Kiedyś gdy studiowałem na Uniwersytecie Warmińsko-mazurskim i siedziałem nad jeziorem kortowskim popijając trunki ze znajomymi wiosną jakiś koleś postanowił, że urozmaici czas swoim znajomym. Rozebrał się, wziął rozpęd i skoczył na główkę do wody mającej jakieś pół metra - praktycznie zaraz przy brzegu. Jak to zobaczyłem od razu wiedziałem, że będzie źle. Koleś po prostu został w tej wodzie i się nie wynurzał. Jego kumple od razu dali nogi za pas, a
@Manah: studenciki, wszyscy po piwkach więc się pewnie obawiali konsekwencji. Tak czy inaczej na miejscu skoczka jeśli przeżył i ma się dobrze, już nigdy bym się do żadnego nie odezwał.
za każdym razem przy tego typu historiach przypomina mi się zdarzenie sprzed 20 lat. koniec podstawówki, 6 klasa, idziemy cała klasa na wagary nad staw. (może to był pierwszy dzień wiosny?). na pewno było bardzo ciepło. no i kolega zwala ciuchy i bez myślenia, jeb k---a z pomostu, z 1.5m wysokości do wody skoczył na głowę ale blisko brzegu dość. k---a mać. jak to zobaczyliśmy ლ(ಠ_ಠლ)
I pamiętajcie że wcale głęboka woda nie uchroni was przed taki paraliżem. Wystarczy złe ustawienie głowy przy skoku na główkę - impet uderzenia w taflę wody wystarczy by odgiąć kręgosłup w taki sposób by go złamać.
@Jechanka: To jest specjalnie tak zrobione. Wkładasz sobie wtedy jedną słuchawkę do ucha. Wszyscy myślą, że masz kontakt z bazą, a Ty po prostu sobie słuchasz wywiadzik.
Komentarze (142)
najlepsze
@kebab-case: Słowo klucz. Tak samo jak można chodzić sobie normalnie, ale jak krzywo nogę postawisz to na prostej drodze sobie coś uszkodzisz.
Milion razy słyszałem takie wysrywy ludzi którzy mają steropian między uszami.