Aktywne Wpisy
Foxcomedy +62
Mirki i Mirabelki, mamy nowego domownika😻 potrzebna pomoc w wyborze imienia. Jakieś pomysły?🐈⬛ #koty #smiesznekotki #pokazkota #ninjakot #kitku #gangkociakow #dziwnekotki #zwierzaczki
Gours +284
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
wtorek
Zaciska się pętla wokół Starego Miasta. Walki toczą się o każdy dom. Linia powstańczej obrony przebiega 100 metrów od Rynku Starego Miasta i 250 metrów od Rynku Nowego Miasta.
Ludności cywilnej ukrytej w piwnicach coraz bardziej doskwiera brak wody pitnej. Woda czerpana jest głównie z zapomnianych ujęć i pękniętych rur.
Śródmieście Północne. Ludność cywilna czerpiąca wodę z rur w leju po bombie na skrzyżowaniu ul. Zielnej i Złotej: http://www.1944.pl/img/fototeka/M/MPWIN2960.jpg
Wyprawa po wodę, ul. Złota: http://bi.gazeta.pl/im/3a/64/fa/z16409658Q,Barykada-przy-ul--Zlotej---tedy--chodzono-do-studn.jpg
- relacja Hanny Komierowskiej-Staszkowskiej ps. Grażyna
- relacja Stanisława Likiernika
Powoli kończą się także zapasy jedzenia. Coraz wyraźniejsze staje się widmo głodu. Nikt nie spodziewał się, że walka będzie trwała dłużej niż kilka dni, dlatego mało kto miał szansę przygotować wcześniej zapasy jedzenia. Radzono sobie na wiele sposobów, ale z każdym dniem żywności było coraz mniej.
Początkowo koordynacją żywności zajęła się Rada Główna Opiekuńcza oraz lokalne komendy. Organizowano prowizoryczne kuchnie polowe, kuchnie społeczne, punkty wyżywienia. Przez pierwsze dni działały nawet niektóre piekarnie, w których funkcjonowały okupacyjne kartki. Można było też przynosić własną mąkę i węgiel, wypiekając chleb na zamówienie. Później gotowało się ze wszystkiego, czyli tego co było, zdarzało się, że do garnka trafiały zgniłe ziemniaki, gołębie, psy i koty. Niektórych przekonywano, że powstała z nich potrawka z cielęciny.
Prywatnych zapasów gromadzonych w mieszkaniach i piwnicach zaczęło szybko ubywać, a Warszawę opanował głód. Z książki Mirona Białoszewskiego „Pamiętnik w powstania warszawskiego” wynika, że ilość posiłków zmniejszono do jednego na dzień:
Ludzie gromadzili się w grupy, aby spędzić wspólnie noc i zdobyć pożywienie. Organizowano wtedy jedzenie na kartki po zmarłych, zdobywano zapasy z opuszczonych mieszkań, szukano jedzenia w sklepach, dokonywano wymian na ulicach i napadano na magazyny. Słyszało się, że jest w naszych rękach młyn na Prostej. Zaopatrzony jeszcze w dużo żyta, pszenicy, jęczmienia. Że organizuje się wyprawy. Takie karawany. Kto chce. Piętnaście kilo – dla wojska. Resztę – ile się udźwignie – dla siebie. Podobno szli. – wspomina Białoszewski.
Tony jęczmienia i pszenicy udało się zdobyć z magazynów browarów: Haberbush i Schiele przy Ceglanej oraz z browaru na Krochmalnej. Ziarna mielono ręcznie młynkiem do kawy, zalewano wodą i gotowano tak zwaną „pluj-zupę”. Danie to w większych porcjach powodowało bóle żołądka i biegunki, ale pomagało przetrwać.
Dwóch powstańców zagarniających jęczmień do worków w magazynie browaru Haberbuscha i Schielego przy ulicy Ceglanej: http://www.1944.pl/img/fototeka/M/MPWIN3302.jpg
Z opuszczonych magazynów można było zdobyć różne produkty. Jedni posiadali zapas rodzynków, inni kostek cukru, a ktoś czerwonego wina, dlatego dokonywano wymiany na ulicach. Czasem był to też drobny handel wymienny np. zapałki – niedojrzały pomidor. Obowiązywał zakaz produkcji, wyszynku i sprzedaży alkoholu.
- relacja Andrzeja Danysza ps. Filozof
Wyprawy w poszukiwaniu jedzenia i wody był bardzo niebezpieczne - cywile musieli przemykać pod ostrzałem. Wielu z nich nie wróciło.
Artykuł: Zupka plujka z wkładką z psa. Co jeszcze jedli powstańcy?
#rzezwarszawy1944 #powstaniewarszawskie #warszawa #historia