Aktywne Wpisy

Bunch +3
Treść przeznaczona dla osób powyżej 18 roku życia...
#pytanie
Napisała do mnie dziewczyna kolegi (obecnie przechodzą kryzys) z zapytaniem czy bym nie chciał z nią pojechać na kilka dni w góry. Jej wujek ogarnie nam domek.
W sumie to myślałem nad jakimś krótkim wyjazdem regeneracyjnym ale nie miałem z kim. Tylko teraz pojawia się pytanie czy oby na pewno byłoby to w porządku wobec kolegi. Co o tym myślicie?
Nawet jej nie dotknę.
Napisała do mnie dziewczyna kolegi (obecnie przechodzą kryzys) z zapytaniem czy bym nie chciał z nią pojechać na kilka dni w góry. Jej wujek ogarnie nam domek.
W sumie to myślałem nad jakimś krótkim wyjazdem regeneracyjnym ale nie miałem z kim. Tylko teraz pojawia się pytanie czy oby na pewno byłoby to w porządku wobec kolegi. Co o tym myślicie?
Nawet jej nie dotknę.
źródło: temp_file1252786484093219342
Pobierz




Był sobie Władimir. Cała wioska traktowała go jako dziwaka i szaleńca. Koleś nie miał drugiej klepki nawet, synapsy odwrotnie przewodziły impulsy mózgowe niż u normalnego człowieka. Zupę jadał widelcem, kolację przed obiadem, a cebulę parzył na herbatę. Jednak nie to utkwiło w pamięci mieszkańców pozornie spokojnej wioski Tulga. Władimir lubił sobie biegać na waleta wzdłuż i wszerz osady. Nazywano go nawet w żartach Władimir Fiutin. Odpalał swojego pytokoptera i, w stroju Adama, przeskakiwał pola kapusty i zagrody sąsiadów. Nie raz mieszkańcy pomylili jego siusiora z wiewiórką biegającą po chaszczach w ogródku, co okazywało się niezbyt przyjemnym doświadczeniem dla samego Władimira. Władimir jaki był, każdy widział. Nie dało się go zmienić. Sąsiedzi postanowili zrobić ściepę. Kupili mu piękny pomarańczowy płaszczyk przeciwdeszczowy. Od teraz Władimir mógł biegać "nago" w płaszczyku. Był na tyle oczojebny, że od razu wiedziałeś, że to radosny chłoptaś zalicza kolejną rundkę wokół wioski. Nie dość, że chował swoje przyrodzenie przed oczami młodych dziewek, ale także mógł w spokoju marszczyć kapucyna w kapuście sąsiada (o czym dla dobra czytelnika wolałem wcześniej nie wspominać). Pewnego razu Władimir jednak nie zdążył uniknąć siekiery sąsiada (który znów pomylił dongera ze zwierzątkiem), ostrze trafiło w "wiewiórkę" i skazało naszego bohatera na kastrację. Krwotok był przeogromny. Krew sikała strumieniami. Władimir wykrwawił się, umarł, a pomarańczowy płaszczyk został sierotą. Nie na długo. Trafił do lumpeksu w Czernogorsku. Szybko został kupiony. Kto nie chciałby mieć takiego "fitującego" płaszczyka?
Morał z tej historii jest taki: pamiętajcie Mirki kochane, historie ubrań z lumpeksu nigdy nie są znane...
#dayzsa #wykopz #nieznanehistoriezczarnorusi
źródło: comment_xgMrfZCBX9xpz5TkHjBhKOQ7njgVRDj5.jpg
PobierzBosze jakie to piękne!