Wpis z mikrobloga

Gdy już dotarł na miejsce, zobaczył, że w zbiorniki wjechał w obcy łazik, uszkadzając ich poszycie, na szczęście autonomiczne systemy kontrolne ograniczyły wyciek do tego stopnia, że awaria nie zagrażała bezpośrednio egzystencji stacji. Teraz najważniejsza była obecność pojazdu, skąd przyjechał i kto nim kierował? Łaziki bazy były dużo większe i masywniejsze, było to koniecznością w tych warunkach - musiały być odporne zarówno na burze piaskowe, jak i na przeraźliwe zimno, nie mówiąc już o olbrzymich akumulatorach, które były konieczne by oświetlać mroki położonego z dala od Słońca księżyca Saturna.

Z tego zdziwienia wyrwał go szczegół, który zauważył kątem oka, otóż na łaziku była namalowana flaga Konfederatów! Czy to możliwe, że przetrwali oni na Ziemi po Wielkiej Wojnie? Może też skolonizowali inne miejsca Układu Słonecznego, jako swoistą polisę na wypadek wojny? A jeśli tak, to jak się przed nimi obronić? W bazie nie było żadnej broni, była zaprojektowana jako ośrodek badawczy, a po wojnie Ziemia stwierdziła, że nie ma już potrzeby, by wysyłać jakąś broń, skoro nie ma z kim walczyć. Z resztą broń i tak w większości była napromieniowana, lub niemożliwa do odkopania z podziemnych schronów bez posiadania specjalistycznego sprzętu. Tego sprzętu już nie było, a Ziemia walczyła o przetrwanie - nikt nawet nie myślał, by organizować jakieś jej transporty.

"Nie stój tak, pomóż ich zabrać do bazy. Dmitrij!" - krzyknął przez połączenie radiowe Nicola.

#sciencefictionrene102 #literatura #sciencefiction
  • 4
  • Odpowiedz