Hm, szukalem pracy cale 4 dni. W ciagu 2 godzin zrozumialem, ze na oferty ze slowami kluczowymi: marketing, doradztwo, konsultant, reprezentant nawet nie zwracac uwagi - w 90% wciskanie ludziom gowna, w dodatku za prowizje.
Nastepna sprawa. Jesli idziesz na rozmowe i zaczynaja padac pytania: "Na ile w skali od 1 do 10 oceniasz wlasna komunikatywnosc" i inne takie formulki, to mozna od razu odpuscic.
Lepiej isc popracowac fizycznie, mniej sie czlowiek
@ADSSADFDFS: Później Ci powiedzą, że ogłoszeń jest masa - czemu zatem nie masz pracy? Praca fizyczna jest rozwiązaniem, niestety i ten rynek zaczyna być patologiczny.
@chupa To mógł być jakiś gówniany sklepik który ma franczyznę z cyfrą. Warto ich podpieprzyć do Cyfry+ w Warszawie - czy wiedzą, co sklepik robi z ich marką.
@chupa: Trzymaj się z daleka od wszelkich 'ankiet' i 'handlowców, serwisantów, magazynierów'. Kiedy zaczynałem wchodzić w świat ludzi pracujących, dwukrotnie zdarzyło mi się paskudnie naciąć. Za pierwszym razem oferta 'handlowca, serwisanta, magazyniera' okazała się być ofertą pracy domokrążcy wciskającego babciom i dziadkom Cyfrę + (swoją drogą, wprowadzała mnie ciekawa ekipa - zaczynali dzień od wciągnięcia sobie po kresce), za drugim razem oferta 'ankietera' sprowadziła się do zadawania znakomicie dobranych pod kątem
@chupa: Takich firm jest bezliku. Oprócz akwizycji Cyfry , perfum, i magicznych przetykaczy do kibla zajmują się też przedłużaniem umów dla Orange i szybkimi pożyczkami gotówkowymi. :D
Kiedyś szłam spóźniona do pracy, dorwał mnie koleś, który musiał biec obok mnie chodnikiem i wypytywał po angielsku gdzie w Wwie jest pomnik Neptuna przy ulicy Piotrkowskiej. Jak odparłam, że pomnik jest w Gdańsku, a ulica w Łodzi, stwierdził, że to była ukryta kamera, a ja mam pomachać do białej furgonetki i pozdrowić mamę, po czym zaproponował kupno perfum za 20 zł.
@Lukas77986: @Lukas77986: To pewnie byli świadkowie Jehowy. Mają zaj%!iste komiksy o przypakowanym Jezusie. Właściwie te wszystkie ich ulotki wyglądają bardzo "amerykańsko".
Takich ofert pracy jest bardzo dużo, ja też 2 lata temu szukałem pracy na wakacje, znalazłem ofertę "składanie sprzętu AGD" nie wymagane doświadczenie to pomyślałem, że sobie dorobię. Na rozmowie kwalifikacyjnej rozdali wszystkim ankiety typu wiek, wykształcenie, oczekiwane zarobki. Po ankiecie rozmowa z szefem, już jego wygląd wzbudzał podejrzenia - wyglądał na typowego cwaniaczka, ale co zrobić pomyślałem, że będę sobie spokojnie składać ten ich sprzęt na hali i się nim nie
@PurpleShirtedEyeStabber: na chore dzieci to dobry patent. Moją matkę zawsze tak w ch%%a robią, mówię je nie dawaj bo to ściema, ale ona zawsze swoje:/
Spotkałem niedawno taką dziewczynę w Krakowie niedaleko Barbakanu, prawie identyczna gadka, z tym, że dodała, że zostały jej "ostatnie" trzy opakowania - oczywiście, że odmówiłem. Jakieś dwa dni po tym, w tym samym miejscu podeszła do mnie już już inna dziewczyna (tamta zagadywała kogoś innego), rozmowa taka sama i znowu ostatnie trzy pudełeczka.
@nightrain: W Warszawie to jest tak częste i męczące że mówię wprost sp%!##$!aj, kiedyś grzecznie odmawiałem ale skończyła mi się cierpliwość. To prawdziwa plaga w tym mieście, nie dawajcie się robić w h!$a niezależnie czy to ładna pani z perfumami w ręku, czy jakiś żul na ulicy, czy cyganka z dzieciakiem w tramwaju.
