostałbym spłacony kwotami tego rzędu. Dodam, że w batalię o sprawiedliwość zainwestowałem już około 10 000zł, których raczej już nie odzyskam.
W międzyczasie, w październiku 2023 roku, sprawa została również zgłoszona - z art. 286 § 1 KK - do prokuratury. Ja oraz stolarz, który wykonywał dla mnie meble, i który również dość mocno finansowo ucierpiał na współpracy z firmą PRZEPIS NA KUCHNIE, KATARZYNA PFEIFER, złożyliśmy obszerne zeznania. W dniu dzisiejszym, czyli 8 miesięcy później, otrzymałem z prokuratury pismo, informujące mnie o umorzeniu dochodzenia. Nie wiem, czy pismo takie mogę tutaj zamieścić, a jeśli tak, to jakie dane należy z niego wymazać. Wstawię jednak uzasadnienie:
W dniu 26 października 2023 r. pełnomocnik ... w osobie adw. ... Kancelaria Adwokacka "..." złożył zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Zgierzu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa oszustwa tj. o czyn z art. 286 § 1 KK. W toku prowadzenia postępowania wykonano szereg czynności procesowych mających na celu zebranie i prawidłowe zabezpieczenie materiału dowodowego. Między innymi przesłuchano osobę zawiadamiającą (ja), jak również przesłuchano osobę ... (stolarz). Należy również wskazać, że uzyskano obszerne wyjaśnienia złożone przez ... (podejrzana). Zebrany materiał dowodowy oraz wykonana jego analiza jasno wskazuje na fakt, iż podejrzana nie miała zamiaru dokonania czynu zabronionego, o którym mowa w zarzucie. Mając na uwadze powyższe postanowiono jak na wstępie (o umorzeniu dochodzenia).
Ocenę uzasadnienia pozostawiam Wam.
Na ten moment wyczerpałem już chyba wszystkie dostępne możliwości, jakie miałem. Pozostaje mi już tylko podanie do publicznej wiadomości nazwy firmy (PRZEPIS NA KUCHNIE, KATARZYNA PFEIFER), która naraziła mnie nie tylko na straty finansowe, ale również na straty czasowe, a przede wszystkim - te związane z moim zdrowiem. Firma już nie istnieje, ale, na wszelki wypadek, zalecam ostrożność w podejmowaniu decyzji o jakiejkolwiek współpracy.
Zawsze myślałem, że w tak oczywistych sprawach sprawiedliwość robi swoje i wszystko - w taki czy inny sposób - kończy się dobrze. Dzisiaj ten mit prysł. Nie wiem, może jestem nieobiektywny, ale z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że można zabrać komuś ciężko zarobione pieniądze i żadnych konsekwencji z tego tytułu nie ponieść (no, może poza kilkoma mało znaczącymi niedogodnościami).
Jeśli ktokolwiek z Was ma pomysł, co mógłbym jeszcze zrobić lub gdzie się udać, aby odzyskać stracone pieniądze albo przynajmniej przyczynić się do ukrania osoby, która mi je "odebrała" - będę wdzięczny ze wszelkie sugestie. Zainwestowałem w to sporo pieniędzy i wysiłku i trochę szkoda jest mi powiedzieć PAS.
Komentarze (178)
najlepsze
Chłopie, zaliczka przy takiej umowie max 5000 zł. Owszem, straciłbyś te 5000 zł, ale ile czasu i dodatkowych pieniędzy byś zaoszczędził.
Przecież nie naśle jakiś karków z obcinaczką do palców.
Bank tak samo jak poszkodowana osoba fizyczna wygra sprawę w sądzie i d--a.
Pewnie po jakimś czasie zrobią kalkulacje i sprzedadzą za część kasy dług jakiejś firmie od długów, która będzie sobie wydzwaniać do dłużnika i tyle...
Dłużnik już dawno pozbył się majątku na rzecz małżonka czy mamy lub taty, jeździ pożyczonym Porsche i mieszka u małżonka, nie
To nie zaliczka tylko pierwsza rata z dwóch. Zaliczką byłoby 10%.
A jeśli firma nie chce, to szukam do skutku.
@l33twannabe:
Żaden się tego nie podejmie bez conajmniej 40-50%. Tylko desperat. Standardem jest 50% przed. Kolejne 40% po wizycie na warsztacie , że meble są gotowe do montażu i 10% po montażu.¯\(ツ)/¯
No ale, paaanie, bank nie umi odebrać swojej kasy, one takie biedne i gupie som, nie dadzom se rady.
No chyba. że szeregowy Kowalski zalegnie z ratą kredytu o 1 dzień,