Znam naprawdę wartościowych chłopaków, którzy mieli ojca pijaka, albo matkę histeryczkę (nie wiadomo co gorsze). Dorastając w toksycznej relacji, wchłaniając w najważniejszym okresie życia brudy zamiast miłości i poczucia bezpieczeństwa, tworzyli sobie silne postanowienie; "Nigdy nie zrobić takiego piekła swemu dziecku".
Brzydka i wierna, bo nikt jej nie chce
By odgrodzić się od strasznego dzieciństwa, wybierają brzydką (bo rzekomo wierną i spokojną) kobietę, a swym dzieciom chcą zapewnić godne, dobre życie wszelkim kosztem. Tragedią jest że tacy wartościowi, doświadczeni przez życie ludzie, nieświadomie stworzą piekło swoim dzieciom takie same, albo jeszcze gorsze niż im zrobiono. Dlaczego?
Pijaństwo, p-----c albo histeryczne, neurotyczne zachowania matki (bądź na odwrót), nie jest przyczyną - ale SKUTKIEM. Wypływa z cierpień i bólu, który człowiek próbuje zlikwidować alkoholem, albo destrukcyjnymi zachowaniami. Czytałem ostatnio na onecie wyznania seryjnego mordercy, który wyraźnie opisuje jak po pierwszym morderstwie (g---t i uduszenie dziewczyny), poczuł niesamowitą, nie do opisania ulgę. Od tej pory już wiedział, jak sprawić by ponure, okrutne życie nabrało rumieńców. Podobną ulgę czuje bokser po wygranej walce, kiedy miesiącami odczuwał silny stres, bał się o wynik walki, wkładał całego siebie w treningi. Można to przyrównać do naciągnięcia cięciwy w łuku. Świadomość wygranej zwalnia ją, zalewając ciało hormonami euforii i szczęścia, dając odczucie niewysłowionej ulgi. Ulga i ekscytacja jest tym większa, im potężniejszy był stres. Im mocniej naciągnięsz cięciwę lęku, tym większa rozkosz gdy ją puścisz. Podobnie jest z seksem; im większe podniecenie, tym większa ulga mylnie brana za rozkosz, gdy napięcie wraz z nasieniem opuszcza nasze ciało.
Mędrek zawsze cierpi
Odprężyć nas może medytacja, specjalne, głębokie oddychanie, wizualizacja, umiejętnie dobrany do naszych możliwości sport - ale by dostąpić tego cudownego stanu, trzeba przemóc swój stres, napięcie; to nic miłego. A-----l jest pozornie prostszym wyjściem - pijesz słodki napój, a za chwilę czujesz jak odpręża się całe ciało; Jest fajnie, przyjemnie, znikają lęki i opory a pojawia się euforia i odwaga. Nie trzeba głęboko oddychać, starać się, walczyć z chęcią włączenia telewizora czy komputera, który kolorowymi światełkami oddala nas od naszych wewnętrznych lęków i ograniczeń. Jest cudownie! Ale za chwilę cudowności, trzeba zapłacić setką chwil koszmaru, wymiotami i biegunką (czasami wszystko w jednym momencie). Taki to biznes, jak amber gold - ale ludzie nie znają innych metod, a jak się im o nich pisze, bronią swej alkoholowo - tytoniowej "metody" za wszelką cenę. Wolą umrzeć na raka czy marskość wątroby, rozbić rodzinę i zniszczyć życie dzieciom, byle nie wyszło że się mylili; tak się objawia przywiązanie do swej "mądrości". Im mocniejsze takie utożsamienie się łatką "mędrca", tym większa panika na myśl, że możemy się mylić - a przecież pomyłka jest ludzką rzeczą, a przyznanie się do niej - szlachetną.
Im więcej wiary w naszą mądrość, tym więcej lęku że wyjdziemy na głupca - i jeszcze więcej stresu, który w jakiś sposób trzeba bezustannie zmniejszać, by nie zwariować; najłatwiej wódką.
