Jak prawie zabiłam swoje dziecko, czyli o zakrztuszeniach u dzieci
Jak wiadomo – najciemniej bywa pod latarnią, a szewc bez butów chodzi. Dlatego właśnie nie kto inny, a tylko ja, dyplomowany ratownik medyczny, prawie zabiłam swoje dziecko, podając mu leki. Choć właściwie nie była to moja wina, to takie poczucie będę miała do końca życia. Już śpieszę wyjaśnić.
WuDwaKa z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 79
- Odpowiedz
Komentarze (79)
najlepsze
Smutno mi jak ostatnio czytam wykop.
Każde dziecko się kiedyś zakrztusi. Kwestia jak bardzo.
Wszystko działo się totalnie BEZGŁOŚNIE. Gdybym był już przy okienku,
Jak to w polskiej służbie zdrowia.. standardowo dostaniesz też po zabiegu żółtaczkę i gronkowca więc nie ma o co kruszyć kopii ;)
O poklepywaniu napisałem w taki właśnie sposób - bo facet jak faceta "klepnie", to ma czuć, a poklepywać można kogoś w kolejce na zakupy. Teraz rozumiesz przekaz?