W Realu - Auchan: przeterminowane produktu to norma
Chyba trzeba wszystkie etykiety dokładnie sprawdzać... Aż 10 przeterminowanych produktów znalazło się w wózku Piotra Gędy, który robił zakupy w Realu w centrum handlowym M1 przy ul. Brzezińskiej w Łodzi...
jestemzmarsa z- #
- #
- #
- #
- 96
- Odpowiedz
Komentarze (96)
najlepsze
Czy to tylko ja, czy dokładnie to samo zdanie pada ZAWSZE w takich przypadkach? Mam wrażenie, że już je kilka razy słyszałem.
Zresztą oni i tak mają w dupie klientów. W Tesco kiedy naliczyłem w kasie produkt, którego nie chciałem, po prostu poprosiłem kasjerkę o jego wycofanie z rachunku. Kasa się zablokowała, ale po trzech minutach kierownik zmiany ją odblokowała. W Auchanie procedura wyglądała następująco:
Kupujemy kilka produktów
Podchodzimy
( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)
Zestaw towarów pachnie prowokacją 3xVanish 4xpłyn do gresu - na co komu takie ilości? Też kupuję w Auchan (inne miasto) i produkty przeterminowane zdarzają się naprawdę bardzo rzadko, najczęściej te które dobijają do terminu są przeceniane.
@chomik3: po paru latach taka świeczka robi się klejąco-płynna, nie wiem czy się pali :p
a, że to cwaniak to wiadomo od razu
Ale mniejsza z tym, większosć tych przedmiotów pochodzi z jednego działu, na którym ostatnio zmieniła się kierowniczka - generalnie w całym tym realu jest straszna rotacja pracowników każdego szczebla ze względu na przejęcie przez francuzów i nieciekawą sytuację samego marketu. I zrezygnowała ona z wykonywania jakiejś usługi układania produktów na półkach (merchandising, czyli np firma Humana zleca serwis, żeby opiekować się ich produktami, odpowiednio układać na dobrej wysokości etc. i daje za to jakieś śmieszne dodatkowe pieniądze dla pracowników) i od tego czasu na ten market jest straszny atak wszelkich inspekcji sanepidu i pipu, które podobno potrafią tam siedzieć po 12h i inspekcje niczego nie wykazały. Inspekcje były prowadzone już wcześniej, zanim ten facet tam trafił.
Też ciekawe jest to, że facet ze zdjęcia w ogóle nic nie mówił w markecie. Było ich dwóch - jeden podszedł do pracownicy (wg mamy mojej dziewczyny - kobieta do rany przyłóż i akurat nie uwierzy, że ona była w stanie być dla kogokolwiek niemiła - tak akurat trafił, bo niemiłe też są ;) ). Pracownica zaproponowała im spotkanie z kierownikiem marketu, oni koniecznie chcieli rozmawiać z dyrektorem. Gdy przyszedł dyrektor, stwierdzili że teraz to oni nie będą z nim rozmawiać i "że niedawno zapłacił mandat, to teraz zapłaci kolejny i może się nauczy".
Więc śmierdzi to trochę jakąś podpuchą, ale mniejsza z tym.