Odtajnione dokumenty: USA planowały ataki nuklearne na Warszawę
Stany Zjednoczone planowały zniszczenie ludności cywilnej w miastach wrogich w czasach zimnej wojny - tak wynika z odtajnionych dokumentów, które zostały opublikowane w tym tygodniu przez Narodowe Archiwum Bezpieczeństwa w USA. Na liście celów znalazła się m.in. Warszawa.
Rss8 z- #
- #
- #
- #
- #
- 105
Komentarze (105)
najlepsze
@fraunos: dokładnie tak, w siebie też by walili oczywiście ale tylko nawzajem a my dostalibyśmy dwa razy
Dzisiaj tez nuklearne mocarstwa maja przygotowane plany wojny atomowej w wielu scenariuszach pewnie także w ekstremalnej wersji bombardowania państw sojuszniczych w celu powstrzymania inwazji sił wroga.
Co nie znaczy,że "planują" nas bombardować to nieodpowiednie słowo.
Być może winnym jest moje rozumowanie słowa "planować".Ja planowanie widzę jako przygotowanie konkretnej operacji militarnej na konkretny czas,plany postępowania wobec wojny atomowej to chyba troszkę co innego.
Nikt z pewnością nie chciał wtedy wojny nuklearnej jak i nie chcą dzisiaj jednak muszą mieć gotowe plany jak wtedy postępować.
2. ojej, biedna Warszawa. Pekin. I 1200 innych miast. Więc nie jesteśmy "wybrańcami".
Komentarz usunięty przez moderatora
Jakieś propozycje na nową stolicę RP?
Rzucam pierwszy: Radom - wreszcie ktoś zacznie korzystać z lotniska!
Więc dlaczego #!$%@? nie handlujemy z jednymi i drugimi, zawsze ale to zawsze było tak że państwa czy cywilizacje na szlakach handlowych były #wygryw
Bo jak z jednymi handlujemy, to się drugim nie podoba. Albo nie podoba się i jednym i drugim. Nie dogodzisz :D
tu jest nie do wytrzymania"
mysle, ze to nie byly emocje a czysty pragmatyzm i niwelowanie zniszczen po jego relacjach o nieudanym zamachu w Riazaniu. Szczerze w to watpie czy ruskie faktycznie kieruja sie emocjami, raczej uzywaja emocji wroga by go mamic, dzielic i zbijac z tropu (jak np w sprawie Nosenki). Otrucie Litwienki polonem tak jak kiedys likwidacja Trockiego to sygnal dla potencjalnych zdrajcow w swoich szeregach - wszedzie cie dopadniemy. Co do stosunku