Ojciec alkoholik, matka histeryczka; ofiary presji dotyczącej wyglądu, ubioru, stanu posiadania, statusu społecznego, zdolności umysłowych. Im bardziej ludziom zależy na opinii otoczenia, udawaniu szczęśliwych; im bardziej utożsamili swoje Ja i zadowolenie z dostatkiem, samochodem, domem, kontem bankowym, zdolnościami umysłowymi, wykształceniem, pozycją społeczną, umięśnieniem i masą ciała - tym większy stres że tracąc to, będą potwornie cierpieć, ludzie przestaną ich poważać, klepać po plecach. Im większy stres, tym większe poczucie męki i strach - automatycznie wzrasta więc potrzeba wyluzowania się, odprężenia - choćby na chwilę, wszelkim kosztem.
Stłuc studenta marketingu
Tę potrzebę świetnie spełniają a-----l, słodkie i śmieciowe jedzenie, h----d, p-------y i n-------i. Ale są też inne sposoby na rozładowanie koszmarnego stresu i lęku - np. pobicie kogoś, obmówienie, zaszkodzenie. Mamy więc młodego dresiarza, który bije chudzinę studenta - by odczuć wielką ulgę gdy złamie mu nos, podbije oczęta. Powstaje w nim wzorzec, świadomość że takie właśnie działanie daje ulgę. Gdy znowu poczuje stres, poszuka ofiary do pobicia, wyładowania się - co kiedyś na mocy zwykłej statystyki, musi skończyć się jego połamaniem czy więzieniem. Tylko nieliczni przetrwają bez poważnych uszkodzeń ciała, za to będą wiedzieć że w każdej chwili może ich spotkać odwet za to co zrobili. Jeśli nie będą czuć tego lęku, będą bezczelni do takiego poziomu, że wreszcie spotka ich kara, ponieważ poczują się za mocni, a w tym bajorze konkurencja jest spora.
Podobnie działają internetowe "trole", które w ten sposób radzą sobie z OBJAWAMI frustracji, napięcia i stresu. Niektórzy ludzie będący stale pod wpływem stresu, reagują na wszystko co ich denerwuje histerią, wrzaskami, demolowaniem otoczenia i zachowaniami typowo "wariackimi" (przeważnie Panie). To ich odpręża i relaksuje, pozwala nie dopuszczać do świadomości niechcianych, bolesnych informacji. Dla dziecka widok szalejącego i tryskającego śliną rodzica jest straszny, traumatyczny. Dziecko nabywa wzorce, że miłość i bliskość zawsze kojarzą się z chorymi zachowaniami. Zgodnie z podświadomym wzorcem, człowiek zawsze dąży do jego spełnienia, zrealizowania w swoim życiu tego, co widział u rodziców i uznał za prawdę; podnieca go więc i interesuje partner, który właśnie takie przeżycia mu zapewni. Jest to wybór podświadomości, a więc dokonuje się bez naszej świadomej wiedzy; wybieramy emocjami, nie logiką. Te wszystkie rzeczy bardzo szczegółowo opisuję w mojej książce "Stosunkowo dobry".
Znajdź przyczynę, a nie skutek
Jeśli pochodzisz z takiego domu, musisz zrozumieć że to co widziałeś, było reakcją na bezustanny stres; było jego skutkiem. Jeśli miałeś ojca alkoholika, nienawiść do alkoholu i nie spożywanie go - nic Ci nie da, nie uwolni Cię od koszmaru dzieciństwa. Jeśli miałeś mamę wariatkę, nic nie da nieludzkie opanowanie, zimna jak lód w mojej szklance z w----y reakcja na nieprzyjemne wydarzenia w Twoim życiu. Zmiana zewnętrzna nic nie da; to jak malowanie trupa. Trzeba zmienić się wewnętrznie; tylko to ma sens. Najpierw trzeba zrozumieć o co chodzi, zobaczyć drugie dno pijackich ekscesów rodziców, a później solidną, wytrwałą pracą zmieniać swą podświadomość.
