"Strefy wolne od dzieci" w Korei Południowej
W Korei Południowej powstało ponad pół tysiąca "stref wolnych od dzieci". - Maluchy krzyczały, rzucały jedzeniem. Ich zachowanie mogło irytować klientów - wyjaśnia przedstawicielka eleganckiej restauracji. Jednocześnie w kraju nasila się kryzys demograficzny.
zwierzont z- #
- #
- #
- #
- #
- 235
- Odpowiedz
Komentarze (235)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
To akurat w sumie norma. Jeśli ludzie chcą mieć choć chwilę dla siebie i zjeść coś zamiast biegać non-stop za dzieckiem po całej restauracji, to puszczają mu bajki. Nie mówię, że to dobrze, po prostu tak jest.
@Jarkendarion: Rozumiem potrzebę, jednak zastanawiam się gdzie wy chodzicie do tych lokali, że wszędzie bachory są.
Ja gdzie nie pójdę to nie ma żadnych kobiet z bombelkami (oczywiście nie mówię o maku czy czymś
Bo oczywiście to twoje podejście będzie tym dobrym.
Moim zdaniem istnieją dużo lepsze miejsca na socjalizowanie się - takie, gdzie nie ma niedzieciatych ludzi, którzy próbują się zrelaksować. Są różnego rodzaju bawilandie, restauracje dedykowane rodzicom, imprezy rodzinne, itp. Poza tym to nie jest tylko kwestia ułożenia. Oczekiwanie, że dziecko będzie przez godzinę siedziało na tyłku i prawie nic nie robiło, jest po prostu niedorzeczne. Niektórym dzieciom to może pasować, innym nie i nawet jeśli generalnie umieją się