1987 roku, kiedy to do jednego z największych wówczas aresztów przyjechało dwóch dziennikarzy z „Trybuny Ludu”. Początkowo więźniowie zachowywali się tak jak im kazali przełożeni, czyli miała miejsce „typowa pokazówka”. Jednak po zakończonej pracy, w gabinecie dyrektora pojawił się alkohol, a dziennikarze przyrzekli że artykuł jest już dawno gotowy i chcieli by teraz porozmawiać szczerze. Ta rozmowa ukazała się, jako temat numeru. Od tamtej pory, nikt z zewnątrz nie dowie się nigdy,
Komentarze (1)
najlepsze
Początkowo więźniowie zachowywali się tak jak im kazali przełożeni, czyli miała miejsce „typowa pokazówka”. Jednak po zakończonej pracy, w gabinecie dyrektora pojawił się alkohol, a dziennikarze przyrzekli że artykuł jest już dawno gotowy i chcieli by teraz porozmawiać szczerze. Ta rozmowa ukazała się, jako temat numeru. Od tamtej pory, nikt z zewnątrz nie dowie się nigdy,