Rodzic przekazuje dziecku wzorce - niezależnie od tego co mówi, nie znające mowy dziecko kojarzy zachowania rodzica (podświadoma mowa ciała, której nie da się kontrolować) na dane sytuacje, kopiuje je i wprowadza jako wzorce w swoje życie. Ty też skopiowałeś stres, niechęć, pogardę i nienawiść do siebie samego Twego rodzica. Masz w sobie wzorzec, destrukcyjny program - i myślisz że dbanie o dziecko, odrabianie z nim lekcji, dbanie o jego ubranie i jedzenie, spędzanie z nim czasu sprawi że Twoje dziecko nie będzie miało spieprzonego dzieciństwa jak Ty. Niestety, będzie miało - bardzo możliwe że jeszcze gorzej. Dziecko do czwartego roku życia wchłania wzorce rodziców do swej podświadomości, więc nie ma znaczenia czy pijesz, ćpasz, histeryzujesz, jesteś opanowany, zimny, chłodny, uśmiechasz się; liczy się wzorzec niezadowolenia z siebie, i ten właśnie przekażesz. W jaki sposób on objawi się w Twoim dziecku? Różnie. Wstąpi do gangu, zacznie ćpać, dziarać się, pić, zostanie gejem (na złość otoczeniu), będzie nienawidzić rodziców, zostanie politykiem, robiącym kasę finansistą... i nic z tym nie zrobisz, ponieważ ważna jest przyczyna, a nie skutek. Może też wydawać się całkiem szczęśliwe i zdrowe, ale w środku będzie wiele bólu i rozpaczy. Ludzie do perfekcji opanowują ukrywanie negatywnych emocji. Czasami swój ból dziecko będzie rozładowywać mordując innych ludzi, doświadczając wtedy wielkiej ulgi; z destrukcyjnym wzorcem wszystko jest możliwe. Gdy go złapią, ludzie będą się dziwić; dobra rodzina, były pieniądze, dzieciaki zawsze czyste i w kościele z rodzicami, zawsze mówią dzień dobry... skąd morderstwo?
Obiadek i paciorek
Twoje zachowanie nie jest nawet w promilu tak ważne, jak Twoja osobowość i jej wzorce, bo to przekażesz dziecku, a nie farmazony o tym żeby było grzeczne, kochało Bozię i jadło do końca obiadek. Możesz zadbać o wszystko; zapieprzysz się w walce o chleb i pieniądze, żeby żonie i dzieciom nic nie brakowało, a zawsze coś w tym łańcuchu pęknie; żona zdradzi (bo kochałeś za mało albo za mocno, byłeś za długo w domu albo za krótko), dziecko się pochoruje, ktoś Ci spuści łomot i okaleczy... coś zawsze zdarzy się takiego, że zaplanowaną sielankę zniszczy. Przyczyną zawsze będzie wzorzec, który w sobie nosisz i który przekażesz dzieciom. Tylko on się liczy. Wzorzec może iść wiele pokoleń, różnie się przejawiając; warto by na Tobie się skończył, został zlikwidowany.
