zostawiała paskudne ślady po tych ząbkach, przytrzymujących ołówek, do tego nie potrafiła temperować niesymetrycznych ołówków (jeśli grafit był przesuniętytrochę na jedną stronę, to na czubku było zaostrzone drewno, a wkład wypadał po boku, nie umiem wytłumaczyć:/ ale fajna była ;)
W przeciwieństwie do radzieckiej maszynki do makaronu kupionej na targu na początku lat '90. Zasada jej działania wydawała się prosta: ciasto wkładane w odpowiedni otwór było wciągane pomiędzy dwa wałki, które robiły z niego cienką wstęgę. Wstęga bezpośrednio z "walcowania" trafiała pomiędzy dwa kolejne wałki z wyżłobieniami mającymi wstęgę pociąć na nitki. Niby nic nadzwyczajnego. Jednak przy pierwszej próbie wykonania makaronu na niedzielny rosół nastąpiła konsternacja... Zespół walcujący niechętnie
@Rad-X: Jak? :) Zależnie od kierunku obracania korby obydwa wałki kręciły się albo do środka maszynki albo na zewnątrz. Gdyby między nimi był dodatkowy tryb kręciłyby się w tę samą stronę.
@Bartholomew: pamietam byla kiedys sprawa katastrofy samolotu produkcji radzieckiej, po zbadaniu wraku okazalo sie ze chcieli oszczedzic i tez zamiast okreslonej liczby jakiegos duperelu dali jeden mniej, z trgo co kojarze chodzilo chyba o kulki w lozysku, chodzilo chodzilo ale w koncu pierdykneko.... Nie do przewidzenia wczesniej
Na początku lat 90 przyniosłem taką temperówkę do szkoły. Wywołała w klasie pewną sensację, koledzy i koleżanki chciały abym im temperował ołówki i kredki choćby za kasę, z czego skorzystałem. Baba, która z totalnego braku laku została nauczycielką (często się to zdarzało i zdarza nadal) postawiła mi chyba jakaś naganę i uwagę za ten mój niecny proceder. I tak zawistna franca, które chyba nadal "uczy" w tej szkole zdusiła moją przedsiębiorczość w
@wawelski5: najwyraźniej miałem niekompletną, zawsze się zastanawiałem, po co w niej na dole to wyżłobienie było! Jedna z tajemnic dzieciństwa rozwiązana.
Komentarze (97)
najlepsze
Po czym poznać radziecką maszyną do święcenia w dupie?
Nie swieci i nie mieści sie w dupie.
W przeciwieństwie do radzieckiej maszynki do makaronu kupionej na targu na początku lat '90. Zasada jej działania wydawała się prosta: ciasto wkładane w odpowiedni otwór było wciągane pomiędzy dwa wałki, które robiły z niego cienką wstęgę. Wstęga bezpośrednio z "walcowania" trafiała pomiędzy dwa kolejne wałki z wyżłobieniami mającymi wstęgę pociąć na nitki. Niby nic nadzwyczajnego. Jednak przy pierwszej próbie wykonania makaronu na niedzielny rosół nastąpiła konsternacja... Zespół walcujący niechętnie
http://www.promoceny.pl/detail/lidl-temperowka-57143/