Kutno: Chłopca nie przyjęto do szpitala. "Dziecko dusiło mi się na rękach"
„Lekarka nie powiedziała nam, że możemy przewieźć dziecko do innego szpitala” - mówi matka półtorarocznego Maciusia, którego nie przyjęto do szpitala w Kutnie w Łódzkiem. Następnego dnia dziecko, u którego stwierdzono zapalenie płuc, zmarło. Sprawą zajęła się prokuratura.
s.....j z- #
- #
- #
- #
- #
- 45
- Odpowiedz
Komentarze (45)
najlepsze
Ale za to mamy jedną z najniższych w Europie kwot wolnych od podatku dochodowego.
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Lekarz przyjechała po kilku godzinach i właściwie tyle, co weszła, nawet płaszcza nie zdążyła zdjąć, kiedy usłyszała, jak dziecko kaszle (żona do niej wyszła z dzieciakiem na ręku). Lekarka coś mówiła nawet, ale słysząc ten kaszel przerwała wpół słowa, wyjęła z kieszeni komórkę i gdzieś dzwoni. Stoimy obok, lekko zdziwieni obcesowym zachowaniem pani doktor, a ona ku naszemu zdumieniu przez telefon ordynuje przysłanie karetki. Na nasz adres. Na cito, pilnie potrzebny transport dziecka do szpitala, dziecko w stanie zagrożenia życia. Tak, ona tu będzie cały czas, do przyjazdu karetki.
Mieliśmy zajebiste szczęście, bo:
1) żona nie dała się przekonać, że to tylko kaszel, dzieci czasem kaszlą, a że temu świszcze - no widać wydzielinę ma taką gęstą, że nie może wykasłać.
2) byliśmy w tej szczęśliwiej sytuacji, że mając abonament w prywatnej służbie zdrowia mogliśmy sobie zamówić lekarza do domu, nie trzeba było jeździć z dzieckiem po jakichś nocnych pomocach lekarskich, by tam dostać opieprz, że kaszelkiem głowę zawracamy.
3) Dyspozytor tejże służby zdrowia zorganizował wszystko łącznie z przyjęciem dziecka do szpitala, nie musieliśmy spędzać kilku godzin na izbie przyjęć bez żadnej gwarancji, że nie zostanie dziecko odesłane z kwitkiem z powodu, jak punkt wyżej.
Komentarz usunięty przez moderatora