Jeśli dziecko skopiuje od Ciebie wzorzec miłości do siebie, życzliwości i prawdziwego szacunku, może nie dojadać, chodzić w łachmanach, próbować alkoholu, narkotyków, papierosów i będzie zapraszane do gangu (co podwyższa poczucie wartości zakompleksionym) a nigdy się od tego nie uzależni, będzie je od tego odpychało. Takie dziecko niezależnie od pozycji i stanu finansów, będzie zadowolone z życia, spełnione i pełne satysfakcji. Czy to nie piękne? Zostawisz po sobie szczęśliwego człowieka, który cieszy się życiem, smakuje je, rozkoszuje się nim. A to wszystko będzie Twoją zasługą, ponieważ dziecko powieli Twoje wzorce. Po co Ci dziecko adwokat, zamożny lekarz, polityk - jeśli będzie pełne lęków, zazdrości, obaw i nienawiści? Co to za życie? Twoje dziecko będzie naprawdę wdzięczne Ci za jeden dar; dar szczęścia, satysfakcji niezależnie od okoliczności. Jako srołcz (czy coach, nienawidzę tego słowa) znam zamożnych, ustosunkowanych ludzi, którzy swoją pozycję zawdzieczają rodzicom, jednocześnie ich nienawidząc. Są zamożni, mają znajomości, ale są nieszczęśliwi; wszystko w środku ich boli, gniecie - i tak będzie do śmierci, bezustanny koszmar by utrzymać pozycję, zazdrosne spojrzenia biedaków. Wyprułeś sobie flaki by mieli dobre studia, praktykę po znajomości, a Twoje dzieci są nieszczęśliwe i Cię nienawidzą. Ma to sens? Żadnego. Jedynym sensem posiadania dzieci - jedynym do diabła! - jest by były spełnione i szczęśliwe. Jakie ma znaczenie ile lat przeżyją? 40 lat szczęścia jest tysiąc razy więcej warte, niż 95 lat nudy i stresu, ograniczeń i blokad emocjonalnych, strachu i lęków, nocnych koszmarów. Małe dziecko, to suma Twoich wzorców emocjonalnych, całkowicie od Ciebie zależne; Dla dziecka jesteś w tym sensie kreatorem, Bogiem; co mu dasz od siebie? Sprowadziłeś swoją chucią na świat dziecko - uczyń je szczęśliwym, pięknym i spełniającym się. Jaki sens ma nieszczęśliwe życie? Co z pieniędzy i pozycji, jak w środku ten człowiek czuje ból, przerażenie? Takie życie to koszmar, jak myślisz - będzie Ci za nie wdzięczny? Będzie Cię nienawidził jak psa. Ładna żona i mieszkanie to nie wszystko; to tylko pozory, zewnętrzna otoczka.
Liczy się miłość, a nie Ipody
Najlepsza ochrona potomka, to Twoja praca nad sobą, takie w pełni pokochanie siebie, wielka życzliwość i szacunek - bez względu na to, co otoczenie o tym myśli. Jeśli zrealizujesz tę wizję, stworzysz nowy wzorzec, przerwiesz tę klątwę chorego, wiecznie niezadowolonego rodu i dasz szczęście swemu dziecku - ponieważ dziecko ściągnie od Ciebie ten wzorzec, idąc z nim przez swe życie. Dziecko nie musi miec Ipoda, najmodniejszych ciuchów, ale by było silne i przeszło przez życie pięknie, czerpiąc z niego maksimum rozkoszy, musi mieć w dzieciństwie pełną akceptację, miłość; musi zostać nauczone miłości do siebie, miłości do Boskiej siły która decyduje o wszystkim.
Wtedy żadne losowe zdarzenia go nie dotkną, nie zniszczą. Kiedyś z moimi małymi braćmi (ciotecznymi), bawiliśmy się nad cuchnącym bajorem. Kazałem im skakać; jeden urwis skoczył, drugi wpadł do bajora - kazałem mu skakać do tej pory, aż przeskoczył. Szczęścia i radości nie było końca. Ubłoceni, wykończeni, wybatożeni moimi wrzaskami i grożbami byli szczęśliwi. Nie mieli Ipoda, sześciopaka na brzuchu, wielkiej kasy, nowego BMW... ale byli szczęśliwi. Twoje dzieci nie zapamiętają pieniędzy, ale tylko te chwile gdy wiarą w nich sprawiłeś cuda. Tylko to zapamiętają, i to poniosą dalej w życie i między ludzi. Zanim więc weźmiesz się za płodzenie dzieciątek, zadbaj o siebie; co im przekażesz? Co tak naprawdę masz? Jakie cechy charakteru wykształciłeś? Czym się codziennie karmisz? Spreparowanymi kłótniami polityków, walką między korporacjami religijnymi, bitwami futbolowymi? Newsami o trzęsieniach ziemi, gwałtach i mordach, by później idąc lasem czy ciemną ulicą trząść się ze strachu? Czym się karmisz, taki będziesz; i to przekażesz dziecku.