Handel w miejscu publicznym powinien byc dozwolony tylko w wyznaczonych do tego miejscach. To samo tyczy sie rozdawania ulotek.
Wk%!%ia mnie to jak mi sie spieszy, a 5 ulotkarzy mi zastepuje droge i wciska te papierzyska. A juz szczegolnie wk%!%iajace jest, jak sie ustawiaja w ciasnym przejsciu pomiedzy pasami a przystankiem tramwajowym.
Dodatkowo wszedzie sie te ulotki walaja i nikt nie poczuwa sie do tego, zeby to posprzatac.
Mi próbowali tak sprzedać wybielającą pastę do zębów w Warszawie. Gość był tak upierdliwy (wcisnał mi do ręki opakowanie i nie chciał wziąść spowrotem mimo ciągłego mówienia że nie chce) że nie wytrzymałem, odwróciłem się i odszedłem z pastą. Przez następne 300 metrów szedł za mną krzycząc że trzeba zapłacić i żebym oddał, jak dotarłem do wejścia do metra to wrzuciłem pastę do zamniętego pojemnika na surowce wtórne. Co za fajfusy, kto
@BillyRay: No właśnie, ja kiedyś szedłem miastem i mi jakiś koleś dawał "darmowe kadzidełka". No jak darmowe to wziąłem, jednak jak tylko je dostałem do ręki to koleś powiedział że jednak trzeba zapłacić, że to na biedne dzieci i on z jakiejś instytucji jest itp. Żadnej jakiejś legitymacji czy coś, potwierdzającej to co mówi. Gdy chciałem mu oddać te darmowe kadzidełka, za które trzeba zapłacić, tak samo nie chciał ich wziąć
Ja pracowałem w czymś takim i to dobrze ponad pół roku, sprzedając najpierw Cyfrowy Polast, potem Telewizję n. Dziwna praca, dziwni ludzie, dziwne zarobki. Bywały, że w jeden dzień, w ciągu 2 - 3 godzin zarobiłem 300 zł (3 sprzedane zestawy), ale zdarzało się stówka na cały tydzień.
Oni tam mają całe systemy, oparte na jakiejś prsychologii i NLP - naprawdę sporo można się tam nauczyć w kwestii rozmawiania z ludźmi i
Szukając pracy (chyba 2001 rok) też trafiłem do takiej firmy w Gdyni. Wystarczył jeden dzień ze szkoleniowcem w Sopocie (okolica monciaka) abym zapamiętał na całe życie, jacy ludzie są naiwni i dają się wkręcać, oraz jak niektórzy mają rozwinięty talent do improwizacji i swobodną gadkę. Gościu przez te kilka godzin, sprzedając głównie zegarki (chińszczyzna za kilka zł szła za ok 40-60 zł), ani razu nie użył słowa zegarek, a wychodziło mu to
Komentarze (167)
najlepsze
Nastepna sprawa. Jesli idziesz na rozmowe i zaczynaja padac pytania: "Na ile w skali od 1 do 10 oceniasz wlasna komunikatywnosc" i inne takie formulki, to mozna od razu odpuscic.
Lepiej isc popracowac fizycznie, mniej sie czlowiek
Komentarz usunięty przez moderatora
- A wie Pan, dlaczego Napoleon nosił czerwone szelki?
- Nie.
- Żeby mu spodnie nie spadały.
Może to jakiś marketing podprogowy, ch$! wie. Na mnie nie działa, wk$!!iłem się
- No i kosztuje to XX zł
- Nie mam pieniędzy przy sobie korzystam z kart
- Facet bez pieniędzy to jak kobieta bez cycków
- ..powiedział koleś sprzedający perfumy na chodniku.
też się wk$%$iłem
Handel w miejscu publicznym powinien byc dozwolony tylko w wyznaczonych do tego miejscach. To samo tyczy sie rozdawania ulotek.
Wk%!%ia mnie to jak mi sie spieszy, a 5 ulotkarzy mi zastepuje droge i wciska te papierzyska. A juz szczegolnie wk%!%iajace jest, jak sie ustawiaja w ciasnym przejsciu pomiedzy pasami a przystankiem tramwajowym.
Dodatkowo wszedzie sie te ulotki walaja i nikt nie poczuwa sie do tego, zeby to posprzatac.
Oni tam mają całe systemy, oparte na jakiejś prsychologii i NLP - naprawdę sporo można się tam nauczyć w kwestii rozmawiania z ludźmi i