WYGASZANIE PRZEDSIĘBIORCZOŚCI W PAŃSTWIE Z DYKTY I TEKTURY
Jakby ktoś się zastanawiał nad motywem dzisiejszego wpisu to jest dosyć prosty. Musiałam pokonać blisko 150 km tylko dlatego, bo uwaga: „Proszę Pana, podpis elektroniczny jest ważny w sprawach składanych elektronicznie, tutaj było składane papierowo, także wymagamy oryginału podpisanego przez Pana własnoręcznie, bo w tym przypadku podpis elektroniczny nie jest oryginałem”. No i po co było wprowadzać profil zaufany, podpisy elektroniczne, skoro mentalnie nadal grzebiemy się w latach 90.
Jako przedsiębiorca powinnam mieć mocno liberalne poglądy gospodarcze, tymczasem im dłużej tkwię w naszym systemie, tym bardziej moje oczekiwania są wygaszane. Nie marzy mi się już minimalizacja podatku dochodowego, zmniejszenie ilości urzędów, czy likwidacja zezwoleń i koncesji. Po latach doświadczeń marzy mi się, by to co jest chociaż formalnie – jakkolwiek funkcjonowało, bo nie działa i od tego trzeba zacząć, a nie od wierzchołka góry lodowej.
Niepojęte jest to, że w dobie „Jednolitych Plików Kontrolnych”, czy „mikro rachunku podatkowego” urzędy nie mają ujednoliconej bazy danych. Przychodzi Ci pismo w sprawie jakiś wyjaśnień np. z ZUS. No i jak ten ostatni idiota siedzisz nad tym parę godzin i przepisujesz dane, które powinny być dla organów powszechnie dostępne. Mała rzecz, a ile by zmieniła. Im dalej idziesz w czeluść biznesu, tym bardziej nie śnisz o zmniejszeniu biurokracji, a chociażby o tym, by decyzje na podstawie Kodeksu Postępowania Administracyjnego były wydawane w 30 dni (te które mają taki termin), a nie 130 dni. Tak wygaszają się coraz bardziej twoje oczekiwania.
Spóźniając się dzień z odwołaniem nie możesz liczyć na litość, gdy oni spóźniają się pół roku – czekaj kutołaku.
Kolejna sprawa to szeroko rozwinięta „kultura Polskiego biznesu”, polegająca na niepłaceniu swoim kontrahentom. Łudzisz się, że kiedyś odzyskasz swoje pieniądze – kiedyś – za dwa lata kiedy ktoś łaskawie ruszy twoje akta ze straty owianej kurzem, co z tego, że wtedy będzie już za późno. Nie marzysz wtedy o niskim podatku dochodowym, a o tym by móc pokryć koszty sądowe, ano i żeby twój „klient” miał cokolwiek do windykacji nie zapisane na żonę, czy przypadkową kochankę.
Kiedy jesteś w małej gminie i pewny siebie siedzisz przed oczyma Pani ubranej w białą koszulę i recytujesz jej podstawę prawną, na podstawie której powinna Ci wydać pozytywna decyzję – słyszysz: „Proszę Pana, tu u nas? W takiej małej gminie? My takich rzeczy nie robimy! Proszę sobie jechać do dużego miasta! Wiem, że ma Pan podstawę prawną, ale to nie u nas, jedzie Pan gdzie indziej, oni będą wiedzieli, a gdzie my, skąd mamy to wiedzieć!”. Wtedy myślisz… po co Ci znajomość prawa, skoro i tak z nią nic nie zrobisz, a nie fantazjujesz o ograniczaniu roli państwa w gospodarce.
Co muszą myśleć długoletni właściciele sklepów nocnych w Warszawie (w tym roku), kiedy zabrakło dla niektórych koncesji… Dlaczego? Zgodnie z prawem restauracje w czasie lockdownu bez niej nie mogły sprzedać swojego towaru (alkoholi), więc ją wykupiły. Zabrakło jej przez to dla sklepów… Czy nadal chce Ci się go prowadzić? Jak już jesteśmy przy restauracjach, co czuje jej właściciel czekając na odbiór sanepidu, kiedy musi uiszczać w tym czasie czynsz za lokal a nie może funkcjonować? Nie wspominając nawet dokładniej o innej branży, w której są dokonywane oględziny nadzoru budowlanego. Twoje oczekiwania są wygaszane, marzy Ci się coraz mniej. Zamiast rozważań o mniejszych podatkach, minimalizacji biurokracji – bujasz w obłokach na myśl o tym, by chociaż obecny system jakkolwiek funkcjonował.
Mimo wszystko i tego wszystkiego ostatnio przeprowadzono badanie pokazujące, że młodzi (urodzeni po 1999 r.) za najatrakcyjniejszą formę pracy uważają własną firmę (39,7 proc.) i chcieliby ją założyć lub przejąć po członku rodziny. Także jest jeszcze nadzieja i pomimo mocno pejoratywnego wpisu myślę, że warto to zrobić, a do każdej praktycznie sytuacji da się dostosować. Tylko najwyżej zaczniesz częściej mówić do siebie powszechnie znane wulgaryzmy.
Komentarze (133)
najlepsze
Te oczekiwania też da się wygasić. W wygaszaniu ambicji to mamy chyba najlepszy rząd od 89.
Czasami mam wrażenie, że ich program jest kopią pewnego programu.
Nie bardzo rozumiem ten fragment "walki + konkurencja"
Na pierwszy egzamin teoretyczny przyniosłem tylko telefon z aplikacją mObywatel bo tam mam wszystkie podpięte dokumenty. Egzaminator wyprosił mnie, bo to nie jest dokument stwierdzający moją tożsamość zgodnie z regulaminem WORD (i faktycznie, sprawdziłem). Tylko w takim razie na ch** mi ten kaktus skoro nie mogę z niego skorzystać?
Przychodzę na egzamin poprawkowy. Przyniosłem dowód plastikowy i paszport
Dajecie się nabrać na jakieś slogany z telewizji.
Przedsiębiorca to złodziej. Tak było i tak jest - nic w tej materii się nie zmienia.
Mój kontrahent ma teraz kontrolę urzędu bo chciał odzyskać VAT. Został oskarżony o to, że chce ten VAT wyłudzić, a koszty które poniósł są nieprawdziwe.
Pytasz się urzędnika na jakiej podstawie tak twierdzi, a on rozbrajająco: "nie muszę tego udowadniać".
Bo
- przy rejestracji działalności trzeba wysłać zdjęcie biura ( xD ), rozumiecie, żeby przypadkiem nikt nie tworzył słupów bez BIURA ( xD ); jak ktoś chce oszukać państwo na spore pieniądze to sobie z takim gównem poradzi, a zwykły człowiek musi się męczyć w czasach wirtualnych biur; wydłuża to czas rejestracji od 7 do nawet 30 dni (!), za PEŁO zakładanie działalności to było 3
PPW czyli Pośredniczący Podmiot Węglowy funkcjonuje już bodajże od 2012 roku. Składaliśmy deklaracje podatkowe AKC-WW,
na początku jak całą akcyzą zajmował się urząd celny, opacznie na szkoleniu pracownik zrozumiał obowiązki podmiotu i nie wysyłaliśmy
zestawień podmiotów zwolnionych z akcyzy, którym sprzedaliśmy węgiel, kara? 400zł gdzieś
To się bierze z faktu, że jest za dużo urzędasów, którzy muszą wykazywać potrzebę istnienia ich ciepłych posadek. I armia idiotów pod kierownictwem kolejnej armii idiotów wymyśla takie bzdety, a zwykły człowiek musi z tym walczyć.