W przypadku zakupów tego typu w grę wchodzi nie tylko czysty biznes. Musi być uwzględniany interes istniejących w naszym kraju zakładów zbrojeniowych. A wchodzenie w sojusze wojskowe właśnie z Francją? Zgadzam się w pełni z p. Malinowskim - co warte są sojusze z tym krajem pokazał wrzesień 1939 r.
Zrobić tak żeby kontrakt był opłacalny. Na razie to najdroższe z możliwych helikoptery które właśnie producent wycofał z produkcji i ma nowe na ich miejsce. - Oczywiście nie wycofał, przecież my będziemy tymi supernowoczesnymi bronić "naszych polskich granic", i oczywiście najnowocześniejsze, najlepsze jakie możemy mieć za tę cenę...
Haszczyński myśli, że jak będziemy kupować broń za granicą na lewo i prawo, to obce armie przylecą nas bronić. To zabawne, bo tak duża fala zakupów jest jednorazowa i sprzedawcy o tym wiedzą. Za to Haszczyński nie wie, że Francja oferuje świetny kontrakt na okręty podwodne. Tylko MON wolał kupić caracale a teraz kombinuje, jak kupić niemieckie okręty i amerykańskie pociski, żeby znów zrobić laskę kolejnym sojusznikom. Wiara w dywersyfikację zakupów jako
Okręty podwodne rzeczywiście Francuzi maja całkiem niezłe. Gdyby sie udało zamienić je na helikoptery, to Francuzi sie nie obraza za anulowanie przetargu, a my będziemy mieli szanse wspomóc armie niezłym sprzętem produkowanym w Polsce.
Komentarze (6)
najlepsze