#tldr - jestem wzburzony, kupiłem wczoraj przeterminowane mięso w Lidlu. O prawie miesiąc!
Sprawdzajcie daty, zawsze, bo ja w sumie nie mam w zwyczaju. Tzn. od dzisiaj jednak mam.
Trzeba przyznać że na tel. reklamację odpowiedzieli bardzo szybko, ale osobiście odebrałem to trochę jak "masz parę złotych w bonach i stul dziób" z korpo-formułkami niż jakiś przejaw pokory.
Long story:
Mireczki, sprawdzacie daty kupowanych produktów? Takich co to je kupiliście wczoraj? Ja na ogół nie - i to w 99,999% przypadków. Jakoś przez te 30 lat życia nie wyrobiłem sobie tego nawyku, pewnie mój błąd, ale jakoś wychodzę z założenia, że jak coś kupuję to raczej nie jest zepsute.
Coś mnie jednak podkusiło i przed otworzeniem polędwiczek kupionych wczoraj w Lidlu sprawdziłem datę przydatności.
Nosz kurde - mięso prawie miesiąc po terminie?! Ciekawe co by się stało gdybym je zjadł? Przy założeniu, że pewnie po otwarciu by je&*(ało na kilometr to pół biedy, ale nie wiem, nie odważyłem się sprawdzić. Ja rozumiem, że jakieś obsuwy mogą się zdarzyć w porządkach, nawet że ktoś przeoczy sprzątając produkty takie, które przeterminowały się dzień-dwa temu - zdarza się, jesteśmy ludźmi.
ALE MIĘSO - 3 tygodnie po terminie?!
Halo, LIDL?!
Nie wiem jak wygląda w tych sklepach kontrola, przestrzeganie jakichś standardów, porządków itd. ale jak widać coś szwankuje. Jeszcze bym to zrozumiał w jakichś przydomowych delikatesach, choć to oczywiście nie ma prawa mieć miejsca nigdzie. A jeszcze przy zakupie śmiałem się do lubej, że nigdy nie kupuję mięsa w marketach, wolę małe mięsne sklepy, ale przecież nie może być tak źle bo w takich korpo to dopiero mają standardy, nie to co przysłowiowa Grażyna myjąca w spożywczaku kurczaka w ludwiku. Mhm, wykrakałem.
PS. Zgłosiłem oczywiście na infolinii reklamację, bardziej by dowiedzieć się jak postępują w takich przypadkach i przy okazji zwrócić im uwagę, by o to zadbali - bo naprawdę chciałbym dostać informację, że ktoś dał d&*(y, że przyznają to ale jednak może mają trochę lepsze standardy niż osiedlowe sklepiki, a tu tylko ktoś ewidentnie dał ciała.
Tu malutki plusik aby być obiektywnym - bo maila z odpowiedzią na reklamację dostałem bardzo szybko, może z godzinę po telefonie, bez korpo-procedur trwających kilka tygodni. Dostałem jednak typowo korpo-formułkę pt. jest nam przykro, chcemy dać Ci bony na parę złotych (ciut więcej niż te polędwiczki) i /w moim odbiorze/ może stulisz dzioba. W sumie z tymi bonami to bez łaski, bo za towar i tak powinni mi zwrócić hajsy - ale że zakupy robiłem nie w moim mieście, to nie będę tam specjalnie jechał po 14 zł zwrotu.
PPS. Jestem wzburzony, dlatego może nie do końca składnie, ale naprawdę nie chciałbym tego zjeść...
Na dowód zdjęcia wczorajszych zakupów z paragonem. No i wybaczcie moje paint'owe zdolności:
(zdjęcie w dużej rozdzielczości - klik)

Komentarze (28)
najlepsze
źródło: comment_1bB1wPxv2vFne7MTNfESi96KsZ2HDkZG.jpg
PobierzOK no to możesz się czuć rozczarowany XD
Choć raczej nie jest to wina celowej polityki firmy tylko:
- lenistwa albo niedopatrzenia pracowników sklepu
- świadomej polityki kierownika tego konkretnego sklepu (może zbyt dużo towarów ulegało przeterminowaniu zanim się sprzedało i zamiast elastyczniej zamawiać to kazał pracownikom kombinować)
- pomyłki w magazynie w wyniku czego przeterminowany towar przywieziono do sklepu. A, że nikt nie spodziewa się otrzymać już przeterminowany towar więc sprawdzono daty jedynie po łebkach.
Gdyby
Właśnie po to by takich kwiatków nie było.
M.in. dla tego by ułatwić sobie życie zamiast dorzucać po kilka sztuk towaru na półkę czekają aż półka prawie pusta i hurtem dopełniają.
Łatwiej wówczas przejrzeć daty tego co zostało.
Komentarz usunięty przez moderatora