Stop! Najpierw coś miej, by móc coś dać
Nie rwij się tak do płodzenia dzieci, bo to nie zabawka, ani gadżet do utrzymania rozlatującego się małżeństwa; najpierw zmień swoją podświadomość, destruktywne przekonania które zostały Ci narzucone - ponieważ wszystkie je przekażesz dziecku. Nie ulegaj spanikowanym rodzicom, którzy chcą mieć wnuczusia - bo inni już mają. To Twoje życie i Ty za nie poniesiesz konsekwencje, a nie rodzice. Chcesz by dziecko się bało, czuło rozpacz, bezsens życia, brzydziło się seksu i pieniędzy, ciagle czuło poczucie winy które wmówił Ci bezustannym powtarzaniem ksiądz? Jeśli Twoja kobieta chce natychmiast dzieci, szantażując Cię wieczornymi migrenami albo grożąc odejściem, to niech odchodzi. Lepiej znaleźć gdy będziesz gotowy nową partnerkę, niż szybko, "na wczoraj" płodzić dziecko, które będąc nieszczęśliwe i tak rozsadzi Twoją rodzinę późniejszymi "wyczynami".
I nieważne co mówi zdesperowana upływem czasu i urody dziewczyna czy żona, że swą miłością sprawimy że będzie szczęśliwe. Tak chce niemal każdy rodzic, ale chyba sam widzisz że coś tu nie działa, bo skąd tyle wojen, nienawiści i skaleczonych ludzi? Właśnie z tego dzieciństwa, gdzie ludzie myśleli że dadzą sobie radę. Bez wiedzy o podświadomości rady nie dasz; to tak jakbyś chciał zbudować od podstaw komputer, po prostu musisz mieć dokładną wiedzę - a jej nie masz, bo żeby jeździć autem trzeba zdać egzaminy, a żeby mieć dziecko wystarczy się nawalić, i wierzyć że wystarczy po seksie skakać na piętach, by nie zajść w ciążę. A później mamy to co mamy.
Komentarze (123)
najlepsze
@sqb1978: Myślę, że niekoniecznie. Opinia innych ludzi może nie jest najistotniejsza, ale dla mnie przyspiesza wyrobienie własnej. Poza tym pisząc możesz komuś pomóc. To nieistotne?
Sam mialem dziwne dziecinstwo. Swojej corce staram sie stworzyc szczesliwe dziecinstwo. Jestem swiadom swoich ograniczen. Mimo, ze zarzekalem sie nie byc taki jak swoj ojciec widze w sobie jego zachowania. Razem z zona jestesmy DDA. Ze spora czescia tekstu sie nie zgadzam ale zawsze takie rzeczy czytam, zeby jakas nauke wyciagnac.
Autor piasze o dresach. Jedyne co do nich czuje to zal i smutem za zmarnowane dziecinstwo i brak
Jebłem pięścią w stół jak czytałem. Dobry tekst i prawdziwy.
czasami trzeba coś objaśnić, czasami trzeba coś lepiej przedstawić, czasami trzeba podać kilka przykładów bo nie każdego, każdy dotrze itp.
"skąd tyle wojen, nienawiści i skaleczonych ludzi? Właśnie z tego dzieciństwa, gdzie ludzie myśleli że dadzą sobie radę."
Co za bzdury. Peer review or it didn't happen.
Polecam